Krysia bezimienna. Domańska Antonina
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Krysia bezimienna - Domańska Antonina страница 8
– Powiadajże, twoja miłość, rychło temu, a dobry koniec przewidujesz?
– Gdym odjeżdżał z Warszawy, książę Henryk mało miał przeciwników. Jednakowo nie przysięgałbym jeszcze na nic. W ostatnim dniu zawionie jaki wicher przeciwny, ci, co krzyczeli „biało”, wołać będą „czarno” i dostaniemy jakiego chana albo sułtana za króla. Wszelako, którykolwiek z pretendentów królem będzie obrany, musicie być pierwej w Krakowie niż on. Niech nowy pan gościem będzie waszym na Wawelu, a wy gospodynią. Tak się godzi.
Oczy królewny zaszły łzami.
– Zaiste, wiernego przyjaciela to rada, usłucham jej w pełni.
– Wieczerza na stole! – oznajmił Jaś Chojnacki, otwierając na rozcież drzwi do jadalni.
Pani Szmigielska, nadworna szwaczka Anny Jagiellonki, pani Świdnicka, ochmistrzyni, i wszystkie panny szyły a szyły od rana do późnego wieczora suknie dla jej miłości. Pieniądze potrzebne na stroje i inne wydatki pożyczyła siostrze księżna Zofia brunświcka, do której z listem jeździł zaufany dworzanin pan podstoli Kroczewski.
Królewna nie tylko doglądała pilnie roboty, ale co dzień prawie zasiadała w gronie swych dworek i pracowała razem z nimi. Jakkolwiek od lat blisko dziesięciu żyła z dala od świata i nie myślała o strojach, jakkolwiek nie ukrywała swych lat, teraz postanowiła wystąpić z całą świetnością na przyjęcie króla! Referendarz Czarnkowski dostarczył jej potajemnie portretu młodego francuskiego książątka i… zgodnie z prawdą przyznać trzeba, że ten śliczny panicz w aksamitnym berecie z piórem, w szerokiej, sztywnej krezie srodze wpadł w oko pięćdziesięcioletniej infantce. Zanadto była rozsądna, aby przypuszczać, że wzbudzi gorący afekt w jego sercu, ale chciała przynajmniej wywrzeć jak najlepsze wrażenie, zyskać życzliwe względy króla, a co potem… ileż dziwnych, nieprawdopodobnych rzeczy zdarza się w życiu ludzkim!
– Czy miłościwa pani raczy mieć tę altembasową73 szatę przybraną malinowym aksamitem w srebrne kwiaty, czy też może atłasem zielonym? – spytała pani Szmigielska, przykładając z prawej strony materii przykrojonej na suknię aksamit, a z lewej atłas.
– Jak się zda Szmigielsi, która barwa lepiej odbija?
– Wedle mego rozumienia to ino czerwona. Zwłaszcza że i kwiaty srebrne w szerokich niemieckich rękawach ślicznie się wydadzą. Bo zda mi się, że wczoraj była mowa o tym, że rękawy mają być niemieckie.
– Tak, tak, a czy będzie opadła, czy też pod gardło?
– Opadłą skroiłam, proszę waszej królewskiej miłości. Taka strojna szata musi być mocno wycięta.
– Ino nie zanadto, broń Boże! Niech Szmigielsia pamięta, bobyśmy musieli nadstawiać. A ty, Kasieńko, co tam ściubiesz?
– Haftki srebrne przyszywam do hazuki waszej królewskiej miłości.
– Czym będzie podszyta?
– Karmazynową aksamitną podszyje się sobolami, szarą sukienną drobniuchnym siwym barankiem, a półgiermacze popielicami. Czy miłościwa pani zgadza się, żeby tak było?
– Wyśmienicie; kochana Szmigielsia zawsze najlepiej wszystko rozrządzi. Ale – ale, czy teletowa74 modra już uszyta?
– Właśnie rozłożyłyśmy ją na dwóch ławach, coby miłościwa pani mogła obejrzeć wygodnie.
– Ładna, bardzo ładna; podoba mi się, że rękawy z bufikiem. Już to zawżdy lubiłam hiszpańską a włoską modę; niemiecki strój ociężale wygląda. Ale dotychczas ino same strojne suknie widzę; czas pomyśleć o ciemnych, na rano do kościoła lub na przechadzkę po wirydarzu.
– A jakże, a jakże; czyżbym mogła zapomnieć o tak ważnej sprawie – odpowiadała z przejęciem Szmigielska. – Właśnie jej miłość pani Świdnicka ma w robocie adamaszkową szarą wąziuchną, bramowaną złotogłowiem. Jagna rękawy zeszywa. Będzie także czarna atłasowa, pod gardło hiszpańską modą, i teletowa drzewianego koloru. Ale niech się miłościwa pani nie gniewa, umyśliłam sobie jeszcze dwie i choćby mnie kara miała spotkać, nie ustąpię, ino uszyję.
– Jakież to będą? Powiedz wasza miłość spiesznie, schnę z ciekawości.
– Niech miłościwa pani uważnie słucha; istnie królewskie to będą szaty. Jedna tabinowa75, leciuchna, ni złota, ni brunatna, bardzo nisko z ramion opada.
– Za nic nie chcę! Nie chcę! Mówiłam Szmigielsi, że na nijaką skromność nie zezwolę.
– Najmiłościwsza pani krzywdzi mnie takowym posądkiem; gdzieżbym ja się ważyła czynić coś wbrew jej poleceniom! Tedy wykrój będzie głęboki, za to giezłeczko76 bieluchne, z najcieńszego jedwabnego sitka przysłoni ciało, a zakończy je dokoła szyi trepella suto namarszczona i nieco przykrochmalona.
– Trepella? Śmieszne jakieś nazwanie; co to jest? – spytała Ewusia.
– Kreza przecie – wytłumaczyła Kasia – toć ją właśnie obrębiasz w tej chwili.
– Cichoże, dziewczęta! Nie dacie człeku skończyć – połajała panienki pani Szmigielska. – Ostatnia i najpiękniejsza suknia będzie ze srebrogłowu białego, górą i dołem w złote esy wyszywana, rękawy rzezane, siecią ze złotych nici kryte, a w każdym oczku siatki pajączek misterny. Miłościwa królewna podziękuje mi osobliwie za te dwie szaty.
– Bieretek aksamitnych nie trzeba będzie sprawiać, Bogu dzięki – rzekła Anna – mam ich dziesięć w różnych barwach, nawet złotem i kamieńmi77 zdobnych; te mi na wszelką potrzebę wystarczą. Karwatkę lekką z cienkiego sukna musicie mi uszyć na wypadek chłodnych wieczorów w lecie; obramować bobrami, ale w spód futra nie dawać. Pas mam ino jeden, złoty, łańcuchowy, i to bez kamieni. Cóż robić… w tykocińskim skarbcu znalazłoby się klejnotów siła po nieboszczce królowej Barbarze; wszystkie mi brat miłościwy testamentem podarował. Cóż, kiedy panowie Rada opieczętowali każdą kłódkę i do własności nie ma sposobu się dostać.
Henryk Walezjusz został obrany królem w dniu 16 maja 1573, lecz przyjazd jego zapowiedziano dopiero na początek przyszłego roku.
Anna Jagiellonka wahała się, czy pozostać w Łomży lub też jechać do Płocka jeszcze na kilka tygodni. W końcu umyśliła spędzić Boże Narodzenie w Warszawie, a natychmiast po świętach wyjechać do Częstochowy; następnie miała się połączyć z orszakiem pogrzebowym króla Zygmunta Augusta, zdążającym powoli do Krakowa.
Połowę swego dworu wysłała pod opieką podstolego Kroczewskiego do Krakowa dla odnowienia i zaopatrzenia we wszelkie porządki komnat po śp. królowej Elżbiecie, pierwszej żonie Zygmunta Augusta, te bowiem przeznaczyła na swe mieszkanie. Przy królewnie zostały Kasia Leszczyńska, Marysia Krupska z nieodłączną Krysią i Marcinowa, kucharka. Urząd marszałka, pełnomocnika, dostawcy, podskarbiego, opiekuna, doradcy
73
74
75
76
77