Przypadkowe szczęście. Abbi Glines
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Przypadkowe szczęście - Abbi Glines страница 8
– Nie rób ze mnie idioty, Angelina. Jestem inteligentnym facetem. Wiem, co robisz i dlaczego. Jak tylko weźmiemy ślub, przedstawienie się skończy.
Spojrzała na mnie z urazą. Po prostu powiedziałem prawdę. Czas, żeby ona też się na nią zdobyła.
– Owszem, mój tatuś chce, żebym za ciebie wyszła. Ale to nie jedyny powód, dla którego pragnę ślubu. Podobasz mi się. Zresztą jak każdej dziewczynie. Różnica między innymi kobietami a mną polega na tym, że ja jestem dla ciebie wystarczająco dobra. Uzupełniamy się. Możesz ze mną walczyć i próbować trzymać się za wszelką cenę swoich zwyczajów, ale ja nigdzie się nie wybieram. Chcę mieć na palcu ten pierścionek, który kupił twój tatuś, i nosić twoje nazwisko. Seks mógłby być niesamowity dla nas obojga, gdybyś tylko na to pozwolił. Nie zawsze będę dziwką, o której fantazjujesz. Powinieneś cieszyć się tym, dopóki możesz.
Wstała i wygładziła spódnicę.
– Wiesz, gdzie mnie znaleźć, kiedy wreszcie będziesz gotowy przyznać, że to idealny układ. Ja i ty.
Della
Zatrzymałam się na stacji benzynowej, na której zaledwie cztery miesiące wcześniej poznałam Woodsa. To był początek mojej podróży. Co za ironia, że wskazówki, które podał mi Tripp, przyprowadziły mnie dokładnie w to samo miejsce. Nie wiedziałam nawet, czy Woods gdzieś tu mieszkał. Zabrał mnie do miasteczka obok na kolację i do hotelu. Niewykluczone, że on też po prostu tędy przejeżdżał. A może znów go spotkam.
„A co, jeśli on też jest żonaty?” – zastanowiłam się.
Nie chciałam o tym myśleć. Nie powinnam oceniać wszystkich mężczyzn po tym, jak zachował się Jeffery. To nie byłoby fair. Weźmy chociażby Trippa. W ogóle nie przypominał mojego byłego szefa. Dał mi klucze do swojego mieszkania. Mogłam się tam zatrzymać za darmo, o ile będę sprzątać. Załatwił mi też pracę.
Spojrzałam na trzymaną w ręku kartkę. Tripp dał mi numer telefonu Jace’a i poprosił, żebym zadzwoniła do niego, kiedy już się zadomowię. Załatwi mi spotkanie z panem Kerringtonem.
Wyjechałam z powrotem na drogę, po czym skręciłam ostatnie dwa razy i stanęłam przed apartamentowcem z widokiem na ocean. Spojrzałam na kartę, żeby sprawdzić adres, który podał mi Tripp. Musiałam się pomylić. W tej części miasta stały okropnie drogie domy. Te mieszkania musiały kosztować fortunę. Skąd Trippa było na nie stać?
Dręczące mnie wcześniej podejrzenie, że Tripp nie pasował na barmana i nie powinien jeździć na harleyu- -davidsonie, nagle powróciło. Był kimś więcej, niż sądzili ludzie w Dallas.
Wyciągnęłam z torebki telefon i zadzwoniłam do niego. Nie odbierał.
Wybrałam więc numer Jace’a. Po trzech sygnałach odebrała jakaś dziewczyna.
– Halo… – przeciągała samogłoski z południowym akcentem.
– Hm, tak. Jestem, hm, Della Sloane. Przyjaciółka…
– Trippa! – pisnęła dziewczyna do słuchawki. – Spodziewaliśmy się ciebie. Rozgościłaś się już w mieszkaniu?
Nie miałam pojęcia, z kim rozmawiam.
– Hm, niezupełnie. Przyjechałam właśnie na miejsce i tu jest bardzo luksusowo. Obawiam się, że zabłądziłam.
Dziewczyna roześmiała się.
– Nie, dobrze trafiłaś. Zakładam, że nie wiesz zbyt wiele na temat Trippa. Uwierz mi, kochanie, może sobie pozwolić na to mieszkanie i na wiele więcej. A tak przy okazji, jestem Bethy. Dziewczyna Jace’a. On wyszedł.
Podobała mi się. Była nadzwyczaj miła.
– Skoro mówisz, że jestem we właściwym miejscu, pójdę poszukać tego mieszkania. Jace miał zadzwonić do pana Kerringtona, żeby mnie z nim umówić.
– Och, nie ma takiej konieczności. Poprosił Jace’a, żeby cię przysłał, jak tylko będziesz gotowa. Potrzebuje kelnerek. Masz pod ręką kartkę i długopis? Powiem ci, jak tam dojechać.
To było najładniejsze miejsce, w jakim kiedykolwiek się zatrzymałam. Tripp mówił o tym mieszkaniu, jakby było zaniedbane, a ja miałabym doprowadzić je do stanu używalności. Najwyraźniej jednak ktoś tu regularnie sprzątał. Było w idealnym stanie. Rozpakowałam walizki i wyszłam na balkon z fantastycznym widokiem na Zatokę Meksykańską. Tripp miał rację. Tego właśnie potrzebowałam. Mogłam tu popracować i przyjemnie spędzić czas. To będzie jak wakacje na plaży, których nigdy nie miałam w dzieciństwie. Zawsze, kiedy oglądałam telewizję, zastanawiałam się, czy piasek jest rzeczywiście tak biały, a woda taka niebieska.
Tak było.
Uśmiechnęłam się, opadłam na wygodny fotel i wyciągnęłam przed siebie nogi. Poczułam się cudownie. Wyjęłam z kieszeni telefon i zadzwoniłam do Braden.
– W końcu! Gdzie jesteś? Wciąż w Dallas? – Radosny głos przyjaciółki sprawił, że odrobinę zatęskniłam za domem. Może po prostu tęskniłam za nią. Niewiele poza tym zostawiłam za sobą. Tylko ludzi, którzy zawsze będą o mnie szeptać ze zdumieniem.
– Nie. Wyjechałam. Okazało się, że Jeffery jest żonaty.
Usłyszałam, jak gwałtownie wciąga powietrze, kiedy dotarło do niej, co powiedziałam.
– Och, nie! – szepnęła. – Dello, to okropne! Tak mi przykro. Gdzie teraz jesteś? Chcesz, żebym po ciebie przyjechała? Wszystko u ciebie w porządku, prawda? Nic dziwnego nie chodzi ci po głowie…
Zamilkła. Wiedziałam, że nie cierpi mnie o to pytać, ale gdyby nie ona, nikt by tego nie zrobił. Wiedziała o wszystkim. No, prawie. Bo nikt nie wiedział wszystkiego. Po prostu niektórych rzeczy nie potrafiłam opowiedzieć. Są sprawy, które lepiej pozostawić w tajemnicy.
– Wszystko w porządku. Właściwie to wróciłam na Florydę i zatrzymałam się w mieszkaniu należącym do Trippa. Wiesz, tego weekendowego barmana, o którym ci opowiadałam. Tak czy inaczej, załatwił mi pracę w swoim rodzinnym mieście i metę z oknami wychodzącymi na zatokę. Siedzę właśnie na balkonie i patrzę na piękną białą plażę.
– Och! To brzmi fantastycznie. Szczęściara! Sama chętnie wybrałabym się kiedyś znowu nad zatokę. A ten Tripp wydaje się naprawdę miły. Może kiedy znów połkniesz podróżnego bakcyla, wrócisz do Dallas i mu podziękujesz – zażartowała.
– Tripp to tylko przyjaciel. Nikt więcej. To znaczy, oczywiście podziękuję mu, ale raczej wyślę widokówkę i pieniądze albo coś w tym stylu. Pocztą.
– Masz rację. Naciskałam, żebyś zaczęła umawiać się z facetami, i zobacz, co się stało. To twoja szansa,