Nigdy nie mówię nigdy. Marta W. Staniszewska
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Nigdy nie mówię nigdy - Marta W. Staniszewska страница 13
– Co ty tu robisz? – syknęłam, gdy zobaczyłam Nathana w holu.
W jednej ręce trzymał różę, w drugiej czekoladę. Nos miał wciąż opuchnięty po kontakcie z pięścią Henry’ego
Morrisona. À propos, ciekawe, co u kuszących ust Henry’ego…
– Pięknie wyglądasz – mruknął Nathan, a ja parsknęłam śmiechem. Młodszy portier wgapiał się we mnie niezręcznie intensywnie, ale chwilowo miałam inny problem na głowie.
– Przyszedłem cię przeprosić – wydukał Nathan. – Zachowałem się jak dupek.
Spojrzałam na niego jak na wariata.
– Przeprosiny przyjęte, temat skończony – odwróciłam się na pięcie i ruszyłam po schodach z powrotem do mieszkania. Musiałam ulotnić się jak najszybciej z tego miejsca, bo zorientowałam się, że sutki mi stanęły na baczność od porannego chłodu, a że nie założyłam stanika, to prześwitywały spod podkoszulki jak dwie wiśnie na białym torcie.
– Zaczekaj – krzyknął za mną Nathan. Zatrzymałam się na trzecim stopniu i zerknęłam na niego przez ramię.
Podszedł do mnie i wyciągnął dłonie. Rozbierający mnie wzrok portiera sprawiał, że czułam się coraz bardziej naga.
– Weź to, proszę. – Podał mi kwiat i tabliczkę czekolady.
Popatrzyłam na czerwoną różę, potem na Nathana, potem na portiera, znów na Nathana. Ciekawa byłam, czy moje policzki są równie czerwone jak płatki kwiatu, który mi wręczył. Nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć. Serio. Zmierzyłam czekoladę wypełnioną po brzegi całymi orzechami laskowymi i skrzywiłam się.
– Dwie sprawy – zaczęłam spokojnie, hamując rozdrażnienie w głosie. – Pierwsza: jestem uczulona na orzechy… – oddałam czekoladę Nathanowi. Schował ją do kieszeni z zakłopotaniem.
– A druga? – spytał nagle portier, wtrącając się w naszą rozmowę.
Odwróciłam głowę w jego kierunku, nie dowierzając temu, co słyszę.
– A drugą jest prośba, abyście obydwaj przestali się wgapiać w mój biust, bo oczy mam wyżej – odburknęłam i pobiegłam w górę, celowo gubiąc różę Nathana na schodach.
Rozdział 6
Szklanostalowe ściany hotelu Madison De Lux wyrosły przed maską mojego lexusa. Nie miałam dziś ochoty na spotkanie z Prattem, ale odwlekanie tego, co nieuniknione, nie miało sensu. Przystanęłam przed głównym wejściem, a parkingowy odebrał ode mnie kluczyki. Wyprostowałam koszulę i wygładziłam dłońmi spódnicę. Zerknęłam na zegarek na nadgarstku, sprawdzając, ile jeszcze pozostało mi do tego nieprzyjemnego momentu, gdy oddam swoją duszę i przekażę podpisane dokumenty, skazujące mnie na kilka lat upierdliwej współpracy z George’em Prattem. Byłam kwadrans przed czasem. Zaskakująco ominęłam korki.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.