Włócznia. Louis de Wohl
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Włócznia - Louis de Wohl страница 15
Tegoroczny plon był jednym z najgorszych: z szesnastu ludzi tylko jeden dobrze się zapowiadał, Trak Polemon.
Mężczyźni ćwiczyli teraz w parach, Polemon z nowym. Lekki ochraniacz na głowę, tarcza i tępy miecz. Trak nie znosił nowego i walczył brutalnie.
– Spokojnie – zawołał Spurio – nie zabij go! Szlachetny Balbus może zechcieć go z powrotem jako tancerza z Kadyksu czy coś w tym rodzaju.
Polemon uśmiechnął się. Nowy walczył na swój elegancki sposób, jak gdyby mało go to obchodziło. Przeszedł oczywiście szkolenie, ale żołnierskie, oficerskie, doskonale czyste i poprawne. Tutaj przegrywał. A może nie. Był niezły. Nie był też całkiem surowy. Ale nie stanowił dobrego materiału, bo jakże by mógł. Nie miał duszy mordercy.
Do gabinetu Balbusa wprowadzono gościa z Castra Praetoria. Był nim Rufus, jeden z zaufanych sekretarzy Sejana, chudy, kościsty mężczyzna z pryszczatą twarzą. Miał na sobie szkarłatną tunikę gwardii pretoriańskiej, bez zbroi i naszywki ze stopniem.
– List od prefekta dla szlachetnego Balbusa – oznajmił, wyjmując woskową tabliczkę z przytroczonej do pasa torby.
– Jakakolwiek to wiadomość, przesyłam wielkiemu prefektowi pokorne podziękowania – powiedział Balbus.
Rufus, pogardliwie obojętny, nie uczynił najmniejszego ruchu ku wyjściu, i Balbus zaczął myśleć, że list wymaga natychmiastowej odpowiedzi. Otworzył go.
„Lucjusz Eliusz Sejan do szlachetnego Marka Balbusa, z pozdrowieniami:
Kiedy powierzyłem ci finansową transakcję, która miała we właściwym czasie wpędzić pewnego człowieka w długi, wiedziałem, że sporo na tym zyskasz, i traktowałem to jako nagrodę dla przyjaciela, którego darzę szacunkiem. Przykro mi jednak niezmiernie, że zmieniłeś pierwotny plan, zgadzając się na unieważnienie długu w zamian za nabycie niewolnika, chociaż nawet rozumiem twoje powody. Skutek jest taki, że ta stara żmija może narobić nam kłopotów, i muszę teraz polegać na tobie, byś dopilnował, aby do tego nie doszło. Daj mi znać, kiedy będziesz miał pewność, i oby stało się to jak najszybciej. Los młodej żmii mnie nie interesuje, oczywiście pod warunkiem, że nie zostanie pogwałcone żadne obowiązujące prawo. Powiedziano mi, że kazałeś go trenować na arenę. To dobry pomysł. Jak ci wiadomo, były już przypadki dobrze urodzonych młodych ludzi, którzy prezentowali swoje umiejętności przed publicznością. Z drugiej strony nie mogę pochwalać sytuacji, w których były ekwita jest pokazywany jako niewolnik. Nie jest to godne i muszę polegać na moich przyjaciołach, by uniknąć wszystkiego, co mogłoby pobudzić ducha opozycji wobec rządu, który już jest w delikatnej sytuacji ze względu na to, że boski cesarz nie chce na razie być niepokojony przez sprawy państwowe”.
– Prefekt chce, byś przeczytał list dwa razy – rzekł cicho Rufus.
Balbus skinął głową i przeczytał jeszcze raz, na próżno starając się zrozumieć, co dzieje się w głowie prefekta. Było dosyć jasne, czego chce – ale czemu, na wszystkie furie, sam nie każe tego zrobić? Dlaczego martwił się, że zobaczą Kasjusza jako niewolnika? A nade wszystko, jak śmiał pisać tak otwarcie?
– Skończyłeś? – zapytał Rufus.
– Tak. I powiedz, proszę, prefektowi, że zawsze jestem jego oddanym sługą i przyjacielem.
– Prefekt będzie zadowolony – odrzekł Rufus obojętnym tonem. Wyciągnął kościstą rękę, wyjął woskową tabliczkę z palców Balbusa i potarł jej powierzchnię kilkoma ruchami dłoni.
– Co robisz? – rozgniewał się Balbus. – To mój list.
– Rozkaz prefekta – odpowiedział lekko Rufus. – Drobna kwestia oszczędności. – Włożył woskową tabliczkę do torby, pożegnał się wyniośle i wyszedł.
Balbus siedział przez chwilę i rozmyślał. Skąd ta zapiekła nienawiść najpotężniejszego człowieka w Rzymie do starego generała? Starzec powiedział parę brzydkich rzeczy – ale czy to mógł być właściwy powód? Z pewnością nic nie mogło być bardziej upokarzające dla jego wroga niż wieść życie drobnego rolnika na Wzgórzach Albańskich, z dala od wszystkich ważnych spraw, kiedy jedyny syn, dumny syn, został sprzedany w niewolę. Można było myśleć, że Sejan będzie zadowolony z zemsty znacznie pełniejszej niż ta, którą pierwotnie zaplanował. Wyraźnie jednak było jego życzeniem, by stary Longinus zmarł w więzieniu. A ten fragment o młodej żmii? Jakby nie było doskonałym posunięciem pozwolić temu człowiekowi, ubranemu w tunikę niewolnika i z wielkim kolczykiem w naciętym uchu, wyczytywać imiona wchodzących gości, z których wielu znało jego wcześniejszą pozycję, a wszystko w obecności Klaudii. Zachowała się bardzo dobrze. Po prostu udawała, że go nie widzi. Kto mógł powiedzieć o tym Sejanowi? Może trybun Celiusz, Skaurus lub Apicjusz. Nie, Apicjusz interesował się tylko swoim nowym wynalazkiem, powiększaniem świńskiej wątroby poprzez dietę z fig, dzięki czemu była dwa razy większa i trzy razy smaczniejsza. Potrafił rozprawiać o tym godzinami. Może Afraniusz. Próżno było zgadywać – Sejan wszędzie miał informatorów. Celiusz nie wyglądał na zadowolonego z nowego niewolnika, choć nic nie powiedział, a parę kobiet żałowało chyba, że stanowiący dobrą partię młodzieniec z człowieka stał się rzeczą. Może… może Klaudia powiedziała Sejanowi. Mimo jej pozornej obojętności musiało to zrobić na niej wrażenie. Gdzie był teraz młody bohater sprzed paru tygodni, dumnie rzucający włócznią! Była zbyt inteligentna i zbyt wrażliwa, by nie zrozumieć: tak dzieje się z tymi, którzy sprzeciwiają się woli Balbusa.
Trudno było ją zdobyć. Jednak Afraniusz, jej bankier, powiedział, że ma nie więcej niż kilkaset tysięcy na swoim koncie. Wkrótce będzie musiała podjąć decyzję – a teraz wiedziała, co może przytrafić się temu, kto poświęca jej zbyt wiele uwagi. Niektóre kobiety znalazłyby przyjemność w takim zagrożeniu, ale ona do nich nie należała. Miała silną potrzebę bezpieczeństwa.
Szkoda, że nie można powtórzyć tego przedstawienia. Znaczenie słów Sejana dotyczących Kasjusza Longinusa było jasne: „Los młodej żmii mnie nie interesuje, oczywiście pod warunkiem, że nie zostanie pogwałcone żadne obowiązujące prawo”. Innymi słowy: nie zabijaj tego człowieka tylko dlatego, że go nienawidzisz, bo nie będę mógł cię ochronić przed pretorem. Dlaczego chciał zabić starą żmiję, a oszczędzić młodą?
Można było odnieść wrażenie, że Sejan bał się opinii publicznej, jak gdyby nie czuł się całkiem pewny siebie.
Czy też była to część jakiegoś większego planu? Jeśli tak, co to mogło być?
Balbus wziął piękny kawałek pergaminu i zanurzył pozłacaną trzcinę w purpurowym atramencie. „Nie ma oszczędności, kiedy Balbus pisze do Sejana”, pomyślał ponuro. Napisał:
„Marek Balbus do Lucjusza Eliusza Sejana, prefekta gwardii pretoriańskiej, wiceregenta cesarstwa:
Kiedy pozwoliłem, by sprawa starej żmii przybrała nieco inny obrót, miałem nadzieję