Przypadkowe szczęście. Abbi Glines
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Przypadkowe szczęście - Abbi Glines страница 3
– Bardzo ci dziękuję. Następny raz będzie znacznie łatwiejszy. – Wzięłam kartę kredytową i rachunek, niezgrabnie próbując wepchnąć je do kieszeni spodenek.
– Polecam się. Przyjechałaś na wakacje? – spytał.
– Nie. Jestem tylko przejazdem. W podróży znikąd donikąd.
Woods zmarszczył brwi i przyglądał mi się z uwagą.
– Naprawdę? To interesujące. Wiesz, gdzie się w końcu zatrzymasz?
Nie miałam pojęcia. Wzruszyłam ramionami.
– Nie. Chyba odkryję to dopiero wtedy, kiedy tam dotrę.
Staliśmy przez chwilę w milczeniu. Poruszyłam się, kiedy Woods sięgnął ręką i dotknął mojego ramienia.
– Pójdziesz ze mną na kolację, zanim znów wyruszysz w drogę? Za godzinę zapadnie zmrok. I tak będziesz musiała gdzieś się zatrzymać na noc.
Miał rację. To było sympatyczne małe miasteczko – bardzo elegancki nadmorski kurort. Wydawało się bezpiecznym wyborem. Inna sprawa, że umiarkowanie przejmowałam się bezpieczeństwem. Wreszcie żyłam. Na nic nie zważałam. Popatrzyłam na ciemnowłosego nieznajomego, stojącego przede mną. Nie był bezpieczny. Wręcz przeciwnie.
– Kolacja brzmi nieźle. Możesz mi też pokazać, gdzie najlepiej się tu zatrzymać.
Woods
Jechałem tak, żeby cały czas widzieć mały czerwony samochód w lusterku wstecznym. Poprosiłem Dellę, żeby trzymała się za mną. Kierowałem się poza granice miasteczka, do meksykańskiej restauracji, w której serwowali naprawdę dobre jedzenie. Poza tym była mniejsza szansa, że wpadnę tam na kogoś znajomego.
Ten wieczór miał być dla mnie wytchnieniem od stresu, którego nie brakowało ostatnio w moim życiu. Ojciec wywierał na mnie coraz większą presję i powierzał mi coraz trudniejsze zadania. Nie wiedziałem, czego ode mnie chciał. Nie, to nie była prawda. Wiedziałem, jakie ma wobec mnie plany. Pragnął, żebym się ożenił. Ale nie z kimś, kogo sam wybiorę. Znalazł mi już żonę – Angelinę Greystone. Przez całe moje życie ojciec planował połączenie rodu Kerringtonów z Greystone’ami. Skupiał na tym wszystkie swoje działania. Każdego roku spędzaliśmy z nimi tydzień na Hawajach, a tata zawsze zachęcał mnie do tego, żebym zbliżył się z Angeliną. Chciał, żebyśmy spędzali razem czas. Popychał nas w swoją stronę tak mocno i od tak młodego wieku, że w końcu w wieku piętnastu lat poszliśmy do łóżka. Myślałem, że jestem jej pierwszym facetem – do czasu, aż naprawdę przespałem się z dziewicą. Wtedy zdałem sobie sprawę z faktu, że Angelina kłamała. Może ja byłem tamtego roku prawiczkiem, ale z pewnością ona nie była dziewicą. Z tego powodu zacząłem inaczej patrzeć na tę śliczną blondynkę. Im była starsza i bardziej czarująca, tym bardziej chciałem uciekać od niej jak najdalej. Miała szpony i chciała zatopić je głęboko we mnie. Wiedziałem, że przyjdzie dzień, kiedy się poddam, aby uszczęśliwić ojczulka, ale odwlekałem go tak długo, jak się da. A dokładnie do czasu, kiedy Angelina przeniosła się na południe. Teraz mieszkała przy plaży, w letniej rezydencji swoich rodziców, a mój ojciec cały czas mi ją wciskał.
Musiałem zdystansować się do tego gówna, które wiązało się z byciem Kerringtonem. Miałem nadzieję na kilka miłych chwil w towarzystwie tej ślicznej wariatki o ciele bogini seksu i twarzy anioła.
Z początku wydawała mi się płochliwa, ale potem wyłoniła się z niej dzika, beztroska dziewczyna, a ja nie miałem w zwyczaju odmawiać, jeśli ktoś tak seksownie prosił. To ciało i te wielkie niebieskie oczy wystarczyły, żebym pojął, czego pragnie. Co najlepsze, dziewczyna miała zaraz wyjechać. Rozerwę się bez konieczności zawracania sobie głowy laską, która wymagałaby później wysokich nakładów pracy. Po prostu stąd zniknie.
Wspomnienie jej wypiętego w powietrze tyłeczka w króciutkich szortach, które ledwie go zakrywały, sprawiło, że musiałem przesunąć się na siedzeniu, żeby podniecenie przestało mnie uwierać. Della Sloane była dokładnie tym, czego dziś potrzebowałem.
Zjechałem na wysypany żwirem parking restauracji El Mexicano i zatrzymałem się przy przeciwległym końcu budynku. W ten sposób, nawet gdyby przejeżdżał tędy ktoś znajomy, nie zauważyłby mojej fury. Ten wieczór powinien przebiegać bez zakłóceń. Zamierzałem uprawiać dziś seks. Ostry i bez zobowiązań.
Wysiadłem z samochodu, patrząc, jak Della wychodzi ze swojego auta. Pod wiązaną na szyi czarną bluzką nie miała stanika. Jej cycki unosiły materiał, nieustannie prowokując. Cholera, to będzie dobra noc. Byłem bardziej niż pewien, że ona też tego chce. W końcu przycisnęła tyłek do mojego fiuta, kiedy otwierałem zbiornik paliwa. Ta mała wiedziała, co robi, i potrafiła dopiąć swego.
– Dobry wybór. Uwielbiam meksykańskie jedzenie. – Uśmiechnęła się do mnie.
Patrzyłem, jak jej biodra kołyszą się zachęcająco, gdy szła w moją stronę. Mogłem spokojnie darować sobie posiłek i iść prosto do hotelowego pokoju. Jej ciemne włosy opadały tuż poniżej ramion w miękkich, naturalnych lokach. Byłem też pewien na sto procent, że te długie czarne rzęsy zawdzięcza dobrym genom, a nie makijażowym sztuczkom. Widziałem wiele kobiet ze sztucznymi rzęsami. Te wyglądały na prawdziwe.
– Cieszę się. – Zrobiłem krok w jej stronę i położyłem rękę na plecach dziewczyny, żeby poprowadzić ją do środka.
Kiedy zamówiliśmy jedzenie, Della upiła łyk swojej tequili i uśmiechnęła się do mnie.
– Czym się zajmujesz, Woods?
Nie zamierzałem mówić jej prawdy. Nie lubiłem opowiadać kobietom zbyt wiele o moim życiu, chyba że planowałem spędzić z nimi więcej czasu.
– Pracuję jako menedżer.
Della nie zmarszczyła brwi ani nie wyglądała na zirytowaną faktem, że wywinąłem się od odpowiedzi. Wciąż się uśmiechała i sączyła słodki żółty drink.
– Najwyraźniej nie jesteś jeszcze gotowy na trudne pytania. To dla mnie nie problem. W takim razie może opowiesz mi o tym, co najbardziej lubisz robić?
– Kiedy mam czas, gram w golfa albo zabieram bardzo seksowne kobiety do meksykańskich knajp – odparłem, uśmiechając się kpiąco.
Della odrzuciła głowę do tyłu i roześmiała się. To się nazywa dziewczyna bez zahamowań! Wcale nie starała się zrobić na mnie wrażenia. To było odświeżające. Kiedy znów na mnie spojrzała, w jej oczach pojawił się błysk.
– Czego najbardziej