Faszyzm. Ostrzeżenie. Madeleine Albright

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Faszyzm. Ostrzeżenie - Madeleine Albright страница 9

Faszyzm. Ostrzeżenie - Madeleine  Albright

Скачать книгу

rozpoznawalna, choć wśród powszechnego chaosu lat dwudziestych mało kto interesował się polityką.

      W listopadzie 1923 roku zniecierpliwiony Hitler postanowił powtórzyć legendarny wyczyn Mussoliniego – marsz na Rzym. Plan wydawał się niedorzeczny. Nazistowski zamach stanu miał rozpocząć się poprzez przejęcie władzy w Bawarii, jednak kolejne kroki nie były możliwe bez poparcia armii. Zamach zakończył się klęską, a jego prowodyrzy trafili do więzień. Spośród wszystkich zamachowców jedynie Hitler bezczelnie przyznał się do swoich zamiarów obalenia rządu. Już w pierwszym publicznym wystąpieniu przyszły przywódca, w imię czystości Niemiec, nawoływał do powstania. Na sali sądowej oświadczył zebranym, że jako „urodzony dyktator” spełniał jedynie swój obowiązek. Został skazany na pięć lat więzienia i zwolniony warunkowo po trzynastu pracowitych miesiącach. Celę opuścił, dzierżąc pod pachą rękopis zatytułowany Cztery i pół roku walki z kłamstwem, głupotą i tchórzostwem, później – za namową wydawcy – opublikowany pod skróconym tytułem Mein Kampf, czyli Moja walka.

      Po nieudanym puczu Hitler stracił nieco pewność siebie i postanowił dążyć do władzy z większą ostrożnością, jak mawiał: „w zgodzie z prawem”. Przestrzeganie prawa nie wykluczało wprawdzie użycia przemocy, jednak legalna droga na szczyt wymagała wsparcia partii politycznej o zasięgu krajowym. Naziści przystąpili do budowania struktur. W roku 1929 wydawali już swoje dzienniki i tygodniki, a ich zwolennicy mogli wspólnie spędzać czas w klubach dla młodzieży, kobiet, nauczycieli, prawników oraz dla lekarzy. Tłumy entuzjastycznie przyjmowały ostrą krytykę wypłat z tytułu reparacji, które zdaniem Hitlera należało rozumieć jako tchórzliwy gest pokuty. Oskarżał Francję i Wielką Brytanię o knucie w celu osłabienia pozycji Niemiec. Potrafił zmieszać z błotem rządzących polityków za ignorowanie potrzeb zwykłego człowieka. Pogardliwe uwagi względem komunistów przysporzyły mu przyjaciół w kręgach finansjery i zapewniły przychylne nastawienie kilku największych niemieckich mediów.

      Niemniej jednak niespokojne lata dwudzieste zbliżały się powoli do końca, a partia nazistowska wciąż pozostawała na marginesie życia politycznego, skazana na sprzyjający rozwój wypadków. Naziści czekali na złe wiadomości. Tymczasem gospodarka odbiła się od dna, inflacja wydawała się opanowana. W narodzie zapanował duch małej stabilizacji, a zainteresowanie lekiem na wszystko w postaci programu Adolfa Hitlera wyraźnie osłabło.

      W tym momencie nad światem niespodziewanie zawisło widmo Wielkiego Kryzysu, skutecznie blokując politykę stabilizacji oraz rozwój gospodarczy. Przy znacznym obciążeniu budżetu spłatą reparacji wojennych niemieckie inwestycje zostały oparte w całości na kredytach. W jednej chwili wierzyciele zażądali spłaty zobowiązań, a banki zablokowały wszelkie pożyczki. Rynki międzynarodowe skurczyły się, załamał się popyt na towary eksportowe. Produkcja spadła, bezrobocie wzrosło czterokrotnie, likwidowane firmy zastępowane były przez pojawiające się jak grzyby po deszczu lombardy. Bezradni parlamentarzyści utonęli w morzu kłótni, kolejne wybory nie zdołały przełamać impasu. Gdy wieje wiatr historii, gniewnym ludziom rosną skrzydła. Przyszły Führer doczekał się swoich pięciu minut. Niemcy, ponownie na kolanach, z nadzieją słuchali oratorskich popisów charyzmatycznego trybuna. On – jak zwykle bezlitośnie chłostał listopadowych przestępców i ogłaszał nadejście ery nowego pokolenia Niemców nieustraszonych, obywateli zjednoczonych pod przywództwem partii, która poprowadzi naród ku przyszłości, pomoże wstać z kolan, w proch rozniesie wrogów.

      We wrześniu 1930 roku rozzłoszczeni wyborcy ruszyli do urn, by głośno zaprotestować. Naziści w wielkim stylu wzmocnili swą pozycję w parlamencie, a sam Hitler zdobył imponującą liczbę głosów wśród kobiet, drobnych przedsiębiorców, chłopów oraz młodzieży. W ciągu zaledwie jednej nocy dziewiąte ugrupowanie w parlamencie wskoczyło na miejsce drugie, ustępując wyłącznie socjaldemokratom. Nieźle poradzili sobie także komuniści. Scena polityczna wyraźnie się spolaryzowała, na wyspie zwanej centrum pozostali jedynie bogobojni arystokraci w towarzystwie zdezorientowanych liberałów.

      Niemiecki prezydent, szanowany z tytułu swych zasług wojennych, wysoki, dystyngowany Paul von Hindenburg, wydawał się wyraźnie zatroskany. Ten leciwy generał walczył za ojczyznę już w roku 1866 w dawno zapomnianej wojnie przeciw Austrii. W najlepszych czasach swojego życia stanowił ucieleśnienie pruskiego oficera, oddanego cesarzowi oraz niemieckiej fladze. Najwyżej cenił poczucie obowiązku, najbardziej obawiał się zmian. Zdawał się nie pasować do ówczesnej sceny politycznej, nie potrafił właściwie odczytać wyzwań otaczającej go rzeczywistości. Otoczenie Hindenburga zawiodło. Współpracownicy, szukając zaspokojenia własnych ambicji oraz interesów, mościli sobie wygodne posady, podczas gdy okręt tonął.

      Dwa lata później, w lipcu 1932 roku, sędziwy prezydent za namową doradców ubiegał się o reelekcję. Wprawdzie udało mu się pokonać Hitlera, jednak w kraju sparaliżowanym Wielkim Kryzysem naziści ponownie umocnili się, zdobywając w Reichstagu o sto miejsc więcej niż którykolwiek z przeciwników. Gdy wstrząśnięty tym faktem Hindenburg zaprosił Hitlera do koalicji rządzącej, dowiedział się, iż ten parweniusz niemieckiego życia politycznego żąda pełnej władzy wykonawczej. Takiemu rozwiązaniu prezydent postawił zdecydowane weto. Rozpisano kolejne wybory. W listopadzie naziści nie zdołali już odnieść tak spektakularnego sukcesu, zdobyli jednak wystarczającą liczbę głosów, by zachować wpływ na decyzje Reichstagu. Udział komunistów w koalicji rządzącej nie wchodził w grę. Hindenburg wydawał się nie mieć wyboru – mógł przyznać Hitlerowi władzę lub zwołać kolejne wybory, bez nadziei na wyjście z impasu. Doradcy tworzyli dwie frakcje, za głodnym władzy Austriakiem gorąco optował syn prezydenta, Oskar, zwolennik ruchu nazistowskiego, polityk skorumpowany. 30 stycznia 1933 roku Hindenburg poddał się. Podobnie jak Mussolini dziesięć lat wcześniej, Hitler przejął klucz do władzy z rąk sędziwego człowieka, który wybrał mniejsze zło. Zupełnie jak Il Duce, mimo że nie wygrał wyborów, jednak zgodnie z konstytucją przejął najwyższe stanowisko w państwie. Jak mawiał nowy kanclerz Niemiec – dokonała się „rewolucja w zgodzie z prawem”.

      ELITY POLITYCZNE KRAJU – WIELKI BIZNES, PRZEDSTAWICIELE ARMII ORAZ KOŚCIOŁA – początkowo nie akceptowały nazistowskiej bandy krzykliwych chuliganów, którzy ich zdaniem nie mieli szansy na zdobycie szerokiego poparcia. Z czasem naziści okazali się jednak niezastąpieni, chociaż wyłącznie na froncie walki z inwazją komunistów. Partnerzy nie docenili ani siły Hitlera, ani tego, jak niebezpiecznym był przywódcą. Ten prosty, przemiły z pozoru człowiek zupełnie uśpił ich czujność. Czarował uśmiechem, nie cofnął się przed żadnym kłamstwem, by zadowolić rozmówcę. Gracze polityczni starej daty uważali go za amatora, którego gwiazda miała zgasnąć tak szybko, jak szybko rozbłysła. Politykom nie udało się rozszyfrować fenomenu Hitlera, podczas gdy on nie szczędził im słów krytyki. „Reakcjoniści myślą, że będę ich marionetką” – zwierzał się jednemu ze współpracowników w lutym 1933 roku. „Doskonale wiem, że czekają, aż sam się wykończę (…). Klucz w tym, by zawsze być o jeden krok do przodu. Żadnych skrupułów, żadnych burżuazyjnych dyskusji (…). Mają mnie za nieuka, barbarzyńcę. I dobrze. Jesteśmy barbarzyńcami. Chcemy być barbarzyńcami. Czujemy się zaszczyceni”.

      Korzystając z uprawnień nadanych mu na mocy Ustawy o pełnomocnictwach, Hitler rozpętał polityczną wojnę, nie pozostawiając śladu po niemieckiej demokracji. Na początek zlikwidował instytucje władzy lokalnej, a na ich miejsce powołał gubernatorów spod znaku swastyki. Z polityczną opozycją rozprawił się za pomocą terrorystycznych bojówek SA. Najbardziej niepokorni wysyłani byli do nowo powstałych obozów koncentracyjnych. Ze związkami zawodowymi rozprawił się gładko – 1 maja 1933 roku ogłosił płatnym świętem narodowym,

Скачать книгу