Początek. Дэн Браун
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Początek - Дэн Браун страница 34
– Pan wystąpił dziś w filmie. Nazywa się pan Robert Langdon.
– Tak. Edmond Kirsch był moim studentem i przyjacielem.
– Ja nazywam się Fonseca. Służę w Guardia Real – przedstawił się perfekcyjną angielszczyzną. – Proszę powiedzieć, skąd pan wiedział o mundurze marynarskim.
Langdon odwrócił się w stronę ciała Edmonda ciągle leżącego na trawie przy podium. Obok niego klęczała Ambra Vidal z dwoma pracownikami muzeum i ratownikiem medycznym, który nawet nie podjął reanimacji. Ambra ostrożnie nakryła zwłoki kocem.
Edmond nie żył.
Langdon poczuł, że zbiera mu się na wymioty, nie mógł jednak oderwać wzroku od martwego przyjaciela.
– Jemu już nie pomożemy – rzucił cierpko gwardzista. – Proszę wyjaśnić, skąd pan wiedział o mundurze.
Langdon spojrzał na funkcjonariusza, którego ton nie pozostawiał wątpliwości. To był rozkaz.
Szybko przekazał, co wiedział od Winstona – że program komputerowy obsługujący audioprzewodnik po muzeum oznakował jedne ze słuchawek jako porzucone, a gdy pracownicy muzeum znaleźli je w koszu, sprawdzili, do kogo były one przypisane. Wtedy zaalarmował ich fakt, że słuchawek pozbył się człowiek dopisany do listy gości w ostatniej chwili.
– To niemożliwe! – Oczy gwardzisty zwęziły się do szparek. – Lista gości została zamknięta wczoraj. Wszyscy zostali sprawdzeni.
– Oprócz tego człowieka – oznajmił przez słuchawki głos Winstona. – Zaniepokoiło mnie to, więc sprawdziłem, kim jest dopisany gość. Okazał się byłym admirałem marynarki hiszpańskiej zwolnionym ze służby za alkoholizm i stres pourazowy rozpoznany u niego po zamachu terrorystycznym w Sewilli pięć lat temu.
Langdon przekazał gwardziście informacje Winstona.
– Był w katedrze podczas wybuchu? – nie dowierzał gwardzista.
– Odkryłem też, że admirał nie miał żadnych powiązań z panem Kirschem – raportował dalej Winston. – To znowu mnie zaniepokoiło, dlatego zaalarmowałem ochronę muzeum, ale oni uznali, że bez żadnych dalszych dowodów nie powinniśmy zakłócać wystąpienia Edmonda, tym bardziej że trwała transmisja na cały świat. Wiedząc, jak ciężko Edmond pracował nad dzisiejszym wystąpieniem, uznałem ich argumenty, dlatego zamiast naciskać, skontaktowałem się z panem, bo miałem nadzieję, że wypatrzy pan w tłumie białą admiralską marynarkę, a wtedy mógłbym dyskretnie wysłać ochroniarzy wprost do niego. Powinienem był działać bardziej zdecydowanie. Zawiodłem Edmonda.
Langdon z lekkim zdziwieniem odnotował, że maszyna Edmonda jest zdolna doznawać wyrzutów sumienia. Zerknął na miejsce, w którym leżały przykryte zwłoki, i spostrzegł, że Ambra Vidal idzie już w ich kierunku.
Fonseca ją zignorował, skupiony wyłącznie na informacjach od Langdona.
– Czy komputer podał nazwisko tego admirała? – zapytał.
Langdon skinął głową.
– Tak. To admirał Luis Ávila.
Gdy wymówił nazwisko, Ambra stanęła w pół kroku, a na jej twarzy odmalowało się przerażenie.
Fonseca zauważył tę reakcję i natychmiast odwrócił się w jej stronę.
– Pani Vidal? Zna pani tę osobę?
Ambra jednak nie była zdolna mu odpowiedzieć. Spuściła wzrok i wpatrywała się w podłogę z miną, jakby właśnie zobaczyła ducha.
– Pani Vidal, czy zna pani admirała Luisa Ávilę? – powtórzył pytanie Fonseca.
Szok malujący się na twarzy Ambry nie pozostawiał żadnych wątpliwości, że kobieta zna mordercę. Po chwili kompletnego osłupienia mrugnęła dwukrotnie powiekami i jej wzrok zaczął odzyskiwać ostrość, jakby wybudzała się z transu.
– Nie… nic mi to nazwisko nie mówi – wyszeptała, zwracając czarne oczy najpierw na Langdona, a potem na swojego ochroniarza. – Ale wiadomość, że admirał hiszpańskiej marynarki dopuścił się morderstwa, jest dla mnie wielkim szokiem.
„Kłamie” – wyczuł Langdon, zastanawiając się, dlaczego próbuje ukryć prawdziwy powód swojej reakcji. „Nie mam najmniejszych wątpliwości, że rozpoznała nazwisko tego człowieka. Widziałem na własne oczy”.
– Kto odpowiadał za listę gości? – zapytał, stawiając kolejny krok w jej kierunku. – Kto umieścił na niej nazwisko tego człowieka?
Wargi Ambry zaczęły drgać.
– Nie mam pojęcia.
Pytania gwardzisty przerwała kakofonia telefonów komórkowych, które nagle rozdzwoniły się pod kopułą. Winston znalazł więc sposób, żeby przywrócić im łączność ze światem. Zawibrował też telefon w kieszeni marynarki Fonseki.
Gwardzista sięgnął po aparat. Widząc na wyświetlaczu, kto dzwoni, wziął głęboki wdech i odebrał połączenie.
– Ambra Vidal está a salvo – zameldował.
„Ambra Vidal jest bezpieczna”. Langdon przeniósł spojrzenie na zrozpaczoną kobietę. Ona już na niego patrzyła. Przez dłuższą chwilę mierzyli się wzrokiem.
Potem słuchawki ożyły i Langdon usłyszał głos Winstona.
– Panie profesorze – szepnął. – Ambra Vidal dobrze wie, jak admirał Luis Ávila znalazł się na liście gości. Sama dopisała tam jego nazwisko.
Langdon potrzebował chwili, żeby zrozumieć znaczenie tej informacji.
„Ambra Vidal osobiście umieściła mordercę na liście gości?”
„A teraz się tego wypiera?”
Zanim jednak Langdon zdążył przetworzyć informację od Winstona, Fonseca wyciągnął rękę, wręczając swój telefon Ambrze.
– Don Julián quiere hablar con usted – oznajmił.
Kobieta jakby się wzdrygnęła.
– Powiedz mu, że nic mi nie jest – odparła. – Zadzwonię do niego za chwilę.
Twarz gwardzisty wyrażała bezgraniczne zdumienie. Zakrył dłonią aparat i szeptem powiedział:
– Su alteza Don Julián, el príncipe, ha pedido…
– Nie obchodzi mnie, że jest księciem – przerwała mu gniewnie. – Jeśli chce być moim mężem, to będzie musiał się nauczyć dawać mi czas, kiedy tego potrzebuję! Właśnie byłam świadkiem morderstwa i chcę mieć teraz chwilę dla siebie. Powiedz