Anioły i demony. Дэн Браун

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Anioły i demony - Дэн Браун страница 22

Автор:
Жанр:
Серия:
Издательство:
Anioły i demony - Дэн Браун

Скачать книгу

– potwierdziła Vittoria. – Dokładny moment stworzenia. Godzina zero. – Spojrzała na Langdona. – Nawet obecnie nauka nie potrafi uchwycić pierwszego momentu stworzenia. Nasze równania całkiem nieźle wyjaśniają wczesny okres istnienia wszechświata, ale kiedy się cofamy w czasie, przybliżając do chwili zerowej, nasza matematyka zawodzi i wszystko staje się bez znaczenia.

      – Właśnie – potwierdził Kohler zirytowanym tonem – a Kościół przedstawia ten brak jako dowód, że Bóg musiał mieć swój udział w stworzeniu. Przejdź już do rzeczy.

      Spojrzenie Vittorii przybrało nieobecny wyraz.

      – Rzecz w tym, że mój ojciec zawsze wierzył w związek Boga z Wielkim Wybuchem. Wprawdzie nauka nie potrafiła pojąć boskiego momentu stworzenia, ale on był przekonany, że pewnego dnia to się zmieni. – Wskazała ze smutkiem na sentencję przypiętą nad stanowiskiem pracy Vetry. – Tata stale mi tym wymachiwał przed oczami, ilekroć nachodziły mnie wątpliwości.

      Langdon odczytał napis:

      NAUKA I RELIGIA NIE POZOSTAJĄ W SPRZECZNOŚCI.

      NAUKA JEST PO PROSTU ZBYT MŁODA, ŻEBY TO ZROZUMIEĆ.

      – Tata chciał podnieść naukę na wyższy poziom – ciągnęła Vittoria – i doprowadzić do tego, żeby potwierdzała istnienie Boga. – Z melancholijnym wyrazem twarzy przeczesała ręką długie włosy. – Zabrał się do czegoś, o czym żaden inny naukowiec nawet nie pomyślał. Do czegoś, do czego inni nie mieli nawet możliwości technologicznych. – Przerwała, jakby zastanawiając się, jak wyrazić to, o co jej chodzi. – Opracował eksperyment, którego celem było udowodnienie, że zdarzenia opisane w Księdze Rodzaju były możliwe.

      Udowodnić Księgę Rodzaju? – pomyślał ze zdumieniem Langdon. Niechaj się stanie światłość? Materia z niczego?

      Kohler przeszył martwym spojrzeniem pokój.

      – Słucham?

      – Mój ojciec stworzył wszechświat… całkowicie z niczego.

      Kohler odwrócił gwałtownie głowę.

      – Co takiego?

      – Dokładniej mówiąc, odtworzył Wielki Wybuch.

      Dyrektor sprawiał wrażenie, jakby miał za chwilę zerwać się na nogi.

      Langdon całkowicie się pogubił. Stworzenie świata? Odtworzenie Wielkiego Wybuchu?

      – Oczywiście, zrobił to na o wiele mniejszą skalę – wyjaśniła Vittoria i zaczęła mówić szybciej. – Proces był niezwykle prosty. Ojciec przyspieszył dwie ultrawąskie wiązki cząstek poruszające się w tunelu akceleratora w przeciwnych kierunkach. Gdy osiągnęły ogromne prędkości, zderzył je czołowo, kondensując całą ich energię w jednym punkcie. Nastąpiło gigantyczne „zagęszczenie” energii. – Zaczęła wyrzucać z siebie ciąg wielkości i jednostek, na co dyrektor coraz szerzej otwierał oczy.

      Langdon starał się nadążyć myślami za tym, co słyszy. Zatem Leonardo Vetra przeprowadzał symulację punktu skondensowanej energii, z jakiego podobno rozprzestrzenił się wszechświat.

      – Rezultat – opowiadała dalej Vittoria – okazał się zdumiewający. Kiedy to zostanie opublikowane, wstrząśnie podstawami współczesnej fizyki. – Mówiła teraz powoli, jakby napawając się wagą przekazywanych informacji. – Ni stąd, ni zowąd w akceleratorze, w tym punkcie, gdzie skupiła się energia, zaczęły się pojawiać cząsteczki materii… znikąd.

      Kohler siedział nieporuszony i tylko w milczeniu wbijał w nią wzrok.

      – Materii – powtórzyła Vittoria. – Powstającej z niczego. Niesamowity pokaz subatomowych fajerwerków. Miniaturowy wszechświat rodzący się do życia. Ojciec udowodnił nie tylko, że materię można stworzyć z niczego, lecz również, że Wielki Wybuch i stworzenie świata można wytłumaczyć dzięki zaakceptowaniu istnienia ogromnego źródła energii.

      – Masz na myśli Boga? – zażądał uściślenia Kohler.

      – Boga, Buddę, Moc Jahwe, punkt osobliwy, punkt koncentracji. Nazwijcie to sobie, jak chcecie, ale rezultat jest ten sam. Nauka i religia potwierdzają tę samą prawdę: czysta energia jest ojcem stworzenia.

      Kiedy Kohler w końcu się odezwał, jego głos brzmiał ponuro.

      – Vittorio, nie bardzo to rozumiem. Z tego, co mówisz, wynikałoby, że twój ojciec stworzył materię… z niczego?

      – Tak. – Dziewczyna wskazała na pojemniki. – A tam jest dowód. W tych pojemnikach są próbki materii, którą stworzył.

      Kohler zakaszlał i ruszył w kierunku przejrzystych puszek, jak ostrożne zwierzę okrążające miejsce, w którym wyczuwa coś niedobrego.

      – Najwyraźniej coś mi umknęło – odezwał się. – Przecież nikt nie uwierzy, że to są cząstki akurat tej materii, którą twój ojciec stworzył. Może to być dowolna materia, wzięta skądkolwiek.

      – Prawdę mówiąc – odparła pewnym głosem Vittoria – nie może. Te cząstki są wyjątkowe. Ten rodzaj materii nie istnieje na Ziemi… i w związku z tym musiała zostać stworzona.

      Kohler spochmurniał.

      – Vittorio, co masz na myśli, mówiąc o rodzaju materii? Przecież jest tylko jeden rodzaj materii i… – urwał nagle.

      Na twarzy dziewczyny pojawił się wyraz triumfu.

      – Przecież sam pan prowadził wykłady na ten temat, dyrektorze. Wszechświat zawiera dwa rodzaje materii. To fakt naukowy. – Odwróciła się do Langdona. – Panie Langdon, co Biblia mówi o stworzeniu świata? Co Bóg stworzył?

      Langdon poczuł się niezręcznie, gdyż nie wiedział, co to ma wspólnego z tematem rozmowy.

      – Hmm, Bóg stworzył… światło i ciemność, niebo i piekło…

      – Właśnie – przerwała mu dziewczyna. – Stwarzał parami przeciwieństwa. Tworzył symetrię. Idealną równowagę. – Odwróciła się do Kohlera. – Dyrektorze, nauka twierdzi to samo, co religia, że każda rzecz we wszechświecie stworzona w wyniku Wielkiego Wybuchu ma swoje przeciwieństwo.

      – Łącznie z samą materią – szepnął Kohler, jakby do siebie.

      Vittoria skinęła głową.

      – A kiedy mój ojciec przeprowadzał ten eksperyment, powstały oczywiście dwa rodzaje materii.

      Langdon zastanawiał się, co to ma znaczyć. Leonardo Vetra stworzył przeciwieństwo materii?

      Kohler sprawiał wrażenie rozgniewanego.

      – Substancja, o której mówisz, istnieje gdzieś we wszechświecie. Z pewnością nie na Ziemi. A pewnie nawet nie w naszej galaktyce.

      – No,

Скачать книгу