Zemsta i przebaczenie Tom 1 Narodziny gniewu. Joanna Jax
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Zemsta i przebaczenie Tom 1 Narodziny gniewu - Joanna Jax страница 25
W niewielkim stołecznym teatrze Czarodziejski Flet odbyła się wczoraj premiera spektaklu wodewilowego w reżyserii Januarego Niemcowa – „Nocne motyle”. Niemcow kolejny raz udowodnił, że nadal jest w formie. Niewątpliwie przedstawienie w jego reżyserii będzie przebojem tego sezonu w Warszawie…
Dalej autor artykułu drobiazgowo opisywał występy poszczególnych artystów, które to akapity Emil ominął, by dotrzeć do wzmianki o swojej siostrze.
Niewątpliwie gwiazdą wieczoru była Hanka Lewinówna. Zaprezentowała ona nowe piosenki, do których autorami słów są Marian Hemar, Julian Tuwim i Andrzej Włast. Krytycy okrzyknęli Hankę Lewinównę objawieniem, wróżąc jej karierę na miarę Toli Mankiewiczówny, Lucyny Messal, a nawet Hanki Ordonówny. Jednak bywalec stołecznych kabaretów orzekł: „Hanki mogą być dwie, ale Ordonka jest tylko jedna.
Emil dopił kawę i pogładził się po głowie, co zawsze oznaczało u niego, że wpadł na jakiś genialny pomysł. Lewin pomyślał, że teraz jego siostra będzie obracała się wśród elity, a on, jako jej brat, może na tym skorzystać. Śmietanka towarzyska stolicy oprócz dużych pieniędzy miała także tajemnice, które nie powinny ujrzeć światła dziennego. A cena za dyskrecję mogła być bardzo wysoka. Postanowił, że ten wieczór spędzi w Czarodziejskim Flecie, nędznym i śmierdzącym stęchlizną. Kiedyś tam nawet zaszedł, ale przyglądając się z bliska jego wnętrzu, doszedł do wniosku, że jego siostra zrobiła marną karierę. Nawet nie poczekał na początek spektaklu, tylko rozczarowany, opuścił to zapyziałe miejsce. Teraz jednak sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Hanka miała okazję wypłynąć na szerokie wody, związać się z wpływowymi ludźmi i pomóc bratu jeszcze bardziej się wzbogacić.
Już od dawna nie mieszkał na Powiślu, teraz zajmował elegancko urządzoną garsonierę w Alejach Jerozolimskich i nie poruszał się po mieście przepełnionymi tramwajami, ale taksówkami albo rikszami, jeśli nie były to znaczne odległości. Nie pracował ani nie robił interesów. Za swój zawód wybrał zajęcie szantażysty i żył z tego zupełnie dobrze. Doszedł do takiej wprawy w osaczaniu swoich ofiar, że z powodzeniem mógłby się ubiegać o licencję prywatnego detektywa. Jednak jego fach był daleko bardziej dochodowy i niespecjalnie czasochłonny. Niekiedy miał tak niebywałe szczęście, że w ciągu godziny mógł zarobić nawet kilka tysięcy złotych. Teraz polował na niejakiego hrabiego Niechowskiego, bogatego utracjusza, któremu pewnego dnia uszło na sucho, dzięki wpływom i pieniądzom, zabójstwo młodej tancereczki wodewilowej. Był umoczony po same uszy, ale zeznania świadków w czarodziejski sposób zniknęły z akt policyjnych. Krewni zabitej, biedna wiejska rodzina, jedyne, co mogła zrobić, to opłakiwać swoją piętnastoletnią córkę, która pojechała do stolicy robić karierę, a skończyła w podrzędnym hotelu, uduszona eleganckim krawatem. Teraz akta sprawy miał w swych rękach Emil Lewin i gdyby poszedł z nimi do gazet, te rozszarpałyby i tak nadwątloną reputację Niechowskiego na strzępy.
Ale Emil Lewin nie chciał wywoływać skandalu, który przyniósłby mu niewielkie korzyści. Głupia gówniara, zapewne od pierwszego dnia pobytu w Warszawie puszczająca się ze starszymi mężczyznami w nadziei na lepsze życie, kompletnie go nie obchodziła. Jego zdaniem, sama była sobie winna, rzucając się w nieznany i brutalny świat, który był przesiąknięty moralnym brudem bardziej niż portki, które nosił w Chełmicach. Był przekonany, że hrabia będzie gotów dużo zapłacić, aby jego czyn nie został ujawniony, a on – pociągnięty do odpowiedzialności. Niechowski nie sprawiał wrażenia mordercy czy psychopaty, najpewniej po prostu zbyt ostro zabawiał się z tą małą, ale w świetle prawa powinien odpowiadać za morderstwo. Lewin nie chciał jednak zadowolić się byle czym, musiał przejrzeć tego fircyka i sprawdzić, na ile go stać. Te papiery były jego przepustką do elity i mogły go ustawić na wiele lat. Dlatego nie zrobił tego, co zazwyczaj, ale tropił swoją ofiarę niczym zwierzynę łowną. A ponieważ hrabia uwielbiał towarzystwo artystek, jego siostra mogła okazać się bardzo przydatna.
Emil Lewin nie czuł szczególnej więzi z Hanką. W końcu tylko matkę mieli jedną, zaś jej ojcem był ten nieokrzesany prymityw, Ignacy, który dał mu nazwisko, dach nad głową i wpoił nienawiść do świata. Emil do nikogo nie żywił głębszych uczuć, oprócz matki, której, niestety, nie było już wśród żywych. Czasami zastanawiał się, jak zareagowałaby na to, czym się parał, ale sądził, że nie widziałaby w tym nic złego. W końcu jeśli ktoś był uczciwy i miał czyste sumienie, nie musiał obawiać się Emila. Był tylko jeden człowiek, który bez względu na to, jaki byłby kryształowy, powinien się go bać. I był to jego brat, Julian Chełmicki. Wierzył, że pewnego dnia sprawiedliwości stanie się zadość i Julian zostanie z niczym. Żeby poczuł, jak to jest być wyszydzanym i pogardzanym. A wtedy straci również Adriannę Daleszyńską. Wyobrażał sobie niekiedy zatroskanego brata, któremu pozostały jedynie wspomnienia ze świata, który już nigdy nie zaprosi go do siebie. Żeby jednak to zrobić, Emil musiał stać się bogaty. A wówczas znajdzie sposób, by wciągnąć Juliana na samo dno.
Wyszedł z restauracji i udał się w kierunku placu Trzech Krzyży. Nie miał konkretnego celu, jedynie rozkoszował się przedpołudniowym jasnym słońcem i błękitnym niebem. Wyobrażał sobie, że oto wchodzi do najlepszych polskich restauracji, kin i teatrów, a wszyscy szepczą: „To brat Hanki Lewin, tej gwiazdy”. A gdy poznaje kogoś i przedstawia się, zamożni mężczyźni podlizują mu się w nadziei, że ułatwi im stosunki z siostrą. Rzecz jasna, Hanka będzie już wtedy bogata i zamężna, co jeszcze bardziej rozpali żądze absztyfikantów.
Idąc tak w zamyśleniu, usłyszał znany mu, śpiewny głos, którego jednak wolał nie pamiętać. Obejrzał się nerwowo i stanął oko w oko z Frankiem „Diamentowa Rączka”. Siedzieli razem w więzieniu, on po amatorskim i kompletnie nieudanym skoku na sklep monopolowy, a Franek wpadł przez nieudolnego kumpla. „Diamentowa Rączka” był mistrzem wśród kieszonkowców, ale zawsze musiał mieć zaplecze w postaci wspólnika, który szybko ucieknie z fantami.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.