Wyśniona miłość. Magda Kaczmarczyk

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Wyśniona miłość - Magda Kaczmarczyk страница 4

Автор:
Серия:
Издательство:
Wyśniona miłość - Magda Kaczmarczyk

Скачать книгу

tak i chcę o tym porozmawiać z Mirką – powiedziała Agata.

      – A nie szkoda ci czasu? – zdziwiła się Beata – Nie lepiej od razu pójść na psychologię?

      – Sama nie wiem – Agata pokręciła głową z powątpiewaniem. – Trochę jestem skołowana, a Mirka skończyła tę szkołę i może mi opowiedzieć co po tym dokładnie można robić, rozumiesz?

      Podbiegły na przystanek, bo właśnie podjeżdżał ich autobus.

      – W końcu tak wymodzisz, że zostaniesz na lodzie – stwierdziła Beata, gdy już siedziały w autobusie.

      – Widzę, że ty to jesteś wróżka i bez szkoły – zauważyła Agata z przekąsem.

      Beata zaperzyła się.

      – Po prostu widzę co się dzieje. Co chwila zmieniasz zdanie. Najpierw była historia, potem prawo, potem międzywydziałowe humanistyczne, potem socjologia, a no i nie zapominajmy twojego wzruszającego pomysłu, żeby iść na polibudę, bo tam jest dużo facetów… – To był akt desperacji – przerwała jej Agata – już mi przeszło.

      – Ja nie wiem jak ty, mając starszego brata, możesz nie mieć chłopaka – zmieniła temat Beata – już nie wspominam o twoim wyglądzie, ale z urzędu powinien się tobą zainteresować kolega brata – wzruszyła ramionami.

      – To mit – oświadczyła Agata. – Owszem interesują się mną koledzy mojego brata, ale niestety tylko ci, którzy nie trzymają standardów.

      – To znaczy mali, grubi, zezowaci? – Dopytywała się Beata – Jakie ty masz standardy?

      – Nie może wyglądać gorzej niż mój brat – stwierdziła Agata. – No i musi być co najmniej tak dobrze wychowany jak Maciek.

      Beata pokiwała głową ze smutkiem.

      – No to faktycznie masz problem – westchnęła – trudno ci będzie kogoś znaleźć, skoro masz poprzeczkę ustawioną na prawie dwa metry. – Beata widziała Maćka kilka razy i musiała przyznać, że jest boski. Na ich studniówce nikt nie mógł mu się równać. Westchnęła pomyślawszy o swoim Leszku. Nie był ani piękny, ani przystojny, ale był jej i do niej pasował. Beata podniosła się, bo autobus zatrzymywał się na jej przystanku.

      – To do zobaczenia, pa – powiedziała do Agaty.

      – Cześć – powiedziała Agata grzebiąc w plecaku. Wyciągnęła mp3 i włożyła słuchawki w uszy. Ostatnio ściągała sobie z internetu jakieś piosenki i nawet nie miała czasu ich dokładnie przesłuchać. Teraz, jadąc do Mirelli była ku temu okazja.

      Tak się zasłuchała, że prawie przejechała przystanek. Wyskoczyła w ostatniej chwili i pobiegła do metra. Pogoda była wyjątkowo nieprzyjemna i w dodatku zaczął padać śnieg z deszczem. Wyszła z metra, wstąpiła jeszcze do cukierni po pączki i poszła do Mirelli.

      Wybiła na domofonie numer 72 i czekała.

      – Słucham – odezwał się melodyjny damski głos.

      – Cześć, tu Agata – odpowiedziała.

      – Drzwi otwarte, proszę wejść – usłyszała głos z domofonu. Szarpnęła drzwi i pobiegła na górę.

* * *

      Agata poznała Mirellę rok temu na zajęciach dodatkowych z francuskiego. Od razu przypadły sobie do gustu, chociaż Mirka była dziesięć lat starsza. W zasadzie to nie miały wielkiego wyboru, musiały się zaprzyjaźnić. Oprócz nich na zajęcia przychodziła jeszcze szczerbata ośmiolatka z wszczepionym przerostem ambicji i dwóch chłopaków koło czterdziestki, wysłanych z pracy i przychodzących na zajęcia jak na skazanie. Dziewczyny szybko wymieniły się telefonami, a Mirella okazała się bardzo fajną dziewczyną. Agata zawsze mogła się jej poradzić we wszystkich sprawach. Dużo jej to pomogło, tym bardziej, że kontakt z matką miała słaby. Mirella też się cieszyła, że ma młodszą koleżankę, sama pracowała w banku z ludźmi w swoim wieku i starszymi, więc Agata była dla niej powiewem młodości. Pomimo tego, że po roku obie zrezygnowały z kursu, nadal się przyjaźniły.

* * *

      Mirella czekała na Agatę w drzwiach. Była szczupłą blondynką z krótkimi włosami, ale zawsze fikuśnie ułożonymi i miała, jak to mówiła Agata, najpiękniejsze zielone kocie oczy jakie kiedykolwiek widziała. Mirella była bardzo świadoma swojego ciała i swojej seksualności, zdawała sobie sprawę z nienagannej figury i ubierała się tak, aby to podkreślić. Rzadko chodziła w spodniach, zazwyczaj nosiła krótkie spódniczki i buty na obcasie. Agata zazdrościła jej tej elegancji, bo chociaż chciała i próbowała ubierać się przez cały czas seksownie, to jednak po kilku dniach jeansy i t-shirt zwyciężały. Nie wyglądała w takim stroju źle, tylko gdy szła gdzieś z Mirellą miała świadomość, że to właśnie za jej koleżanką wszyscy się oglądają.

      – Cześć Agatko, już myślałam, że nie przyjedziesz – powitała ją Mirella całując w policzek. – Zmarzłaś, co? – zapytała.

      – Nie, ale faktycznie jest zimno – odpowiedziała Agata rozbierając się. – Przyniosłam obiad – zaśmiała się podając Mirelli pączki.

      – Dobra, to już robię kawkę – ucieszyła się Mirella i przeszła do kuchni. – Wejdź do pokoju – krzyknęła do Agaty.

      Agata posłusznie przeszła do pokoju i usiadła na sofie. Mirella miała małe mieszkanko, tylko pokój z kuchnią, ale było w nim bardzo przytulnie. Pokój urządziła sobie w kolorze cukierkowego różu, zresztą różowy był ulubionym kolorem Mirki. Agatę zawsze fascynowały Mirelli firanki, bo chociaż sama ich nie lubiła, u niej były tak śmiesznie pozaczepiane, upięte w różne formy; na przykład teraz Mirella różowe, tiulowe firanki upięła w płaski kwiat. Wyglądało to naprawdę fantastycznie. W pokoiku stał czarny stolik i małe foteliki w różowo-czarne wzory. Taki sam wzór był na łóżku. Na podłodze leżał różowo-czarny dywanik. Agata nie lubiła dywanów i u siebie miała gołą podłogę, no chyba, że akurat leżały na niej ciuchy. Generalnie mieszkanko Mirelli było świetnie dopracowane, nie było tam ani jednej rzeczy, która by nie pasowała. Gdy Agata tak się rozglądała i podziwiała zdolności dekoracyjne Mirki, ta weszła z kawą latte i pączkami.

      – Zaprosiłaś jeszcze kogoś? – zapytała stawiając tacę na stoliku.

      Agata spojrzała zdziwiona.

      – No, co ty?

      – To dla kogo kupiłaś te wszystkie pączki? – zaśmiała się.

      – No problem, jak nie chcesz to ja zjem – odpowiedziała Agata również ze śmiechem.

      Mirella usiadła na sofie, obok Agaty i spojrzała na nią. – To co, serio chcesz iść do tej szkoły? – zapytała.

      Agata westchnęła.

      – Jestem tak skołowana, że już sama nie wiem. Czytałam o tej szkole, ale w necie nie ma nic konkretnego. Ty ją skończyłaś, ale właściwie nie pracujesz w tym zawodzie, nie wiem, po prostu nie wiem.

      – To,

Скачать книгу