Anioły i demony. Дэн Браун

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Anioły i demony - Дэн Браун страница 29

Автор:
Жанр:
Серия:
Издательство:
Anioły i demony - Дэн Браун

Скачать книгу

26

      Zabójca zatrzymał się na końcu kamiennego tunelu. Pochodnia nadal jasno płonęła, a wydzielany przez nią dym mieszał się z zapachem mchu i zatęchłego powietrza. Otaczała go kompletna cisza. Metalowe drzwi blokujące przejście wyglądały na równie stare, jak sam tunel, jednak – chociaż zardzewiałe – nadal sprawiały solidne wrażenie. Czekał spokojnie w ciemności.

      Już prawie czas.

      Janus obiecał mu, że ktoś otworzy te drzwi od środka. Ciekawe, kto jest tym zdrajcą. Mógłby czekać pod nimi całą noc, gdyby to było potrzebne, by wykonać zadanie, ale był pewien, że to nie będzie konieczne. Pracował dla bardzo zdeterminowanego człowieka.

      Po kilku minutach, dokładnie o wyznaczonej godzinie, po drugiej stronie drzwi rozległ się głośny brzęk ciężkich kluczy. Metal zgrzytnął o metal, gdy ktoś przystąpił do otwierania trzech wielkich zamków. Skrzypiały przeraźliwie, jakby nikt nie ruszał ich od wieków. W końcu wszystkie, jeden po drugim, zostały otwarte.

      Zapanowała cisza.

      Asasyn odczekał cierpliwie pięć minut, tak jak mu polecono. Potem, czując przypływ adrenaliny w żyłach, pchnął metalową płytę. Ogromne drzwi stanęły otworem.

      Rozdział 27

      – Vittorio, nie pozwolę ci na to! – W miarę jak winda wznosiła się w górę, Kohler oddychał z coraz większym trudem.

      Vittoria starała się go nie słyszeć. Rozpaczliwie pragnęła znaleźć schronienie, coś znajomego i bliskiego w tym miejscu, które już nie wydawało się jej domem. Wiedziała, że już nigdy nim nie będzie. Teraz jednak musiała zapomnieć o bólu i działać. Dostać się do telefonu.

      Robert Langdon stał obok niej i jak zwykle milczał. Przestała już się zastanawiać, kim on jest. Specjalista? Trudno o bardziej ogólne określenie. „Przyjechał tu, żeby nam pomóc ustalić, kto jest odpowiedzialny za tę zbrodnię”. Do tej pory absolutnie w niczym im nie pomógł. Jego uprzejmość i serdeczność wyglądały na szczere, ale niewątpliwie coś przed nią ukrywał. Obaj ukrywali.

      Kohler znów ją zaatakował.

      – Jako dyrektor CERN-u jestem odpowiedzialny za przyszłość nauki. Jeśli rozdmuchasz to do rozmiarów międzynarodowego incydentu i CERN ucierpi…

      – Przyszłość nauki? – Vittoria ruszyła na niego z furią. – Naprawdę zamierza pan wykręcić się od odpowiedzialności i nie przyznać się, że ta antymateria pochodziła z CERN-u? Chce pan zignorować fakt, że przez nas życie wielu ludzi znalazło się w niebezpieczeństwie?

      – Nie przez nas – odparował Kohler. – Przez ciebie. Przez ciebie i twojego ojca.

      Vittoria odwróciła wzrok.

      – A jeśli już mowa o zagrożeniu życia – ciągnął Kohler – to tu właśnie chodzi o życie. Sama wiesz, że zastosowanie antymaterii może mieć ogromne znaczenie dla życia na tej planecie. Jeżeli ten skandal zniszczy CERN, wszyscy na tym stracą. Przyszłość ludzkości jest w rękach takich placówek jak CERN, i ludzi takich jak ty i twój ojciec, którzy pracują, by rozwiązać problemy przyszłości.

      Vittoria już wcześniej miała okazję słyszeć wykład Kohlera na temat „nauki jako boga”, i nigdy to do niej nie przemawiało. To właśnie nauka spowodowała co najmniej połowę problemów, które próbowała rozwiązać. „Postęp” to największa złośliwość Matki Ziemi.

      – Rozwój nauki zawsze niesie ze sobą pewne ryzyko – argumentował Kohler. – Zawsze tak było. Czy chodziło o programy badań kosmicznych, badania genetyczne czy medycynę, wszędzie popełniano błędy. Jednak nauka musi przetrwać swoje własne pomyłki, za każdą cenę. Dla dobra wszystkich.

      Vittoria nie mogła się nadziwić, że dyrektor potrafi z takim naukowym dystansem rozważać kwestie moralne. Jego intelekt najwyraźniej był oddzielony lodową barierą od duszy.

      – Zatem sądzi pan, że CERN ma tak niesłychane znaczenie dla przyszłości Ziemi, iż powinniśmy być zwolnieni z moralnej odpowiedzialności?

      – Nie dyskutuj ze mną o moralności. To wy przekroczyliście pewną linię, produkując tę próbkę, i naraziliście cały ośrodek na niebezpieczeństwo. Ja staram się tylko chronić posady trzech tysięcy zatrudnionych tu naukowców oraz reputację twojego ojca. Ty również powinnaś o nim pomyśleć. Człowiek jego pokroju nie zasłużył sobie na to, by pozostać w pamięci świata jako twórca broni masowej zagłady.

      Vittoria poczuła, że pocisk osiągnął cel. To ja przekonałam ojca do wyprodukowania tej próbki. To wszystko moja wina!

      Kiedy otworzyły się drzwi windy, Kohler jeszcze cały czas mówił. Vittoria wyszła na zewnątrz i natychmiast wyciągnęła telefon, żeby znowu spróbować się połączyć.

      Jednak nadal był głuchy. Cholera! Ruszyła w kierunku drzwi.

      – Vittorio, poczekaj! – Głos dyrektora brzmiał teraz astmatycznie. – Zwolnij. Musimy porozmawiać.

      – Basta di parlare!

      – Pomyśl o ojcu – nalegał Kohler. – Co on by zrobił w tej sytuacji.

      Nie zwolniła kroku.

      – Vittorio, nie byłem wobec ciebie zupełnie szczery.

      Poczuła ciężar w nogach.

      – Nie wiem, co sobie myślałem – wyjaśniał dalej. – Chyba po prostu starałem się ciebie chronić. Powiedz mi tylko, co chcesz zrobić. Musimy współpracować.

      Vittoria zatrzymała się w połowie laboratorium, ale nie odwróciła się w jego stronę.

      – Chcę znaleźć antymaterię i chcę się dowiedzieć, kto zabił mojego ojca. – Czekała na jego odpowiedź.

      Kohler westchnął.

      – Vittorio, my już wiemy, kto zabił twojego ojca. Bardzo mi przykro.

      Teraz się odwróciła.

      – Co takiego?

      – Nie wiedziałem, jak ci to powiedzieć. To dość skomplikowana…

      – Wiecie, kto zabił ojca?

      – W pewnym sensie wiemy. Zabójca zostawił coś w rodzaju wizytówki. Dlatego właśnie sprowadziłem tu pana Langdona. Specjalizuje się on w badaniach grupy, która przyznaje się do tego czynu.

      – Grupa? Organizacja terrorystyczna?

      – Vittorio, przecież ukradli ćwierć grama antymaterii.

      Dziewczyna przyjrzała się Langdonowi stojącemu po drugiej stronie sali. Wszystko zaczynało powoli do siebie pasować. To wyjaśnia w pewnej mierze te tajemnice. Ciekawe, że wcześniej o tym nie pomyślała. Czyli jednak Kohler

Скачать книгу