Koalicja Szpiegów Misja Hexi Pen. Agnieszka Stelmaszyk

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Koalicja Szpiegów Misja Hexi Pen - Agnieszka Stelmaszyk страница 8

Koalicja Szpiegów Misja Hexi Pen - Agnieszka Stelmaszyk

Скачать книгу

oddał Luminariusza w ręce agentów Departamentu, a sam ruszył za uciekającymi mu dziećmi.

      ***

      – Ramono, gdzie jesteś? Ramonooo!

      Zewsząd wyprowadzano rozbrojonych agentów Koalicji. Robert biegał jak oszalały po opustoszałych korytarzach, nawołując przyjaciółkę. Poślizgnął się na kartkach papieru zaścielających podłogę, upadł, ale szybko wstał i biegł dalej.

      Jego przyjaciele pozostali nieco w tyle. Android C-360 deptał im po piętach.

      – Zawróćcie, mam was odstawić do śmigłowca! – wołał, lecz dzieci nie miały zamiaru go słuchać. – Ramona to szpieg! Nie została wprowadzona do mojej bazy danych.

      – Głupek! – warknął Robert.

      – Nie przejmuj się. – Harriet wreszcie dogoniła Szykulskiego. – Zobacz, tędy szli. – Pokazała kolejne drzwi. Schyliła się i podniosła leżący na podłodze breloczek.

      – To na pewno Ramony. – Robert wziął od Harriet brelok z Bramą Brandenburską. – Rozwal te drzwi! – Robert rozkazał androidowi, który właśnie stanął obok nich.

      Robot myślał przez dłuższą chwilę. Dokonał analizy priorytetów i uznał, że tym razem musi posłuchać chłopca. Został przecież zaprogramowany,

      aby go wspierać, choć pozostawiono mu pewien procent niezależności. Jego sztuczna inteligencja

      w jak największym stopniu miała przypominać ludzką. Skorygował bazę danych i dołączył do niej Ramonę jako osobę, którą również należało uratować. Czy jest szpiegiem, stwierdzi później.

      – No rusz się! – Robert potrząsnął androidem, który zastygł w bezruchu skupiony na podejmowaniu właściwej decyzji.

      – Odsuńcie się. – Robot ożył nagle. Wycelował

      z broni i przestrzelił zamek w drzwiach.

      Wewnątrz pustego pomieszczenia pozbawionego okien i jakichkolwiek sprzętów siedziała na podłodze Ramona.

      – Nic ci nie jest? – Robert natychmiast do niej przypadł.

      Uśmiech rozjaśnił twarz dziewczyny.

      – Zamknęli mnie tu i uciekli. Bałam się, że nikt mnie nie znajdzie. – Ramona odetchnęła z radością.

      – Miło znowu cię widzieć. – David wyciągnął rękę na powitanie.

      Ramona uścisnęła jego dłoń i przywitała się

      z Harriet. Robert przedstawił jej także Julię Paoli, która nadbiegła niebawem.

      – A ten siłacz to kto? – Ramona przypatrywała się C-360.

      – Android – odparł Robert.

      Ramona otworzyła usta ze zdumienia.

      – Super!

      – Nie ciesz się tak, on uważa, że jesteś szpiegiem, nie chciał cię ratować – David pośpieszył poinformować Ramonę.

      – Ja, szpiegiem? Chyba mu nie uwierzyliście? – Dziewczyna z niepokojem popatrzyła na przyjaciół.

      – Coś ty, przestań. – Robert machnął ręką, ucinając temat szpiegostwa Ramony. – Skąd się tu wzięłaś?

      Dlaczego nie odbierałaś ode mnie żadnych wiadomości? – zapytał z ledwo tłumionym wyrzutem.

      – Zrozum, nie mogłam, chciałam chronić ciebie i moich rodziców, uwierzyłam Luminariuszowi – Ramona pośpiesznie tłumaczyła swoje długie milczenie. – Nic nie rozumiem. Aż do tej pory sądziłam, że on pracuje dla Departamentu. Dopiero gdy mnie porwał, domyśliłam się, że coś jest nie halo.

      – I to mocno nie halo. – Robert znacząco uniósł brwi. – Nie wiesz o tylu rzeczach! Właśnie dlatego próbowałem się z tobą skontaktować i cię przed nim ostrzec. Bałem się, że zrobi ci krzywdę.

      – Wybacz, obiecałam rodzicom, że nie będziemy się widywać ani rozmawiać, chciałam, żeby nie martwili się o mnie, naprawdę przysporzyłam im już dość trosk, a teraz jeszcze i to. – Bezradnie rozłożyła ręce, wskazując swoje marne położenie.

      – Wszystko będzie dobrze, poproszę, aby Stanisław porozmawiał z twoimi rodzicami i…

      Android przerwał im zniecierpliwionym tonem:

      – Musimy się ewakuować!

      – Co wy tu jeszcze robicie? Szukamy was od dobrego kwadransa! – Tobias Perry wraz ze Stanisławem wpadli zdyszani do pomieszczenia.

      – Wy też tu jesteście? – Harriet ucieszyła się, widząc starych przyjaciół.

      – A co, myśleliście, że zostawimy was w tym gnieździe os? – odburknął po swojemu Stanisław. – Jazda, ruszajcie do śmigłowców. Lada chwila uruchomią tę swoją armię dronów bojowych i nie będzie dla nas zmiłuj się.

      – Ale co z modułami? – Robert pociągnął Stanisława za rękaw koszuli.

      – W porządku, odzyskaliśmy je. – W oczach

      starego agenta błysnęła radość. – Wyjaśnicie sobie wszystko w drodze do naszej bazy.

      – Zaraz, nie wiem, gdzie zamierzacie nas teraz zawieźć, ale musimy najpierw lecieć do Pragi! – Robert zaoponował. – Tam jest brakujący moduł, profesor Novak jest w niebezpieczeństwie. Luminariusz na pewno posłał już tam Elpidię albo inne psy gończe. Profesor mi zaufał, nie mogę go tak zostawić. Odzyskaliśmy też dysk Frejmana, trzeba go odczytać.

      Tobias Perry z uwagą słuchał chłopca. Nie wszystko było dla niego w tej nieskładnej wypowiedzi jasne, ale rozumiał, że Robert ma coś istotnego do przekazania.

      – Omówimy to w śmigłowcu – rzekł, po czym dodał: – Stanisław ma rację, w tej chwili musimy stąd uciekać. W trakcie lotu podejmę decyzję, co dalej…

      Na pokładzie samolotu Ramona ciekawie przypatrywała się C-360. Pierwszy raz w życiu widziała prawdziwego androida.

      – Może powinniście go jakoś nazwać? – zwróciła się do Roberta.

      – Przecież ma nazwę, C-360. – Wzruszył ramionami.

      – Oj tam, to jak numer seryjny albo numer modelu. Dajcie mu jakieś normalne imię.

      David i Harriet również zaczęli przypatrywać

      się robotowi siedzącemu nieruchomo jak egipska mumia.

      – Może Herman? – zaproponowała Ramona.

      – Czy ja wiem, niech będzie i Herman – stwierdził Robert.

      –

Скачать книгу