Początek. Дэн Браун
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Początek - Дэн Браун страница 33
Książę najwyraźniej się zgadzał z oceną mediów, bo po dość krótkiej znajomości poprosił ją o rękę – w najbardziej nieoczekiwany i romantyczny sposób – a Ambra powiedziała „tak”.
W kolejnych tygodniach nie było dnia, żeby prasa nie napisała o Ambrze Vidal, podkreślając fakt, że uroda nie jest jej jedynym atutem. Szybko się okazało, że pani dyrektor to niezależna i zdecydowana kobieta, która stanowczo się nie zgodziła, by Gwardia Królewska ingerowała w jej prywatne życie, pozwalając gwardzistom tylko na to, by ochraniali ją wyłącznie podczas oficjalnych, publicznych uroczystości.
Gdy dowódca Guardia Real dyskretnie zasugerował, żeby pani Vidal zaczęła nosić bardziej konserwatywne i mniej dopasowane do figury stroje, Ambra publicznie z niego zadrwiła, mówiąc, że została upomniana przez dowódcę Guardarropía Real, czyli garderoby królewskiej.
Na okładkach liberalnych magazynów jej twarz pojawiała się z hasłem „Ambra, piękna przyszłość Hiszpanii”. Gdy odmawiała wywiadu, dziennikarze nazywali ją niezależną, gdy godziła się na wywiad, wychwalali jej przystępność.
Konserwatywne tygodniki kontrowały, pisząc o aroganckiej przyszłej królowej, która jest żądną władzy oportunistką, w niebezpieczny sposób wykorzystującą swój wpływ na następcę tronu. Jako dowód cytowali ostentacyjne lekceważenie okazywane przez Ambrę Vidal wobec pozycji księcia Juliána.
Przede wszystkim nie podobało im się to, że Ambra zwraca się do następcy tronu po imieniu, lekceważąc uświęconą przez wieki tradycyjną formę don albo su alteza.
Drugie zastrzeżenie wydawało się jednak znacznie poważniejsze. Przez ostatnie tygodnie Ambra Vidal była praktycznie niedostępna dla księcia z powodu natłoku obowiązków służbowych, a mimo to często widywano ją na lunchu w okolicy muzeum z zadeklarowanym ateistą, amerykańskim informatykiem Edmondem Kirschem.
Mimo zapewnień Ambry, że wspólne posiłki w restauracji są zaplanowanymi wcześniej służbowymi spotkaniami z hojnym darczyńcą kierowanego przez nią muzeum, źródła w pałacu sugerowały, że w Juliánie krew zaczyna się burzyć.
Nikt oczywiście go za to nie winił.
Prawda była taka, że jego uderzająco piękna narzeczona ledwie kilka tygodni po zaręczynach wolała spędzać czas z innym mężczyzną.
Rozdział 23
Langdon nadal leżał z twarzą wbitą w trawę, przyciśnięty do ziemi miażdżącym ciężarem gwardzisty.
Dziwne, ale nic nie czuł.
Był otępiały, rozdarty między smutkiem, strachem i wściekłością. Jeden z najświatlejszych umysłów świata i jego ukochany przyjaciel został właśnie publicznie zamordowany w jakże brutalny sposób. „Zabito go chwilę przedtem, gdy miał ujawnić światu największe odkrycie swojego życia!”
Dopiero w tym momencie Langdon sobie uświadomił, że kula zabójcy nie tylko odebrała życie Kirschowi, ale też zadała bolesny cios nauce.
„Teraz świat być może nigdy się nie dowie, co Edmond odkrył”.
Langdon poczuł przypływ gniewu, a zaraz potem ogarnęła go wielka determinacja.
„Zrobię wszystko, co tylko możliwe, żeby ustalić, kto ponosi za to odpowiedzialność. Doprowadzę twoje dzieło do końca, Edmondzie. Znajdę sposób, żeby przekazać światu wyniki twoich badań”.
– Wiedziałeś! – chrapliwy głos odezwał się tuż nad jego uchem. – Szedłeś w stronę podium tak, jakbyś oczekiwał, że zaraz coś się wydarzy.
– Dostałem… cynk – wydusił Langdon, ledwie mogąc złapać dech.
– Od kogo?
Langdon czuł na policzku metalowy pałąk, który się przekrzywił, ale nie spadł.
– Przez słuchawki. To syntetyczny przewodnik. Ostrzeżenie przekazał komputer Edmonda Kirscha. Znalazł anomalię na liście gości. Ktoś dopisał emerytowanego hiszpańskiego admirała.
Hiszpan trzymał teraz głowę tak blisko niego, że Langdon usłyszał, jak w słuchawce radiotelefonu gwardzisty rozlega się trzask, a po nim zadyszany, naglący głos. Chociaż hiszpański znał tak sobie, wyłapał dość, żeby odcyfrować złą wiadomość.
… el asesino ha huido…
Zabójca uciekł.
…salida bloqueada…
Wyjście zostało zablokowane.
…uniforme militar blanco…
Po słowach „mundur wojskowy” gwardzista przyciskający Langdona do podłoża poluzował uścisk.
– ¿Uniforme naval? – zapytał partnera. – Blanco… ¿Como de almirante?
Odpowiedź była twierdząca.
„Mundur marynarski” – uświadomił sobie Langdon. „Winston miał rację”.
Gwardzista puścił Langdona i zszedł z jego pleców.
– Przekręć się! – rozkazał.
Langdon, pokonując ból, obrócił się na plecy i wsparł na łokciach. Czuł zawroty głowy i kłucie w klatce piersiowej.
– Nie wstawaj! – ostrzegł gwardzista.
Langdonowi nie przyszłoby do głowy gdziekolwiek się ruszać. Stojący nad nim mężczyzna ważył dobre dziewięćdziesiąt kilogramów samych mięśni i już udowodnił, że do swojej pracy podchodzi śmiertelnie poważnie.
– ¡Inmediatamente! – warknął do mikrofonu, żądając od lokalnych funkcjonariuszy wsparcia i zablokowania wszystkich dróg wokół muzeum.
…policía local… bloqueos de carretera…
Unosząc głowę, Langdon zobaczył, że Ambra Vidal wciąż leży na podłodze pod ścianą. Próbowała wstać, ale zasłabła i uchroniła się przed upadkiem, opierając się na kolanach i dłoniach.
„Niech ktoś jej pomoże!”
Ale gwardzista krzyczał teraz na całe pomieszczenie, nie zwracając się jednak do nikogo konkretnego.
– ¡Luces! ¡Y cobertura do móvil! – Włączcie światło! I komórki!
Langdon poprawił swoje słuchawki.
– Winstonie, jesteś tam?
Gwardzista się odwrócił, obrzucając go zdziwionym wzrokiem.
– Winstonie, Edmond został zastrzelony. Trzeba natychmiast włączyć wszystkie światła. I wyłączyć zagłuszanie telefonów komórkowych. Możesz to zrobić? Albo skontaktować się z kimś, kto może?
Kilka