Krzyżacy. Henryk Sienkiewicz

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Krzyżacy - Henryk Sienkiewicz страница 12

Krzyżacy - Henryk  Sienkiewicz

Скачать книгу

się w pętach albo z ostrzem miecza na gardzieli, albo z płonącym pułapem nad głową. Nie ubezpieczą od zdrady przysięgi, pieczęcie i pergaminy. Nie inaczej przecie zdarzyło się pod Złotoryją, gdy w czasach najgłębszego pokoju porwano księcia[261] w niewolę. Prawili Krzyżacy, że zamek ów groźnym dla nich stać się może. Aleć zamki naprawia się dla obrony, nie dla napadu — i któryż książę nie ma prawa we własnej ziemi ich stawiać albo przebudowywać? Nie przejedna Zakonu ni słaby, ni mocny, bo słabym gardzą, mocnego zaś do upadku przywieść usiłują. Kto im dobrze uczyni, temu się złem wypłacą. Jestże na świecie zakon, który by w innych królestwach takie dobrodziejstwa otrzymał, jakie oni od polskich książąt otrzymali — a jakże się wypłacili? Oto nienawiścią, oto grabieżą ziem, oto wojną i zdradą. I próżno wyrzekać, próżno samej Stolicy Apostolskiej się na nich skarżyć, gdyż oni w zatwardziałości i pysze żyjąc, nawet papieża rzymskiego nie słuchają. Przysłali niby teraz poselstwo na połóg królowej i na spodziewane chrzciny, ale tylko dlatego, że chcą od siebie gniew potężnego króla za to, co uczynili na Litwie, odwrócić. W sercach zawsze jednak myślą o zagładzie Królestwa i całego plemienia polskiego”.

      Opat słuchał uważnie i potakiwał głową, a potem rzekł:

      — Wiem, iż przyjechał do Krakowa na czele poselstwa komtur Lichtenstein[262], brat w Zakonie, dla znakomitego rodu, męstwa i rozumu wielce szanowany. Może go tu niebawem, miłościwa pani, ujrzycie, albowiem przysłał mi wczoraj wiadomość, że chcąc się przy naszych relikwiach pomodlić, zjedzie do Tyńca w odwiedziny.

      Usłyszawszy to, księżna poczęła nowe żale rozwodzić:

      — Prawią ludzie — i bogdaj słusznie, że wkrótce musi wielka wojna nastąpić, w której po jednej stronie będzie Królestwo Polskie i wszystkie narody mówiące podobną do polskiej mową, a z drugiej wszyscy Niemcowie i Zakon. Jest podobno o tej wojnie proroctwo jakowejś świętej...

      — Brygidy[263] — przerwał uczony opat — osiem roków temu [264]została ona w poczet świętych zaliczona. Pobożny Piotr z Alwastra[265] i Maciej z Linköping[266] spisali jej objawienia, w których wielka wojna istotnie jest przepowiedziana.

      Zbyszko aż zadrżał z radości na te słowa i nie mogąc wytrzymać zapytał:

      — A prędko ma być?

      Lecz opat, zajęty księżną, nie dosłyszał, a może udał, że nie dosłyszał pytania.

      Księżna zaś mówiła dalej:

      — Cieszą się i u nas młodzi rycerze na oną wojnę, ale starsi i rozważniejsi tak mówią: „Nie Niemców — mówią — się boim, choć wielka jest ich potęga i pycha, nie ich kopii i mieczów, ale — prawią — relikwii krzyżackich się boim, bo przeciw tym na nic wszelka moc ludzka”.

      Tu Anna Danuta spojrzała z przestrachem na opata i dodała cichszym głosem:

      — Podobno prawdziwe drzewo Krzyża Świętego mają: jakże z nimi wojować?

      — Przysłał im je król francuski — odrzekł opat.

      Nastała chwila milczenia — po czym zabrał głos Mikołaj z Długolasu, zwany Obuchem, człowiek bywały i doświadczony.

      — Byłem w niewoli u Krzyżaków — rzekł — i widywałem procesje, na których ową wielką świętość noszono. Ale oprócz tego jest w klasztorze w Oliwie siła [267]innych najprzedniejszych[268] relikwii, bez których nie byłby Zakon do takiej potęgi doszedł.

      Na to powyciągali benedyktyni głowy ku mówiącemu i z wielkim zaciekawieniem poczęli pytać:

      — Powiadajcie, co jest?

      — Jest krajka[269] z szaty Najświętszej Panny — odrzekł dziedzic z Długolasu — jest trzonowy ząb Marii Magdaleny i głowienki[270] z krza[271] ognistego, w którym się sam Bóg Ojciec Mojżeszowi pokazał, jest ręka św. Liberiusza[272], a co kości innych świętych, tych bym na palcach u rąk i nóg nie zliczył...

      — Jakoże z nimi wojować? — powtórzyła z westchnieniem księżna.

      A opat zmarszczył swe wyniosłe czoło i zastanowiwszy się przez chwilę, tak odrzekł:

      — Ciężko z nimi wojować choćby i dlatego, że są zakonnikami i krzyż na płaszczach noszą; ale jeśli przebrali miarę w grzechach, tedy i tym relikwiom może mieszkanie między nimi obrzydnąć, a naonczas nie tylko one mocy im nie dodadzą, ale im ją odejmą, dlatego żeby między pobożniejsze ręce się dostać. Niech Bóg oszczędzi krwi chrześcijańskiej, ale jeśli wielka wojna nastąpi, są też i w naszym Królestwie relikwie, które za nas będą wojować. Głos zasię w objawieniu św. Brygidy[273] mówi: „Postanowiłem ich pszczołami pożyteczności i utwierdziłem na brzegu ziem chrześcijańskich. Ale oto powstali przeciwko mnie. Bo nie dbają o dusze i nie litują się ciał tego ludu, który z błędu nawrócił się ku wierze katolickiej i ku mnie. I uczynili z niego niewolników, i nie uczą go przykazań Bożych, i odejmując mu Sakramenta święte na większe jeszcze męki piekielne go skazują, niż gdyby był w pogaństwie pozostał. A wojny toczą ku rozpostarciu swej chciwości. Dlatego przyjdzie czas, iże wyłamane będą ich zęby i będzie im ucięta ręka prawa, a prawa noga im ochromieje, aby uznali grzechy swoje”.

      — Tak Bóg daj! — zawołał Zbyszko.

      Inni rycerze i zakonnicy nabrali także wielkiej otuchy, słysząc słowa proroctwa, opat zaś zwrócił się do księżny i rzekł:

      — Dlatego miejcie ufność w Bogu, miłościwa pani, albowiem prędzej to ich dni niż wasze są policzone, a tymczasem przyjmijcie wdzięcznym sercem tę oto puszkę, w której palec od nogi św. Ptolomeusza, jednego z naszych patronów, się znajduje.

      Księżna wyciągnęła drżące ze szczęścia dłonie — i klęknąwszy przyjęła puszkę, którą zaraz poczęła do ust przyciskać. Radość pani podzielali dworzanie i dworki, nikt bowiem nie wątpił, że z takiego podarku spłynie błogosławieństwo i pomyślność na wszystkich, a może i na całe księstwo. Zbyszko czuł się także szczęśliwym, gdyż zdało mu się, że wojna powinna zaraz po uroczystościach krakowskich nastąpić.

      Rozdział czwarty

      Było już dobrze z południa, gdy księżna[274] wraz z orszakiem wyruszyła z gościnnego Tyńca do Krakowa. Częstokroć ówcześni rycerze, wjeżdżając do większych miast lub do zamków w odwiedziny do znakomitych osób, przywdziewali na się pełny rynsztunek bojowy. Był wprawdzie zwyczaj zdejmować go zaraz po przebyciu bram, do czego w zamkach wzywał sam gospodarz uświęconymi słowy: „Zdejmcie zbroję,

Скачать книгу


<p>261</p>

księcia — historia uprowadzenia księcia mazowieckiego Janusza ze Złotoryi została opisana w poprzednich rozdziałach; przy tej okazji miała zginąć żona powieściowego Juranda ze Spychowa.

<p>262</p>

komtur Lichtenstein — postać literacka.

<p>263</p>

św. Brygida Szwedzka — (1303-1373), święta, wizjonerka, pisarka i teolog, założycielka zakonu brygidek.

<p>264</p>

osiem roków temu — w r. 1391.

<p>265</p>

Piotr z Alwastra — spowiednik św. Brygidy i tłumacz jej objawień na łacinę.

<p>266</p>

Maciej z Linköping — kanonik, tłumacz objawień św. Brygidy na łacinę.

<p>267</p>

siła (daw.) — wiele.

<p>268</p>

najprzedniejszy (daw.) — najlepszy, najwyższej jakości.

<p>269</p>

krajka — skrawek tkaniny bądź jej pas przyszyty na brzegu sukni, także: chustka.

<p>270</p>

głownia — palący się lub spalony kawałek drewna.

<p>271</p>

kierz (daw.) — krzak.

<p>272</p>

św. Liberiusz — święty z II w. n.e.

<p>273</p>

św. Brygida Szwedzka — (1303-1373), święta, wizjonerka, pisarka i teolog, założycielka zakonu brygidek.

<p>274</p>

Anna Danuta — (1358–1448), córka księcia trockiego Kiejstuta i Biruty, żona księcia mazowieckiego Janusza (było to najdłużej trwające małżeństwo w dziejach dynastii).