Manwhore Tom 2 Manwhore + 1. Katy Evans
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Manwhore Tom 2 Manwhore + 1 - Katy Evans страница 5
I jak podniósł potem na mnie wzrok. I go nie odwracał.
Gdy razem z Giną wracamy do domu, bardzo się cieszę, że nie powiedziałam mamie o dzisiejszym spotkaniu. Niepotrzebnie robiłaby sobie nadzieję, którą teraz musiałabym zgasić. Wkładam dokumenty z powrotem do torby, a kiedy wchodzimy do naszego małego, ale przytulnego mieszkania, udaję się do swojego pokoju, zamykam drzwi, kładę się na łóżku i ponownie je wyjmuję.
To po prostu zwyczajna oferta pracy z listą świadczeń, wynagrodzeniem, na które nie zasługuję i które zazwyczaj przysługuje bardziej doświadczonym dziennikarzom… aż natrafiam na coś, co mnie porusza.
Podpis Sainta na końcu umowy.
Wstrzymuję oddech i przez chwilę dotykam jego podpisu. Jest w nim jakaś dziwna energia, jakby to była pieczęć, przez którą kartka wydaje się cięższa.
Wyciągam spod łóżka pudełko po butach, w którym przechowuję drobiazgi mające dla mnie znaczenie. Złoty łańcuszek z literą „R”, który dostałam od mamy. Kierowana impulsem, zakładam go, aby mi przypominał, kim jestem. Córką, kobietą, dziewczyną, człowiekiem. Odsuwam na bok kilka urodzinowych kartek od Wynn i Giny. I znajduję liścik. Liścik, który swego czasu był przytwierdzony do najpiękniejszego bukietu, jaki przywieziono mi do pracy.
Wyjmuję bilecik w kolorze kości słoniowej… i czytam.
Wtedy po raz pierwszy miałam okazję zobaczyć jego pismo. Zakończył wiadomość słowami: „Przyjaciel, który myśli o Tobie, M.”.
Kładę się na łóżku i wpatruję w te słowa.
Mój przyjaciel.
Nie. Moje zlecenie, temat, którego sądziłam, że pragnę, playboy, który stał się moim przyjacielem, który stał się moim kochankiem, który stał się moją miłością.
Teraz on chce być moim szefem, a ja niczego tak bardzo nie pragnę jak jego.
Moje obecne życie
𝗟eżę w łóżku, a on obsypuje rozkosznymi pocałunkami moje ucho. Bez tchu chłonę to uczucie i delektuję się dotykiem jego opalonej skóry na mojej, twardością mięśni napierających na mój brzuch. O Boże. Nie zniosę tego. Pragnę pochłonąć go całego i pragnę, aby on pochłonął mnie, każdy centymetr mojego ciała, i nie wiem nawet, od czego chciałabym, aby zaczął.
Kładzie moje dłonie na swoich ramionach i nachyla się, aby przywłaszczyć sobie moje usta.
– Otwórz, Rachel – mruczy, a w ciemnościach wpatrują się we mnie jego zielone oczy.
– Jesteś prawdziwy? – dyszę. Serce mam w gardle, a płuca próbują wciągnąć choć odrobinę powietrza.
Patrzy na mnie tak, że nie mam pewności, czy to sen, czy wspomnienie. Palcami przesuwa po moich ramionach, zataczając zmysłowe kółka, a ja zamykam oczy. O Boże, Sin. Tak mi dobrze. Szepczę jego imię i niepewnie przesuwam dłońmi po twardym torsie. Boże, wydaje się taki prawdziwy. Tak cudownie prawdziwy. Porusza się dokładnie tak, jak kiedyś się poruszał, całuje tak jak kiedyś i bierze mnie w posiadanie tak jak robił to kiedyś.
Przyszpila mnie do łóżka swoim ciężarem, a ja robię wszystko, byle tylko zbliżyć się do niego jeszcze bardziej, wiję się, wyginam w łuk i drżę.
Zaciskam palce na jego ramionach, a tymczasem on obejmuje moją talię i nie przestaje powoli całować mojej szyi. Moja skóra krzyczy, a ja płonę. Pragnę. Pragnę jego dłoni na całym moim ciele, pragnę czuć wszędzie jego dotyk, na każdym możliwym centymetrze. Jego usta. Och, błagam.
– Malcolm, proszę, teraz, proszę, teraz… wejdź we mnie… teraz – słyszę, jak błagam.
On się jednak nie spieszy. Nigdy się nie spieszy. Oplata moimi nogami swoje biodra, a jego pocałunki wracają do mych ust. Cała wieczność minęła, odkąd to czułam, jego usta w kąciku moich ust. Do oczu napływają mi łzy. Każdy centymetr mnie tęskni za każdym centymetrem jego ciała. W jednej chwili kołyszę biodrami w milczącym błaganiu, w drugiej on wypełnia mnie sobą.
Budzi mnie jakiś dźwięk. Wydawane przeze mnie ciche skomlenie. Odgłos towarzyszący pełnej rozkoszy, takiej, która graniczy z bólem. Cała spocona, siadam wyprostowana na łóżku. Rozglądam się, drżącą ręką ocieram twarz, ale nie. Jego tu nie ma. A ja nadal płaczę w nocy, moje ciało nadal tęskni za jego ciałem.
Obejmuję nogi i kładę policzek na kolanie. Wzdycham i próbuję wyrzucić z myśli ten ni to sen, ni to wspomnienie. Idę do łazienki, ochlapuję twarz wodą, patrzę w lustro i znowu widzę tę zagubioną dziewczynę z windy. Kiedy się nią stałam? Nie jestem tą dziewczyną, myślę z frustracją, wracając do swojego pokoju.
Kładę się na łóżku i przykrywam kołdrą aż po szyję, przytulam policzek do poduszki i niewidzącym wzrokiem patrzę w okno. Do pokoju sączy się światło latarni. Jeśli wytęży się słuch, słychać odgłosy nigdy niezasypiającego miasta. Ciekawe, gdzie on jest w tej chwili.
Cholernie mnie prześladujesz, Sinie.
Cholernie mnie prześladujesz w każdej sekundzie.
Nie mogę spać, nie mogę myśleć o niczym innym, jak o tym, co czuję, kiedy stoję blisko ciebie. Kiedy na mnie patrzysz. Kiedy znajdujemy się w tym samym pomieszczeniu.
To, jaki byłeś w swoim gabinecie… nie potrafiłam cię rozgryźć. Nie potrafiłam cię rozgryźć i to mnie teraz dobija.
Zapalam światło i przegrywam walkę, którą toczę ze sobą od miesiąca.
Wstaję po laptopa i odpalam go, po czym robię coś, czego nie robiłam już dość długo. Gina mi zabroniła. Ja sama sobie tego zabroniłam. Żeby jakoś przetrwać. I nie zwariować. Teraz jednak stawiam czoło mediom społecznościowym Sainta i szykuję się na to, co mogę znaleźć. Nie wiem, czego szukam. A może wiem. Szukam czegokolwiek, co mnie z nim wiąże.
Hej @MalcolmSaint jestem Leyla, koleżanka Danisa ;)
@MalcolmSaint Hej, chłopie, spotkajmy się w Raze.
@malcolmsaint lepiej ci bez tej dziwki, która cię zdradziła
Ożeń się ze mną @malcolmsaint!
@Malcolmsaint będę twoją laską, a w razie potrzeby będę walczyć w błocie z tą twoją kłamliwą, sukowatą eks i zrównam ją z ziemią!
@MalcolmSaint wybaczysz swojej dziewczynie? Proszę, wybacz, tak ślicznie razem wyglądaliście!
Skoro mowa o sukach, @MalcolmSaint wie coś na ten temat,
@malcolmsaint powiedz, proszę, że kazałeś tej swojej byłej lasce spieprzać na drzewo! ZASŁUGUJESZ NA KOGOŚ ZNACZNIE LEPSZEGO. ZASŁUGUJESZ NA KSIĘŻNICZKĘ.