.
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу - страница 5
W tym czasie do jadalni przyszła na swój obiad załoga „K-III”. W wejściu krzyknęli do gości:
– Cześć wam! Smacznego!
– Dziękujemy! – odpowiedzieli chórem rozbitkowie.
Załoga „K-III” przysiadła się do nowoprzybyłych, zajmując miejsca naprzeciwko, wzdłuż drugiej strony stołu. Karen przyniosła siedem kubków gorącego mleka i po ciastku kokosowym. Załoga „Magnezala” po spożytym posiłku i niedawnych emocjach poczuła się senna. Zwrócili się więc do nadchodzącego właśnie Ketoza, by wskazał im ich miejsca odpoczynku.
– Idźcie za Rademedesem. On was zaprowadzi.
Rademedes tylko skinął głową i zaprowadził ich do pokoju, na którego drzwiach widniał napis „k4m”.
Astrofizyk Kropek uporczywie wydzwaniał do stacji orbitalnej, ale nikt nie odbierał telefonu. Nie wiedział, że załoga „KX” zrobiła sobie imprezę z okazji dwustuosiemdziesiątych urodzin Tradola. Muzyka była włączona na cały regulator. Kropek zniecierpliwiony pięciominutowym oczekiwaniem już miał zrezygnować, gdy ktoś wreszcie odebrał. W tle słychać było piosenkę zespołu Qeryx.
– Halo?
– Tu Kropek. Dostałem polecenie od kapitan Procjona, by się z wami skontaktować z powodu szybko zbliżającego się niebezpieczeństwa.
– Do rzeczy, proszę! Co się dzieje?!
– Za 405 dni.
Po czym astrofizyk powtórzył to samo, co mówił kapitanowi.
Rethon zbladł. Zauważyła to reszta załogi, mimo że wszyscy byli zajęci tańcami. Coś się wydarzyło. Po minie Rethona widać było, że musiało wydarzyć się coś niedobrego. Tradol podszedł do wieży i wyłączył mp9, przyciskając guzik z napisem stop.
– To co mamy zrobić? – zapytał Rethon.
– Przygotujcie w orbiterze dodatkowe miejsce na ewakuację wszystkich Kepusiów!
– Wszystkich?! Na heurekę! Przecież tu będzie, jak w wesołym miasteczku. A poza tym, czy aby wszyscy się zmieścimy? Przecież nas jest tak dużo.
– Jakoś to będzie. Nie martw się zawczasu. Przecież w chwili zagrożenia Kepusie pomagają sobie nawzajem. Pamiętasz tę powódź sprzed 120 lat?
– Pewnie, że dobrze pamiętam. No, dobrze, to w takim razie załoga zaraz zabierze się do pracy. Myślę, że za dwie doby orbiter będzie przygotowany do ewakuacji.
– To świetnie – odpowiedział Kropek i rozłączył się z Rethonem.
Tomeana spytała:
– Co się stało?
Rethon przekazał, jaką otrzymał wiadomość od Kropka i co należy zrobić.
Tylko Sastoteles nie tańczył na urodzinach Tradola, bo był tak gruby, że po kilku minutach by się zmęczył. Siedział więc przy stole i zajadł tort oraz inne łakocie. Uważał, że po to się urodził, aby jeść.
Rybak Orion, wszechstronnie uzdolniony wynalazca, dla odmiany tańczył szybko niczym śmigło helikoptera. To on skonstruował NGO (neutralizator grawitacji Oriona). Jest to urządzenie w kształcie dysku o średnicy 12 cm, które tysiąckrotnie zmniejszało ciężar. W 5068 roku dostał za ten wynalazek keponobla.
Nymon i Hedrozaur, miały tą wspaniałą cechę umysłu, która dała mu umiejętność wyjścia z każdej niebezpiecznej sytuacji, byli najlepszymi przyjacielami.
Obok niego tańczył Amenol, ściane podpierał Kedaron który lubił się huśtać. Kedaron wszystko widział w kolorowych barwach. Zbudował termometr z własną skalą.
Siedząc przy otwartym oknie, zasłuchani w szelest liści drzew, Einstain, Korfel, Pozyton i Neutron pili gorące mleko ze swoich kubków. Einstein o sierści brązowej i kręconych włosach zajmował się teorią mechaniki kwantowej, którą sam wymyślił, oraz kosmologią, to jest genezą i ewolucją wszechświata. Był odkrywcą cząstki Kachion, poruszającej się z prędkością trzysta razy większą od prędkości światła. Spojrzał na Pozytona i uśmiechając się, powiedział:
– A ta tajemnicza eksplozja, która miała miejsce nad lasem pięć tysięcy kilometrów od Nikomedesa 178 w dniu 50.112 roku została wyjaśniona?
– Tak. Przypominam ją sobie. Oglądałem to w programie SEQUAX. Ten tajemniczy wybuch nazwany został meteorytem Nikomedesowym. Badał go Kezon. Według niego siła wybuchu miała sto megaton energii. Kezon wyliczył z rozmiarów zniszczeń, jakie zastał po przyjeździe na miejsce. Las był powalony w promieniu stu pięćdziesięciu kilometrów od centrum wybuchu .
– Nie do wiary! Sto megaton!? To jak bomba kwazarowa.
Neutron wstał i zaczął spacerować po pokoju. Z zawodu chemik kwantowy i zgodnie ze swoim zawodem starał się możliwie najdokładniej rozwiązać równanie w celu opisania rzeczywistości.
– A może to jest kawałek antymaterii z kosmosu, który wtargnął w atmosferę naszej planety?
– Możliwe – odpowiedział Pozyton.
Imię Pozyton pochodzi od niepoprawnie pozytywnego myślenia właściciela tego imienia, gdzie jego ulubione powiedzenie brzmi: „Jakoś to będzie”.
– Widzę, że znasz się na archeologii – powiedział Einstain.
– Trochę interesuję się tą dziedziną. Od kilku lat to moje hobby.
– Legendę o tym wybuchu w mieście Nikomedes opowiada się do dziś —zauważył Korfer. – Mieszkałem tam ponad 120 lat.
– Ja tam uważam, że to jest to nieudane lądowanie statku ASOP (Obcy Statek Pozaplanetarny, czyli Alien Ship Off Planet, wymawia się asopy ).
Do rozmowy wtrącił się Einstain:
– Ale macie bujną fantazję! Myślę, że jest to zabłąkana planetoida (skalista bryła o średnicy większej niż 4 kilometry). Gdy weszła w atmosferę Koto, to wskutek tarcia jej wewnętrzne ciśnienie rozerwało ją na strzępy. Stąd ten wybuch. Albo jest to kosmiczny gruz, jaki pozostał po okresie formowania się naszego systemu sprzed 7,5 miliarda lat. Krótko mówiąc, są to pozostałości, które nie zostały wkomponowane w planety i ich księżyce.
– A może zrobimy wyprawę do tego lasu? Co wy na to? – rzucił propozycję Pozyton. – Na pewno będzie fajnie? Pionolot nas wysadzi dziesięć kilometrów od doliny, w której był ten wybuch. To jak?
– Pomyślę – odpowiedział Neutron.
Drugie Słońce znajdowało się już w połowie swej wędrówki do zachodu, kiedy Tradol, Naproxen i Deinos maszerowali obrzeżem miasta Hezon. Wybierali się poserfować na swoich deskach. Każdy przyciskał do piersi swoją dechę. W miarę zbliżania się do celu, otaczający widok zaczął wzbudzać zainteresowanie Kepusiów.