Randka z milionerem. Кэтти Уильямс
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Randka z milionerem - Кэтти Уильямс страница 5
Musiała mu się wydać żałosna. Skończyła kurs dla sekretarek, bo nie potrafiła obronić marzeń o swojej przyszłości przed rodzicami. Teraz była starsza i mądrzejsza, wiedziała, jak postawić na swoim, tyle że nadal tkwiła na samym początku zawodowej kariery, czekając na jakiś przełom.
Owinęła się szczelniej pelerynką, próbując uspokoić rozdygotane nerwy i trochę się ogrzać. Styczniowy wieczór był dość mroźny i wietrzny, innymi słowy wprost idealny do tego, by popaść w ponurą melancholię.
Mijający ich ludzie zerkali na nich ciekawie.
‒ Właściwie możemy jeszcze chwilę porozmawiać – powiedziała.
Sergio uśmiechnął się. Ani przez chwilę nie wątpił, że Susie zgodzi się na jego propozycję. Ona też musiała czuć, jak bardzo między nimi iskrzy.
‒ Możemy – zgodził się. ‒ Jednak znam o wiele przyjemniejsze sposoby spędzania wolnego czasu, zwłaszcza gdy jestem z kobietą. To co, wsiadasz?
W środku otuliło ją przyjemne ciepło i zapach skóry. Usiadła przy oknie, wciąż zachodząc w głowę, czemu tak łatwo uległa namowom zupełnie obcego mężczyzny.
‒ Do klubu czy do mnie? ‒ spytał, zwracając się w jej stronę.
Mogłaby patrzeć na niego bez końca. Mężczyźni, z którymi się spotykała, nie dorastali mu do pięt. Żaden nie był tak przystojny, żaden nie miał takiej fascynującej osobowości. Sergio to urodzony przywódca, silny i odważny.
‒ Cóż…
Nie dokończyła, ale to jedno słowo i tak wystarczyło mu za odpowiedź. Nachylił się w stronę szofera i powiedział, że jadą do domu. Potem rozsiadł się wygodnie i spojrzał na Susie.
Podobała mu się jej zagrywka. Ciekawe, ilu mężczyzn w ten sposób złowiła? Czy za każdym razem opowiadała inną historyjkę? Jak szuler, który zawsze trzyma kilka asów w rękawie. To pozorne wahanie, niewinne spojrzenie… Naprawdę była dobra.
‒ Skoro nigdy nie chciałaś być sekretarką, to po co w ogóle kończyłaś te kursy i szukałaś pracy w biurze? – spytał zaciekawiony, czy odpowie tak samo jak w restauracji. A może tym razem się pomyli i poda nieco inną wersję wydarzeń?
‒ O co ci chodzi? ‒ spytała zdumiona. Miała znowu przyznać, że jest czarną owcą w swojej wykształconej i ambitnej rodzinie? Chciała wywrzeć na nim jak najlepsze wrażenie, a nie tłumaczyć się z życiowych błędów.
Spojrzał na nią sceptycznie, a potem wybuchnął śmiechem.
‒ O co mi chodzi? To twoja gra, ja tylko próbuję się dostosować – odparł oschle.
‒ Uważasz, że dobrze wiem, kim jesteś, prawda? Że będę próbowała wyciągnąć od ciebie pieniądze, chociaż już kilka razy zaprzeczyłam.
‒ Musiałaś o mnie słyszeć.
‒ A to czemu?
‒ Bez przerwy piszą o mnie w gazetach, i to z dwóch powodów. Zarabiam mnóstwo pieniędzy i bardzo lubię je wydawać.
‒ A konkretnie? Na czym tyle zarabiasz?
‒ Robię różne rzeczy. – Wzruszył ramionami. ‒ Kupuję, sprzedaję, inwestuję, buduję… Na przykład restauracja, w której jedliśmy kolację, należy do mnie. Mam jeszcze cztery podobne poza Londynem.
‒ To twoja restauracja?
Widząc, że zamarła na chwilę z otwartą buzią, wybuchnął śmiechem.
‒ Nie wiedziałaś?
‒ A niby skąd miałam wiedzieć? Jeżeli uważasz, że przyszłam tam tylko po to, żeby cię poderwać, poproś szofera, żeby zatrzymał samochód. Wracam do domu.
‒ Chyba nie mówisz poważnie?
Nie odpowiedziała, za to zastukała w szybę oddzielającą ich od szofera, ale tylko raz, bo Sergio natychmiast złapał ją za nadgarstek.
‒ Co miałem pomyśleć? Podeszłaś do mojego stolika, zjadłaś ze mną kolację, wsiadłaś ze mną do samochodu. Jestem milionerem, wiele kobiet próbuje wywrzeć na mnie wrażenie.
Wyrwała mu rękę, lekko zadrżała. To, co powiedział, miało sens, ale było dalekie od prawdy.
Sergio zauważył, że Susie ma oczy pełne łez, i ogarnęły go wątpliwości. Może rzeczywiście źle ją ocenił? Gdy tak siedziała wciśnięta w kąt, wyglądała, jakby marzyła jedynie o tym, by rozpłynąć się w powietrzu, jak najszybciej zniknąć.
‒ Odpowiedz na moje pytanie ‒ zażądał ostro. ‒ Co według ciebie miałem sobie pomyśleć?
‒ Powinieneś mi uwierzyć.
‒ Naprawdę? ‒ zaśmiał się gorzko. ‒ Kiedy kobiety zwietrzą pieniądze, natychmiast coś w nie wstępuje. Udają kogoś innego, a na ogół są dobrymi aktorkami.
‒ Czyżby? Nie wiedziałam. Chcę wrócić do domu, i to natychmiast. Nigdy nie powinnam wsiadać z tobą do samochodu. Nie uwierzyłeś w ani jedno moje słowo, a ja wcale cię nie okłamałam. Co mnie napadło, żeby ci zaufać? Bóg jeden wie, dokąd mnie zawieziesz i co zrobisz…
‒ O co ty mnie posądzasz? ‒ Nagle dotarła do niego ironia sytuacji. Skoro on nie uwierzył w jej opowieść, dlaczego ona miałaby uwierzyć w jego dobre intencje? Zorientowała się, że jest bogaty, ale co z tego? Czy wśród bogaczy nie ma łajdaków?
‒ Nigdy nie musiałem żadnej kobiety do niczego zmuszać – mruknął.
‒ Czyli gdybym teraz chciała wysiąść…
‒ Nie próbowałbym cię zatrzymywać.
Niecierpliwie przeczesał włosy, spojrzał na Susie spod rzęs. Czy kiedykolwiek rozmawiał tak długo z kobietą, zanim zabrał ją do łóżka? Jasne, mógł dyskutować o zanieczyszczeniu środowiska, polityce czy kolejnym kryzysie finansowym. Kobiety, z którymi się umawiał, lubiły się popisywać intelektem.
Ale nigdy nie rozmawiał z nimi o uczuciach.
‒ Dlaczego szukałaś faceta przez internet? ‒ spytał. ‒ Wiesz, jakie to niebezpieczne?
Susie trochę się rozluźniła. Sergio naprawdę kazałby zatrzymać samochód, gdyby go o to poprosiła. No i z całą pewnością nigdy nie zdobywał kobiet siłą, raczej musiał się bronić przed zbyt natrętnymi zalotami. Może i był chorobliwie nieufny, czasami nawet napastliwy, ale trudno mu się dziwić.
‒ Czy masz pojęcie, jak trudno znaleźć w Londynie odpowiedniego faceta? Zwłaszcza jeśli nie spędzasz wieczorów w klubach ani nie pracujesz w dużej firmie.
‒ Nie, nie mam pojęcia.