Włócznia. Louis de Wohl

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Włócznia - Louis de Wohl страница 21

Włócznia - Louis de  Wohl

Скачать книгу

przyszło olśnienie. Klaudia była krewną starego człowieka na Capri. Wysłał ją więc do Judei, najdalej jak mógł od Rzymu. A stary Longinus był jednym z generałów cesarza, jednym z jego wiernej, starej gwardii, więc stary Longinus musiał umrzeć. A Gratus wrócił z Judei, Waleriusz Gratus, stary przyjaciel Sejana. Sejan systematycznie wysyłał daleko lub pozbywał się tych, którzy mogli być do końca wierni Tyberiuszowi. Obsadzał kluczowe stanowiska swoimi ludźmi.

      Zmierzał do tronu.

      Zmierzał do tronu. O to chodziło! Sejan mógł z łatwością otoczyć Capri uzbrojonymi statkami. Tyberiusz usłyszałby tylko to, co Sejan chciał, by usłyszał. Cesarz zaczynał dziecinnieć na starość. Uciszyć go dla pewności, gdy nadejdzie odpowiedni czas. Starzy ludzie umierają – to nie budzi podejrzeń. Więc dlatego trzeba było zgładzić Longinusa. Dlatego krewna Tyberiusza nie mogła poślubić bogatego człowieka nazwiskiem Balbus. Dlatego Marek Messala, inny człowiek cesarza, został wysłany do kraju Partów, leżącego jeszcze dalej niż Judea.

      Nikt jednak nie może wiedzieć, o czym myśli Sejan. Musi więc być łaskawy dla starych przyjaciół, rozmawiać z nimi jak z równymi sobie, pozwolić, by myśleli, że Klaudia poznała swego męża bez jego pomocy, że w Rzymie nadal mogą się dziać rzeczy, w których Sejan nie bierze udziału i wobec których jest bezradny.

      Dobrze, że Sejan się odwrócił. Balbus potrzebował paru minut, by odzyskać panowanie nad sobą.

      Tron, nie mniej. I może mu się udać.

      Balbus zaczął się pocić.

      Na arenie kończyli właśnie wysypywać świeży piasek.

      Pojawiła się samotna sylwetka bardzo młodego mężczyzny, przystojnego, prawie nagiego. Przepaska na lędźwie, hełm, ozdobne naramienniki, nagolenniki i skórzane rękawice sekutora – to było wszystko. W prawej ręce trzymał szeroki miecz gladiatora, w lewej hełm. Tłum patrzył na niego obojętnie.

      W innym wejściu ukazała się druga postać i od razu tysiące głosów zaczęło krzyczeć, wyć i wrzeszczeć:

      – Bakulus!

      Gladiator, którego pięknie ozdobiona zbroja lśniła w słońcu, pomachał im ręką niemal z pogardą. Był wyraźnie urażony, że kazano mu walczyć z jakimś nowicjuszem, ledwie chłopcem. Walka tego rodzaju nie przysporzy mu sławy. Jutro w Acta Diurna napiszą o tym może dwie linijki, nie więcej.

      Bakulus próbował wyperswadować edylowi ten niedorzeczny pomysł. Wyraźnie chcieli mieć pewność, że się pozbędą tego chłopca, bogowie raczą wiedzieć, dlaczego. Podobno pochodził z dobrej rodziny. Dzieciobójstwo i tyle.

      Zasalutował niedbale przeciwnikowi i obaj podeszli do cesarskiej loży, by pozdrowić pana tych igrzysk.

      Sejan dał znak mistrzowi ceremonii, którego potężny głos słychać było nawet w najdalszych rzędach.

      – Kwintus Bakulus przeciw Kasjuszowi Longinusowi. Ten ostatni przekazany na igrzyska przez szlachetnego Marka Balbusa.

      Rozległ się chropawy głos z wyraźnym akcentem dzielnicy Subura:

      – Lepiej byś nam przysłał jego starszego brata, szlachetny Balbusie.

      Tłum ryknął śmiechem. Balbus poczerwieniał. Sejan uśmiechnął się blado. Ale z miejsc zajętych przez oficerów dwudziestego pierwszego legionu znów dobiegł donośny głos:

      – Tych bandytów na rzymskiej galerze nie powinni byli przebierać za żołnierzy. Tego człowieka tak.

      „Znowu stary Cinna”, pomyślał Sejan. Rzeczywiście, krępy, siwowłosy mężczyzna zerwał się z miejsca, nie przestając protestować. No tak, młody Longinus spędził kilka lat w legionie Cinny, jednostce starej gwardii cesarza – lepiej nie drażnić armii. Nie podobało mu się w każdym razie, że wystawiono na arenę jednego z jego żołnierzy. Sejanowi przyszła do głowy pewna myśl i skinął głową rozgniewanemu Cinnie. Potem szepnął coś do mistrza ceremonii.

      Człowiek o tubalnym głosie oznajmił:

      – Aby zadowolić dowódcę dwudziestego pierwszego legionu, pan tych igrzysk postanowił pozwolić Longinusowi walczyć w stroju regularnego żołnierza.

      Stary Cinna ukłonił się lekko i usiadł, jego oficerowie bili brawo, ale tłum pozostał w większości obojętny. Trochę czasu zajęło znalezienie żołnierskiego stroju w arsenale cyrku, w którym było wszystko – od wysadzanego klejnotami indyjskiego turbanu do futrzanych tunik germańskich plemion zza Renu – a stracono go jeszcze więcej, nim Longinus to na siebie włożył.

      Ludzie zaczęli się niecierpliwić. Bakulus szeroko się uśmiechnął.

      W wyposażeniu rzymskiego legionisty nie było żadnych ozdobnych elementów. Regulowany napierśnik, naramienniki, prosty hełm, prostokątna tarcza na lewym ramieniu, miecz, krótka włócznia i pilum, ciężka włócznia z długim, żelaznym ostrzem, które nadawało jej ten ciężar.

      – Zapomniałeś o palusie – wrzasnął jakiś niepohamowany plebejusz i tym razem cały cyrk wybuchnął śmiechem. Częścią wyposażenia rzymskiego legionisty był dość ciężki drewniany pal, który wbijano w ziemię jako element palisady, kiedy legion rozbijał obóz.

      Przynajmniej na chwilę powrócił dobry humor. W końcu było to coś nowego – żołnierz przeciw gladiatorowi.

      Wynik walki był oczywiście przesądzony. Postawiono tylko parę zakładów – dwadzieścia do jednego na Bakulusa. Doświadczony gladiator z łatwością mógł zabić żołnierza, a Bakulus – cóż, ten mógł sam walczyć z pięćdziesięcioma legionistami. Różnica tkwiła nie tylko w muskulaturze i umiejętnościach. Istniało coś takiego jak sztuka areny, strategia areny. Cała sprawa była poza dyskusją, nie warto było nawet o tym mówić. Ale przynajmniej mieli zobaczyć coś nowego. Żołnierz przeciw gladiatorowi.

      – Powinni byli wziąć doświadczonego weterana – zaskrzeczał jakiś garbus. – Człowieka, który zna wszystkie sztuczki armii, tak jak Bakulus zna wszystkie sztuczki areny.

      – Nie bądź głupi – burknął jego sąsiad, szewc. – Armia nie zna żadnych sztuczek. To tylko gromada mężczyzn nauczonych walczyć razem. W tym problem. Nie potrafią walczyć pojedynczo.

      Siwowłosy mężczyzna z wyrazistym podbródkiem, siedzący na środkowej trybunie obok Klaudii Prokuli, pokręcił głową.

      – Cinna popełnił błąd – powiedział, marszcząc brwi. – Nigdy nie należy ośmieszać armii.

      – Nie sądzisz, że on ma jakieś szanse, prawda? – spytała lekko Klaudia. Był przystojnym chłopcem. Takim, którego niełatwo zapomnieć. Długi rodzinne, powiedział Balbus. A Sejan nienawidził tej rodziny. Nikt nie mógł sobie pozwolić na nienawiść Sejana. Przysłał wspaniały prezent ślubny, cztery piękne murreńskie wazy. Przez parę godzin nadzorowała ich pakowanie – byłoby wielką stratą, gdyby nie przetrwały morskiej podróży. Nie powiedziała Balbusowi, ale teraz już wiedział – widziała go, jak rozmawiał w loży z Sejanem. On też ją oczywiście znienawidzi, ale nie miało to znaczenia. Sejan popierał to małżeństwo, więc wszystko było dobrze, wszystko było dobrze. Szkoda Kasjusza. Tylko dwadzieścia lat…

Скачать книгу