Anioły i demony. Дэн Браун
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Anioły i demony - Дэн Браун страница 25
– To komora do anihilacji – oświadczyła Vittoria.
Kohler spojrzał na nią.
– Chcesz powiedzieć, że prowadzicie obserwacje anihilacji?
– Ojca fascynował Wielki Wybuch… taka ogromna ilość energii z tak niewielkiej drobiny materii. – Wysunęła znajdującą się pod szybą stalową szufladę, włożyła do niej pojemnik z antymaterią i wsunęła ją z powrotem. Potem pociągnęła za znajdującą się pod nią dźwignię. Po chwili pułapka pojawiła się po drugiej stronie szyby i potoczyła łagodnym łukiem w pobliże środka pomieszczenia.
Vittoria uśmiechnęła się z wysiłkiem.
– Za chwilę po raz pierwszy w życiu obejrzycie panowie anihilację antymaterii w zetknięciu z materią. Kilka milionowych części grama. Stosunkowo niewielka ilość.
Langdon przyglądał się puszce z antymaterią leżącej samotnie na posadzce ogromnej komory. Kohler również obrócił się w kierunku szyby z wyrazem niepewności na twarzy.
– Normalnie musielibyśmy czekać dwadzieścia cztery godziny, dopóki nie skończą się baterie – wyjaśniła Vittoria – ale pod podłogą tego pomieszczenia znajdują się magnesy, które zniwelują działanie pułapki utrzymującej próbkę w zawieszeniu. A kiedy antymateria zetknie się z materią…
– Anihilacja – wyszeptał Kohler.
– Jeszcze jedno – dodała Vittoria. – Podczas tej reakcji wydziela się czysta energia. Jest to stuprocentowa przemiana masy w fotony, dlatego proszę nie patrzyć bezpośrednio na próbkę i osłonić oczy.
Langdon był ostrożnym człowiekiem, lecz uznał, że dziewczyna stara się przesadnie dramatycznie przedstawić sytuację. Nie patrzyć bezpośrednio na pojemnik? Przecież znajdował się w odległości około trzydziestu metrów od nich za niezwykle grubą ścianą z przydymionego pleksiglasu. Na dodatek ilość znajdującej się w nim substancji była tak mikroskopijna, że nawet jej nie było widać. Osłonić oczy? Ile energii może taka odrobinka…
Vittoria nacisnęła przycisk.
W jednej chwili Langdona oślepiło. W pojemniku pojawił się jaskrawy rozbłysk, który eksplodował, wysyłając falę uderzeniową światła we wszystkich kierunkach. Langdon usłyszał, jak z siłą huraganu uderza w znajdującą się przed nim szybę. Zatoczył się do tyłu, gdy detonacja wstrząsnęła stropem pomieszczenia. Światło płonęło przez chwilę, po czym zaczęło się zbiegać z powrotem ku środkowi, jakby samo się absorbowało i w końcu zmieniło się w niewielką plamkę, która po chwili zniknęła. Langdon mrugał bolącymi oczami, powoli odzyskując zdolność widzenia. Zerknął w głąb komory. Pojemnik, który leżał przedtem na podłodze, zniknął. Wyparował. Nie pozostało po nim ani śladu.
Patrzył przed siebie olśniony.
– Wielki Boże.
Vittoria pokiwała ze smutkiem głową.
– To właśnie powiedział mój ojciec.
Rozdział 23
Kohler wpatrywał się w komorę anihilacyjną z wyrazem kompletnego oszołomienia spektaklem, którego przed chwilą był świadkiem. Robert Langdon stał obok niego jeszcze bardziej osłupiały.
– Chcę zobaczyć ojca – zażądała Vittoria. – Pokazałam wam już laboratorium, a teraz chcę zobaczyć ojca.
Kohler odwrócił się powoli od szyby, najwyraźniej wcale jej nie słysząc.
– Dlaczego czekaliście tak długo, Vittorio? Trzeba było natychmiast powiedzieć mi o tym odkryciu.
Vittoria wpatrzyła się w niego. Ile mam podać powodów?
– Dyrektorze, możemy sprzeczać się o to później. Teraz chcę zobaczyć ojca.
– Czy zdajesz sobie sprawę, z jakimi skutkami może się wiązać ta technologia?
– Oczywiście – odparowała. – Dochody dla CERN-u. Duże dochody. A teraz chcę…
– Czy dlatego utrzymywaliście to w tajemnicy? – przerwał jej Kohler. – Obawialiście się, że zarząd i ja będziemy głosować za sprzedażą licencji?
– To powinno być objęte licencją. – Vittoria poczuła, że daje się wciągnąć w sprzeczkę. – Wytwarzanie antymaterii jest bardzo ważną technologią. Jednak jest to jeszcze technologia niebezpieczna. Ojciec i ja chcieliśmy mieć czas na dopracowanie wszystkich procedur, tak żeby gwarantowały bezpieczeństwo.
– Innymi słowy, nie ufaliście, że wśród członków zarządu ostrożność naukowców przeważy nad chciwością.
Vittorię zaskoczył obojętny ton Kohlera.
– Były jeszcze inne kwestie – dodała. – Ojciec chciał mieć czas, by zaprezentować antymaterię w odpowiednim świetle.
– To znaczy?
A co niby ma znaczyć?
– Materia z energii? Coś z niczego? Przecież to praktycznie dowód, że zdarzenia opisane w Księdze Rodzaju są możliwe z naukowego punktu widzenia.
– Czyli nie chciał, aby religijne implikacje jego odkrycia padły ofiarą komercji?
– W pewnym sensie.
– A ty?
Jak na ironię, Vittoria martwiła się o coś zupełnie innego. Jej zdaniem komercyjne podejście było niezbędne, żeby antymateria odniosła sukces jako nowe źródło energii. Mimo że, obiektywnie patrząc, technologia ta miała ogromne zalety – stuprocentową wydajność i brak zanieczyszczeń – to ujawniona zbyt wcześnie, mogła paść ofiarą polityki i niewłaściwej promocji, co spotkało energię jądrową i słoneczną. Energię jądrową zastosowano na szeroką skalę, zanim stała się bezpieczna, i zakończyło się to katastrofami. Z kolei energia słoneczna została spopularyzowana, zanim stała się wydajna, i ludzie stracili pieniądze. Obie zyskały sobie złą sławę i przegrały już na początku.
– Mój cel – odezwała się głośno – był nieco mniej wzniosły niż zjednoczenie nauki z religią.
– Środowisko – domyślił się Kohler.
– Nieograniczone zasoby energii. Żadnego rabunkowego wydobycia. Żadnych zanieczyszczeń ani promieniowania. Technologia oparta na antymaterii mogłaby uratować naszą planetę.
– Albo ją zniszczyć – odparował Kohler. – Zależy kto i do czego ją wykorzysta. – Vittoria poczuła bijący