Faszyzm. Ostrzeżenie. Madeleine Albright
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Faszyzm. Ostrzeżenie - Madeleine Albright страница 10
Nazistowski marsz po władzę i polityka rządów twardej ręki nie byłyby możliwe bez wsparcia oddziałów SA. Gdy cel został osiągnięty, ugrupowanie straciło rację bytu, a liderzy partii zastanawiali się, jak ograniczyć jego działalność. Dowódca oddziałów milicji Ernst Röhm nie pozwolił się jednak zmarginalizować. Wciąż widział przed sobą nowe cele. Nalegał, aby zniszczyć korporacje, majątki ziemskie, by pozbyć się klasy posiadaczy. Przekonywał, że rewolucja potrzebuje rewolucyjnej armii, która jest zdolna niszczyć wszystko, co spotka na swej drodze. Hitler podejmował próby porozumienia się ze starym przyjacielem, ten jednak był nieprzejednany. Zuchwale szantażował współtowarzyszy, wzmacniając siły stacjonujące w stolicy.
4 czerwca 1934 roku Hitler i Röhm spotkali się ponownie. Kanclerz, uroczy jak nigdy, zaproponował miesięczne zawieszenie broni i odłożenie ostatecznej decyzji do momentu powrotu szefa SA z urlopu. Röhm – nieświadomy nadciągającej katastrofy – zasalutował i spokojnie udał się na wypoczynek. 30 czerwca Gestapo aresztowało Röhma i urządziło łapankę na kilkuset domniemanych konspiratorów. Żołnierze podsunęli dowódcy uzbrojony w jeden nabój rewolwer i dali 10 minut na popełnienie samobójstwa. Zuchwały jak zwykle Röhm odmówił: „Chcecie mnie zabić? Niech zrobi to sam Adolf”. Po dziesięciu minutach dwóch współpracowników Hitlera dopełniło dzieła. Röhm miał umierać ze słowami „Mein Führer, mein Führer” na ustach.
Operacja „Koliber”, znana także jako Noc Długich Noży, ostatecznie wyeliminowała zagrożenie, jakie dla armii stanowiły oddziały SA. W ten sposób Hitler umocnił swoje relacje z generalicją, zapewniając sobie sukcesję po sędziwym prezydencie Hindenburgu, którego dni były już policzone. Kryzys minął, a Hitler wyszedł z niego jako szef rządu, głowa państwa oraz komendant główny sił zbrojnych. Od tego momentu żołnierze nie składali już przysięgi wierności krajowi czy konstytucji. Przysięgali wierność samemu Führerowi.
ADOLF HITLER ZAPISAŁ SIĘ W HISTORII jako przywódca opętany obsesją wcielenia w życie swych wypaczonych koncepcji. Ich jakość miała charakter drugorzędny. Tam, gdzie inni mieli wątpliwości lub ustępowali w obliczu skrupułów moralnych, on bez wahania robił krok naprzód i nigdy nie poddawał się emocjom. Od samego początku swojej kariery politycznej genialnie potrafił odczytywać nastroje społeczne i odpowiednio do sytuacji modulować swój przekaz. Nie ukrywał tego przed doradcami. Uważał, że większość ludzi ma silną potrzebę, by w coś wierzyć, i nie stać ich intelektualnie na to, żeby samodzielnie zdefiniować obiekt swojej wiary. Sprytnie doszedł do wniosku, że należy zredukować przekaz do poziomu idei powszechnie zrozumiałej i jednocześnie znaleźć konkretnego wroga, obarczając go winą za wszelkie nieszczęścia. „Mamy tylko (…) dwa wyjścia – wyjaśniał. – Albo zwycięstwo rasy aryjskiej, albo jej eksterminacja i triumf Żydów”.
Hitler instynktownie czuł, że jego rodacy potrzebowali przywódcy, który zrozumie ich gniew oraz ukoi lęki. W zamian oczekiwał aktywnego poparcia i wspólnej walki w słusznej sprawie. Ku radości wodza jego ogniste przemówienia spotykały się z falą oburzenia za granicą. Wierzył, że zwolennicy oczekiwali od niego postawy nieprzejednanej i pełnej pogardy wobec krytyków, którzy marzyli, aby go uciszyć. Wizja bohatera stojącego naprzeciw potężnej siły wroga to wizja porywająca tłumy. W ten sposób każdy przejaw prześladowania bezbronnych ofiar swojej polityki Hitler potrafił obrócić w akt samoobrony.
Przeciętny wzrost, ciemne włosy i niepozorna postura, kompletnie nieprzystające do obrazu idealnego reprezentanta rasy aryjskiej, paradoksalnie mogły przysporzyć mu zwolenników. Malował swoją osobę jako typowego przedstawiciela narodu – człowieka pracy, weterana wojennego, bez konta bankowego, przychodów z inwestycji lub cennych nieruchomości. „Zwracam się do robotników – grzmiał z mównicy. – Ja nigdy was nie zdradzę. Jestem synem narodu. Całe życie poświęciłem, walcząc o wasze prawa”.
Obywatel Rzeszy każdego dnia karmiony był solidną dawką propagandy zarówno w miejscu pracy, na zgromadzeniach publicznych, jak również w dynamicznie rozwijającym się nowym medium – radiu. Führer, jako pierwszy w historii dyktator, miał możliwość wygłaszać jednoczące naród kazania przed osiemdziesięciomilionową publicznością. Radio odgrywało rolę internetu lat trzydziestych, z tą jednak różnicą, że jako środek komunikacji jednokierunkowej łatwiej było je kontrolować. Nigdy wcześniej nie wymyślono tak potężnego narzędzia manipulowania opinią publiczną. W pewnym okresie najważniejsze przemówienia Hitlera zyskiwały rangę wydarzeń o zasięgu światowym. W szkołach dzieci czytały Biblię tamtych czasów – Mein Kampf. „Studiowaliśmy tę książkę jak Pismo Święte. Czciliśmy bóstwo nienawiści” – wspominał jeden z uczniów.
Eksperci dyskutują dziś o rzetelności polityków. Hitler kłamał bezwstydnie. Kłamał o sobie, kłamał o wrogach narodu, udało mu się przekonać miliony kobiet i mężczyzn, że troszczy się o nich całym sercem, podczas gdy w istocie poświęciłby ich wszystkich w imię własnych idei. Morderczych ambicji, zadeklarowanego rasizmu oraz wysoce niemoralnych zachowań nie sposób było ukryć pod cienką maską. Pomimo to miliony Niemców pokochały Hitlera przede wszystkim za jego autentyzm. Z całego serca skandowali „Sieg Heil”, szczęśliwi w wierze, że wspólnie mogą budować lepszy świat.
Nie tylko oni dali się uwieść. W roku 1935 Winston Churchill napisał:
Ci, którzy mieli okazję spotkać Adolfa Hitlera osobiście w okolicznościach oficjalnych lub towarzyskich, odbierali go jako osobę wysoce kompetentną, opanowaną, jako plenipotentnego funkcjonariusza o nienagannych manierach i rozbrajającym uśmiechu. Mało kto potrafił oprzeć się tej subtelnie magnetycznej osobowości. I nie był to prosty magnetyzm władzy. W podobny sposób oddziaływał na współtowarzyszy na każdym etapie swojej kariery politycznej, także w momentach największego zwątpienia. Można potępiać system, jaki stworzył, i jednocześnie podziwiać jego ducha patriotyzmu. W obliczu klęski pragnąłbym znaleźć męża stanu tak niezłomnego, by pobudzić hart ducha w narodzie i przywrócić należną nam pozycję na arenie międzynarodowej.
Hitler był na tyle inteligentny, by nie ingerować w obszar gospodarki. W pierwszych dwóch latach piastowania funkcji kanclerza dało się zauważyć delikatne symptomy końca Wielkiego Kryzysu, a poziom bezrobocia spadł o połowę. Powstały trzy miliony nowych miejsc pacy, przede wszystkim w przemyśle zbrojeniowym. Czas miał znaczenie kluczowe, ponieważ niemiecka armia była w rozsypce. Lotnictwo i marynarka praktycznie nie istniały, a wojsko wyposażone było w przestarzały sprzęt. Rzesza miała natomiast przywódcę. Jego celem było wywołanie konfliktu zbrojnego, do którego należało się solidnie przygotować. Podczas gdy Wielka Brytania i Francja z pewną ostrożnością inwestowały w przemysł zbrojeniowy – w nadziei, że konflikt jest możliwy do uniknięcia – Niemcy rozpętały zakrojoną na szeroką skalę kampanię półlegalnego