Zdobyć Rosie. Początek gry. Kirsty Moseley
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Zdobyć Rosie. Początek gry - Kirsty Moseley страница 5
– Nie kręcą mnie pewni siebie, przekonani o własnej doskonałości faceci, dla których ważniejsze jest to, jak wyglądają, niż to, czy mają coś ciekawego do powiedzenia. Po prostu na mnie nie działają. – Napiła się wody i nie spuszczała ze mnie rozbawionego spojrzenia.
– Mam mnóstwo interesujących rzeczy do powiedzenia – odparowałem.
Pochyliła się nad stołem.
– W porządku, niech to usłyszę.
Kurwa mać. I co mam z tym zrobić? Zmarszczyłem czoło, zastanawiając się, co może ją zaciekawić. Właściwie to musiałem wymyślić coś, czym zrobiłbym na niej wrażenie. Nic nie przychodziło mi do głowy. Na szczęście pojawił się kelner i przyjął od nas zamówienia, dzięki czemu zyskałem kilka minut. Rosie zaskoczyła mnie, bo nie zamówiła nic drogiego, choć się tego spodziewałem.
Postanowiłem zmienić temat.
– Cameron to śliczne dziecko, prawda?
Uśmiechnęła się.
– Ładna zmiana tematu. Ale tak, jest śliczny, tylko że jak się ma takich rodziców jak Ashton i Anna, dziecko musi być ładne.
– Tak, chyba chodzi o tak zwane dobre geny – przyznałem. – Nasze dziecko też byłoby ładniutkie. – Żałowałem tych słów już w chwili, gdy je wypowiedziałem. Kolejna niepotrzebna łóżkowa aluzja. Najwyraźniej nie umiałem się pogodzić z odrzuceniem.
– Nie możesz się powstrzymać, prawda? – powiedziała, przewracając oczami.
– Nie w obecności kogoś, kto tak wygląda. Ale wracając do rozmowy, na jakich trzech etatach teraz pracujesz? – zapytałem, chcąc zmienić temat.
– Jestem kelnerką w restauracji w porze lunchu. Sprzątam i pracuję jako pokojówka w hotelu.
Słysząc to ostatnie, nastawiłem uszu.
– Naprawdę? I nosisz czarną sukienkę, biały fartuszek i przepaskę na włosach, tak jak we Francji? – Spytałem, uśmiechając się, bo już zacząłem wyobrażać ją sobie w tym stroju.
Westchnęła. Uśmiech uniósł kąciki jej ust.
– Teraz taki strój kupisz tylko w sex shopie, Nate, więc nie, nie ubieram się w ten sposób.
– No cóż, nie martw się, pożyczę ci swój – zażartowałem.
Roześmiała się.
– Właściwie to jesteś zabawny.
Urosłem, słysząc ten półkomplement.
– Ale jak to się stało, że wcześniej nigdy się nie spotkaliśmy? Na pewno nie było cię na ślubie Anny i Ashtona. – Pobrali się trochę ponad cztery lata wcześniej. Pojechaliśmy wszyscy na Malediwy i byliśmy z nimi na plaży, gdzie brali ślub. Zaproszeni zostali tylko najbliżsi przyjaciele i rodzina, ale jeśli Rosie była najlepszą przyjaciółką Anny, powinna być jej druhną.
Zmarszczyła czoło i pokręciła głową.
– Nie, nie mogłam pojechać na ich ślub.
– Dlaczego? – naciskałem.
Westchnęła głośno i spuściła wzrok na stolik.
– W tamtym czasie miałam wiele spraw na głowie i nie mogłam pojechać. Żałuję, że to mnie ominęło, bo musiało wyglądać zjawiskowo.
– Ale czym wtedy byłaś taka zajęta?
– O rany, ależ jesteśmy wścibscy!
Postanowiłem zmienić temat, bo wszystko wskazywało, że i tak mi nie powie. Pochyliłem się do przodu i uśmiechnąłem ironicznie.
– Zatem, co mam zrobić, żeby zawstydzić się w restauracji? – drażniłem się z nią.
W jednej chwili uśmiech zniknął z jej twarzy.
– Nic.
– A co powiesz na to, że padnę tu na kolana i oświadczę ci się, a potem będę udawał, że zgubiłem pierścionek? – zaproponowałem.
Zaśmiała się najwyraźniej skrępowana.
– Jeśli to zrobisz, odpowiem ci „nie” i oświadczę głośno, że sypiam z twoim bratem, który jest w łóżku dziesięć razy lepszy od ciebie.
Słowo daję, imponowała mi.
– W porządku, ale dwie rzeczy są nieprawdziwe w twoim oświadczeniu. Po pierwsze, nie mam brata, a po drugie, nikt nie jest lepszy w łóżku ode mnie.
Nagle przybrała poważny wyraz twarzy.
– Nate, nie zawstydzaj mnie. Nienawidzę być w centrum uwagi. – Popatrzyła na mnie z wdziękiem proszącego psiaka.
Do diabła, czy dziewczyna nie musi robić seksownej miny, żeby być zachwycająca?! Uważaj, chłopie! Robi się niebezpiecznie.
– Dobrze, dam ci spokój… jeśli przyznasz, że jestem pociągający – zaproponowałem.
– Musisz szantażować dziewczyny, żeby to przyznały? Żal mi cię – odpowiedziała, udając współczucie.
– Świetnie, zostawmy to na razie, ale założę się z tobą o dwadzieścia dolarów, że dziś wrócisz ze mną do domu – oświadczyłem z niezachwianą pewnością, krzyżując ramiona na piersi.
Roześmiała się i pokręciła głową.
– Skończmy już z tym flirtowaniem, tym bardziej że jest mężczyzna w moim życiu, który daje mi wszystko, czego potrzebuję.
Uśmiechnęła się szczęśliwa, rysy twarzy jej złagodniały. Poczułem, jak narasta we mnie irracjonalna zazdrość. Rosie była zabawna, piękna i wymagająca. Na pewno chciałbym się z nią widywać, ale nie wyglądała na dziewczynę, która oszukiwałaby swojego faceta, zatem naprawdę nie miałem u niej żadnych szans.
– Och – westchnąłem, starając się nie okazywać rozczarowania.
– Przykro mi. Ale przecież powiedziałam ci przed kolacją, że nie jestem zainteresowana. – Popatrzyła na mnie przepraszająco.
Mimo wszystko wojownik we mnie nie zamierzał jeszcze składać broni.
– Nie ma problemu, cieszmy się jedzeniem. Może uda mi się sprawić, że zanim skończymy jeść, zapomnisz imię swojego faceta.
Reszta wieczoru okazała się zabawna. Oboje śmialiśmy się tak bardzo, że w którymś momencie niemal zakrztusiła się drinkiem. Nie przestawałem z nią flirtować, ale ona naprawdę nie