Płomienie winy: część 3. Inger Gammelgaard Madsen

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Płomienie winy: część 3 - Inger Gammelgaard Madsen страница

Płomienie winy: część 3 - Inger Gammelgaard Madsen

Скачать книгу

er Gammelgaard MadsenPłomienie winy: część 3SagaPłomienie winy: część 3Tytuł oryginału: Brændende skyld: Afsnit 3Przełożyła: PBTCopyright © 2016, 2019 Inger Gammelgaard Madsen i SAGA EgmontWszystkie prawa zastrzeżoneISBN: 97887261460041. Wydanie w formie e-booka, 2019Format: EPUB 2.0Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą SAGA Egmont oraz autoraSAGA Egmont, spółka wydawnictwa Egmont

      Anne Larsen ogrzewała dłonie na kubku z kawą, który przyniosła ze sobą do sali konferencyjnej. W nocy znowu był przymrozek i wiał silny wiatr. Zmarzła, jadąc samochodem do siedziby redakcji TV2 Østjylland.

      – Dzień dobry. Do diabła, ale zimno! Kiedy wreszcie przyjdzie wiosna? – przywitała się z kolegami siedzącymi przy stole, po czym zajęła miejsce obok prezenterki telewizyjnej, Jytte Thomson. – Zesztywniały mi palce od tego zimna – dodała.

      – Nie masz ogrzewania w samochodzie? – spytał fotoreporter, na którego wszyscy mówili Flash, bo nazywał się Mikael Flasher.

      Powiedział to z ciepłym błyskiem w oku.

      – Zepsuło się.

      – Czy nie powinnaś kupić nowego samochodu? Zdaje się, że zaczyna rdzewieć ta twoja stara…

      – Łada – dokończyła Anne, zanim Jytte miała okazję wyrazić się o samochodzie w bardziej dosadnych słowach.

      – Na tak krótkiej trasie i tak by nie zdążyła się rozgrzać – uśmiechnęła się koleżanka, Noa Marie, która była zapaloną sportsmenką i zajmowała się zazwyczaj codziennymi wiadomościami sportowymi. Bez względu na pogodę przyjeżdżała do pracy na rowerze, mimo że mieszkała aż w Haldum. Latem zdarzało się, że pokonywała drogę do pracy biegiem.

      – Przecież mieszkam zaledwie przy Randersvej – mawiała, ale trasa wynosiła aż osiemnaście kilometrów i był to dystans dwa razy dłuższy niż ten, jaki miała do pokonania Anne.

      Ale dla kogoś, kto brał udział w maratonach i zawodach triatlonowych Ironman, była to jedynie krótka, przyjemna przebieżka.

      – Dzień dobry – przywitał się z wszystkimi szef „Wiadomości”, który również pojawił się z własnym kubkiem.

      Największy amator kawy w redakcji zaczął pijać herbatę Pukka – zapewne za namową żony – i dlatego otaczał go zawsze orzeźwiający aromat mięty.

      – Jak mniemam, wszyscy słyszeli już o tym makabrycznym zabójstwie funkcjonariusza z Silkeborga dzisiejszej nocy – powiedział, rzucając na stół poranną gazetę.

      – To było zabójstwo? – spytała Jytte, chwytając szybko gazetę.

      – Skoro ktoś zawrócił, żeby dobić osobę, którą potrącił, byłbym skłonny nazwać to zabójstwem – stwierdził Flash z pełnymi ustami, w których mielił bułkę z masłem.

      Szef „Wiadomości” skinął głową na potwierdzenie.

      – Dokładnie tak!

      Spojrzał na Anne.

      – Zajmiesz się tą sprawą.

      Anne przytaknęła z zapałem.

      – Kamera monitoringu zarejestrowała ten samochód na stacji benzynowej niedaleko miejsca zdarzenia. Samochód zawrócił i pojechał z powrotem w kierunku domu ofiary, ale nie można zidentyfikować ani kierowcy, ani samochodu. Czy to nie dziwne? Najwyraźniej policja nie powiedziała o czymś temu nieszczęsnemu dziennikarzowi – odezwała się Jytte, nie podnosząc głowy znad gazety, którą czytała.

      Szef „Wiadomości” nie spuszczał wzroku z Anne.

      – My również chcielibyśmy, żeby Komenda Policji na Jutlandię Środkową i Zachodnią, gdzie pracował zamordowany funkcjonariusz, skomentowała tę sprawę. Dowiedz się, co nam mogą powiedzieć o tym nagraniu z monitoringu.

      – Wydaje mi się, że nie mogą prowadzić śledztwa w tej sprawie, skoro ofiara pracowała na ich posterunku. Przepisy tego zabraniają – zauważyła Anne.

      – Ach, tak. W takim razie kto się tym zajmuje?

      Wzruszyła ramionami.

      – Może policjanci z jakiegoś innego rejonu?

      – Tego też się musisz dowiedzieć, Anne.

      Zanotowała to w swoim notesie i ponownie skinęła głową.

      – Pojadę na stację benzynową w Silkeborgu, może pozwolą nam obejrzeć to nagranie z monitoringu, żebyśmy mogli zacząć szukać samochodu – powiedziała.

      – Świetnie, zabierz ze sobą Flasha. Zróbcie zdjęcia i byłoby dobrze, gdyby udało wam się przeprowadzić jakieś wywiady.

      Fotoreporter uśmiechnął się do niej z przesadną ekscytacją, jakby udawał, że cieszy się z przydzielonego zadania. Flash był bardzo dobrym fotografem. W ubiegłym roku wygrał nawet nagrodę dla najlepszego fotoreportera.

      – A ty przygotujesz reportaż, gdy otrzymamy wszystkie informacje. Prowadzisz dziś wieczorne „Wiadomości”, prawda? – spytał szef spoglądając na Jytte.

      Skinęła twierdząco głową.

      Anne nie przysłuchiwała się zbyt uważnie dalszym rozmowom przy stole konferencyjnym. Pochyliła się lekko nad ramieniem Jytte i czytała artykuł w gazecie. Dziennikarzowi, który go napisał, nie udało się zebrać zbyt wielu informacji, więc artykuł składał się głównie ze zdjęć. Policja nie chciała się wypowiadać ze względu na prowadzone dochodzenie, ale zamieszczono duże zdjęcie odgrodzonego taśmą policyjną miejsca zdarzenia tuż przed garażem oraz zdjęcie domu ofiary, jak również mniejsze zdjęcie funkcjonariusza w mundurze. Johan Boje. W ubiegłym tygodniu skończył pięćdziesiąt lat. Przystojny mężczyzna o intensywnie niebieskich oczach i pewnym siebie uśmiechu. Zostawił po sobie żonę Alice i dwójkę dzieci – dziewczynkę lat jedenaście i chłopca lat dziewięć. Nikt nie znał motywu zabójstwa. Jeśli to było zabójstwo. Ale Flash miał rację. Nikt nie uderza w kogoś samochodem dwa razy, chyba że robi to celowo.

      W redakcji wrzało po porannej odprawie, gdy dziennikarze i fotoreporterzy przygotowywali się do przydzielonych im zadań. Słychać było gwar ożywionych rozmów. Anne kochała takie dni, gdy działo się coś ciekawego w ich okolicy, dzięki czemu miała jakiś naprawdę interesujący materiał do zebrania. Śmierć funkcjonariusza była oczywiście tragicznym wydarzeniem, ale to właśnie w takich chwilach czuła, że jej praca ma sens. Należało powiadomić mieszkańców. Jeśli podadzą tę informację w telewizyjnych „Wiadomościach”, może pojawią się jacyś świadkowie, co doprowadzi do ujęcia i skazania sprawcy. Czuła się jak członek grupy dochodzeniowej.

      Postanowiła, że najpierw porozmawia z wdową. Nikt nie odbierał telefonu i w chwili, gdy już miała zrezygnować, wreszcie po drugiej stronie słuchawki usłyszała wypowiedziane od niechcenia „halo”. Głos brzmiał dużo starzej, niż Anne się spodziewała.

      – Przepraszam, że przeszkadzam. Nazywam się Anne Larsen, jestem dziennikarką stacji TV2 Østjylland. Czy rozmawiam z Alice Boje?

      – Moja córka teraz odpoczywa. Dziennikarze cały czas ją nachodzą. Ale pani dzwoni z telewizji, prawda? To trochę coś innego…

      Anne nie wiedziała, co kobieta chciała

Скачать книгу