Byłem żałosnym dupkiem – czyli jak żyć z sensem. John Kim

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Byłem żałosnym dupkiem – czyli jak żyć z sensem - John Kim страница 7

Автор:
Серия:
Издательство:
Byłem żałosnym dupkiem – czyli jak żyć z sensem - John  Kim

Скачать книгу

Szpanować tym, co mamy. Znajomościami. Bogactwem, intelektem, mięśniami. Sam zamiar (a potem wprowadzanie go w czyn) chwalenia się przed całym światem jest tym, co czyni z nas gówniarzy. Stajemy na głowie, byleby oznajmić wszem wobec: „Patrzcie i podziwiajcie, bo jestem lepszy od was”. Do tego sprowadza się bycie gówniarzem – pokazywania, że jest się lepszym od innych. Ludzie naprawdę pewni siebie niczego nie muszą udowadniać. Skupiają się na tym, by swoją wartość prezentować w czynach, nie w słowach.

      Poza tym w ten sposób marnuje się kupę energii. Jeśli stale usiłujesz się czymś popisać, przestajesz być sobą. To tak jak z nienawiścią i miłością – nie występują jednocześnie. Tak więc szpanując, czyli nie pokazując prawdziwego ja, marnujesz swoje możliwości. Nie jesteś tym, kim mógłbyś być.

      A gdybyś nie czuł potrzeby udowadniania niczego? Jak by to wpłynęło na twoje codzienne życie? W jaki sposób zmieniłoby to twój dialog z innymi, twoje zachowanie, postawę i energię?

      2. Bądź uczniem.

      Gdy uznamy, że coś wiemy, przestajemy się uczyć. Ale gdy decydujemy się przyjąć rolę ucznia, natychmiast schodzimy ze sceny i zamykamy się w szkole życia. A w niej zamieszkuje pokora. Oraz – co ważniejsze – rozwój. Rzecz jasna, wiesz dużo rzeczy. W swojej dziedzinie możesz być ekspertem. Podchodząc jednak do wszystkiego tak, jakbyś się tego uczył po raz pierwszy, będziesz bardziej otwarty, ciekawy i sympatyczny. Ocenianie i ego się kurczą, wąskie horyzonty zamieniasz na szerokie, a nauka i rozwój osobowości przychodzą bez wysiłku.

      Nieważne, czy jesteś prezesem firmy z listy „Fortune 500”, trenerem, nauczycielem czy reżyserem. Najwięksi przywódcy są nauczycielami, ci zaś postrzegają siebie jako uczniów. A zatem jak by to było, gdybyś każdego dnia wcielał się w rolę ucznia? W pracy. W swojej profesji. W miłości. W jaki sposób zmieniłoby to twój dialog z innymi, twoje zachowanie, postawę i energię?

      3. Przestaw się z biorcy na dawcę.

      Usiłując wzbudzić zainteresowanie sobą, nie dajemy, tylko bierzemy. Szukamy aprobaty, akceptacji. Chcemy coś dostać od innych. Dawanie polega zaś na dzieleniu się sobą i swoimi zdolnościami, bez domagania się czegoś w zamian. To stan, w którym osiągamy największą moc.

      Wielokrotnie uważamy, że coś dajemy, gdy tak naprawdę bierzemy. Na przykład jeśli w restauracji popisujemy się gestem i oświadczamy wszystkim przy stole: „Ja płacę”, to jest to całkiem co innego niż dyskretne uregulowanie rachunku, żeby nikt tego nie zauważył. Zapewne sądzisz, że coś dałeś, a w rzeczywistości to ty brałeś od innych.

      A gdybyś tak przestawił się z biorcy na dawcę? Jak by to wyglądało u ciebie w pracy? W relacjach międzyludzkich? Z partnerką? Gdybyś tak słowa, działania, postawę i energię skierował na innych, nie na siebie?

      Jeśli nie musisz niczego udowadniać, jesteś uczniem w szkole życia i przestawiłeś się na dawcę, to nie musisz sprzedawać swojego ferrari.

      # 6

      Zagłodź swoje ego

      Wracając do przygody, jaką było prowadzenie klubu, oto jedna z moich ulubionych anegdot. Jak wspomniałem, obracałem się wtedy w towarzystwie celebrytów. Pewnego wieczoru poznałem rapera (nie podam jego nazwiska, bo nie chcę plotkować i wyjść na gówniarza). Nie wolno było się do niego odezwać – dosłownie! Trzeba było przejść przez sito „jego ludzi”. Nie wiedziałem o tym, więc podszedłem i spytałem, czego się napije i czy chce dostać salę dla VIP-ów. A on stał bez ruchu, gapił się przed siebie i kompletnie nie zwracał na mnie uwagi. Wiedział, że stoję obok i zadaję mu pytanie, ale potraktował mnie jak powietrze. Bo nie daj Boże, jeszcze ktoś zobaczy, że rozmawia z szarym człowiekiem! Pamiętam, że poczułem się głupio. Mały. Lubiłem jego muzykę, ale ta arogancja tak mnie do niego zraziła, że potem nie potrafiłem już słuchać jego nagrań.

      Z drugiej strony trafił mi się inny celebryta, aktor. Nazywa się Matt Damon. Klub był zamknięty, więc przez dobre trzy godziny siedział ze mną i moim promotorem w sali dla VIP-ów (klasycznej przyczepie kempingowej Airstream). Pamiętam, że traktował nas, jakbyśmy byli kumplami z klasy. Zero arogancji. A kiedy wrócił nazajutrz wieczorem, był dokładnie taki sam.

      Dzielę się tym wspomnieniem, bo wprawdzie oni obaj odnieśli w życiu sukces, ale rapera nie postrzegałem jako mężczyzny. Uznałem go za tchórza, który kryje się za całym tym szumem medialnym. Kierował się swoim ego, a nie odruchami serca. Tymczasem Matt Damon wie przecież, że jest sławny. I nie wątpię, że na okrągło styka się z ludźmi, którzy czegoś od niego chcą. Jednak nie odgrywał swojego wizerunku. Przeciwnie, pokazał swoje prawdziwe ja. On był tam z, a nie ponad nami. Odważył się praktykować skromność.

Trzy pigułkina zabicie swojego ego – do ćwiczenia codziennie

      1. Wyrzuć tablicę wyników.

      Nie przywiązuj się do rezultatów, tylko skupiaj się na samej czynności. Stawiając wszystkie sztony na to, co mamy osiągnąć, kładziemy na szali swoje ego. A to dlatego, że swoją wartość (ego) oceniamy według naszych zdolności. Jeśli nie osiągniemy wytyczonego celu – nie uda nam się podpisać kontraktu, wywalczyć podwyżki, zdobyć dziewczyny, wygrać wyścigu – to uważamy się za gorszych, za nieudaczników. Bronimy nasze ego, starając się za wszelką cenę zapunktować, czasami zmuszając się do odejścia od prawdy, wyrzeczenia się naszych wartości, robienia czegoś wbrew sobie. Ale kiedy przestajemy gapić się na tablicę wyników, kończymy z dokarmianiem naszego ego. Kończymy z biciem piany. Nieważne, czy porównujemy się z innymi, czy sami ze sobą, już sam proces porównywania odrywa nas od poszukiwania w naszej podróży nektaru – zamiast tego staramy się coś udowodnić. Wyrzuć tablicę wyników, a pokonasz swoje ego.

      2. Zniszcz swój wehikuł czasu.

      Ego nie objawia się tu i teraz. Jeśli żyjemy teraźniejszością, nie ma ego. Istnieje tylko prawda. To, co jest. A nie to, co będzie albo może być; nie to, co było albo mogłoby być. Teraz istnieje wyłącznie to co słuszne. Aby zniszczyć swój wehikuł czasu, żyj świadomie. Oderwij się od swoich myśli. Skończ z wycieczkami w przyszłość i z rozpamiętywaniem przeszłości, z całym tym szajsem, na który nie masz wpływu. Użyj rozsądku, by postawić sobie szlaban. Oddychaj. Żyj w teraźniejszości.

      3. Przedkładaj cel nad zamiłowania.

      Zamiłowania nie są niczym złym. Dają nam kopa. Tyle że zarazem mogą napędzać nasze ego. Natomiast przedkładając cel nad pasje, poskramiamy ego. Kneblujemy je, wybierając w życiu coś większego od nas. Jeżeli uznasz swój cel za nadrzędne dobro, przestaniesz przejmować się swoimi problemami i lękami i skupisz się na tym, czego możesz dokonać. Zawsze stawiaj cel ponad to, czym się pasjonujesz, a twoje ego dostosuje się do sytuacji. Chodzi nie tylko o cel w pracy, lecz także o cele w sprawowanej przez ciebie roli ojca, brata, męża i przyjaciela.

      Napisałem, że Matt Damon „praktykował”, ponieważ skromności nie włącza się za naciśnięciem guzika. Wymaga to codziennych ćwiczeń. Musisz pokonać tę napuszoną, egzaltowaną wizję samego siebie, którą narzuca ci ego. Ego sączy się powoli, jest jedną z największych przeszkód na drodze do stania się

Скачать книгу