Nic bez Boga nic wbrew Tradycji. Jacek Bartyzel
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Nic bez Boga nic wbrew Tradycji - Jacek Bartyzel страница 32
Jedność władzy nie jest też tym samym, co centralizacja władzy. „Jedność władzy jest monarchią; jej centralizacja jest absolutyzmem. Absolutyzm jest panteizmem politycznym (panteísmo político), a panteizm ma swoje tło (el fondo) w filozofii pogańskiej”482. Rezygnując z określenia el rey absoluto, trzeba powrócić do autentycznie chrześcijańskiej i tradycyjnej koncepcji królewskiego wikariatu na ziemi: „Król nie ma władzy absolutnej, nie jest jako ten, kim jest, nikim więcej jak delegatem Boga. Z tego powodu jest aksjomatem prawdziwej szkoły monarchicznej (verdadera escuela monárquica), że ponad Królem jest prawo (sobre el Rey está la ley)”483.
Krytyka monarchiczno–parlamentarnego „konkubinatu” zaostrza się jeszcze w następnych pokoleniach teoretyków karlizmu. Vázquez de Mella pisał:
Monarchia, która łączy się z liberalizmem i szuka wsparcia w partiach liberalnych i w konstytucjach, które ją oplatają i duszą (tejen y destejen), popełnia samobójstwo, ponieważ sama siebie skazuje na nieuniknioną śmierć, upraszając wsparcia od swoich wrogów i w zasadach, które są jej przeciwieństwem.
Monarchia, która godzi się być zredukowana do czystej fikcji i symbolizmu, jako bezużyteczny i kosztowny dodatek, przestaje być tradycyjną, czyli nie opiera się na tradycji i na jedności wierzeń (creencias), które ją zbudowały”484.
Nowoczesny parlamentaryzm może być, jak wiadomo, czysto liberalny (więc niedemokratyczny, bo cenzusowy), bądź liberalno–demokratyczny (równościowy i oparty o zasadę: jeden człowiek – jeden głos). Lecz demokracja, odrzucająca hierarchię społeczną, rozróżnienie klas i ich uprawnień, jest jeszcze bardziej niekompatybilna z prawdziwą monarchią. Z jednym wszelako zastrzeżeniem: jeśli przez demokrację rozumieć rząd wszystkich lub większości (gobierno de todos o de los más), to jest ona możliwa na poziomie gminy. Dlatego Mella oznajmia w imieniu karlistów: „bronimy demokracji w gminach; mezokracji485 (mesocracia) i arystokracji społecznej, jako różnych stopni spontanicznej wyższości (superioridad), w rejonach (comarcas), prowincjach i regionach, oraz Monarchii w Państwie”486. Taki, i wyłącznie taki, sens demokracji dopuszcza – a nawet wyprowadza go z tradycji hiszpańskiej – sam Karol VII, który do „czcigodnych tradycji stanowiących Ojczyznę” zalicza, oprócz Jedności Katolickiej w porządku religijnym i społecznym, oraz Monarchii w porządku politycznym, „wolność fuerystyczną (fuerista) i regionalną, która jest demokratyczną tradycją naszego narodu (la tradición democrática de nuestro pueblo)”487.
Víctor Pradera nazywa króla „organem suwerenności” (organo de la soberanía); suwerenność musi przeto „być wykonywana przez Króla i tylko przez Króla”, przeto „kontrasygnaty (refrendos) ministerialne w sensie zatwierdzania (convalidar) decyzji królewskich – a nie w sensie potwierdzenia autentyczności – stanowią prawdziwą niedorzeczność”488. Zdaniem Pradery nie grozi to absolutyzmem, ponieważ (rezydująca w królu) suwerenność narodowa jest ograniczona przez katolicyzm. Monarchia chrześcijańska jest prawdziwą monarchią reprezentacyjną, ponieważ król reprezentuje Boga, więc jest związany Jego prawem. „Monarcha reprezentacyjny (el Monarca representativo) porusza się w tym samym obszarze, w którym może być wykonywana suwerenność narodowa, zdeterminowana przez cel Narodu, podług prawa naturalnego, najwyższej Władzy duchowej Kościoła (el Poder superior espiritual de la Iglesia) oraz autarkii społeczności wewnątrzsuwerennych (autarquías proprias de las sociedades infrasoberanos)…”489.
Równie zdecydowanie wypowiadał się sam Jakub III, który oznajmiał, że Wspólnota Tradycjonalistyczna, „domagając się zniknięcia parlamentaryzmu, reżimu absurdalnego, zgubnego (funesto) i skompromitowanego (desacreditado) u wszystkich narodów, ustanowionego na permanentnej wojnie domowej partii, opowiada się za przywróceniem Kortezów reprezentujących zorganizowane klasy i rzeczywiste interesy Narodu, wraz z mandatem imperatywnym, który nakłada obowiązki i odpowiedzialność oraz zapewnia dobrą służbę i sprawiedliwe sankcje dla deputowanych”490.
Zaciemnieniem (ofuscación) teoretycznym i praktycznym naszych czasów – pisze już na początku XXI wieku Álvaro d’Ors491 – jest utrata zdolności dostrzegania, iż demokracja i monarchia stanowią nie tylko różne (distintas), ale esencjalnie sprzeczne (incompatibles) formy rządu, ponieważ demokracja wyklucza wszelką hierarchię i prawowitość o charakterze rodzinnym (familiar), a od tej zależą wszystkie inne prawowitości. Dlatego to nie republika, ale właśnie demokracja jest formą rządu całkowicie i wprost przeciwną (contraria) formie monarchicznej492. Monarchia demokratyczna to najbardziej absurdalny oksymoron współczesnego języka politycznego. Jeśli bowiem monarchia w swojej istocie jest – a oczywiście jest – formą rządu, czyli rzeczywistego decydowania, to nie może być ona jednocześnie, pozbawionym efektywnej władzy, ozdobnym dodatkiem (aditamento decorativo) do innej formy rządu, czyli demokracji; pozbawienie monarchy władzy nad jego ludem oznacza, że taka „monarchia” przestaje być monarchią autentyczną.
Istotą Monarchii – pisze d’Ors – jest ściśle osobisty (personal) charakter więzi pomiędzy królem a jego ludem; więź wzajemnej (recíproca) wierności, która może zaistnieć tylko pomiędzy osobami prawdziwymi i odpowiedzialnymi, a nie pomiędzy istnością (ente) bezosobową i abstrakcyjną, jaką jest Państwo i ludem anonimowym, jakim jest Demokracja.
Ta więź osobowa w Monarchii istnieje pomiędzy królem, który rządzi jako delegat Boga, od którego pochodzi wszelka władza – konkretnie Chrystusa Króla – i wielu poddanymi (súbditos), osobowymi i odpowiedzialnymi, którzy ufają (confían), że ten król broni ich wolności i bezpieczeństwa (seguridad). W tej naturalnej wierności zakorzenia się istotna prawowitość (legitimidad) wszelkiej Monarchii jako formy rządu; na odwrót, nie ma jej w Demokracji, ustroju legalności (legalidad), który obywa się bez Boga i rodziny, i tym samym jest pozbawiony prawowitości493.
Ten sam myśliciel, w innym miejscu, z mistrzowską precyzją wyjaśnia różnicę pomiędzy autentycznie katolickim znaczeniem religijnej formuły dotyczącej pochodzenia i sprawowania władzy monarszej „z łaski Bożej” (por la gracia de Dios), a jej wypaczeniem w źródłowo protestanckiej (anglikańskiej) – acz w XVII wieku absorbowanej także przez absolutystyczne monarchie katolickie na kontynencie – koncepcji „boskiego prawa królów” (ang.
481
V. Manterola,
482
483
484
J. Vázquez de Mella y Fanjul, »La Monarquía tradicional«, [w:] Idem,
485
Czyli rządów „klasy średniej”.
486
J. Vázquez de Mella y Fanjul,
487
488
V. Pradera,
489
490
491
Zob.
492
I dlatego też Mella mógł śmiało powiedzieć: „Ja, który jestem entuzjastycznym monarchistą, jestem również płomiennym (
493