Pułapka na ktosia. Ewa Nowak
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Pułapka na ktosia - Ewa Nowak страница
● Jak oceniasz zachowanie Hani na stronie 22?
● Opowiedz o swojej wakacyjnej przygodzie.
ROZDZIAŁ 1
Była sobota. Hania i Artur jechali z tatą na wakacje. Tata miał dość zgiełku wielkiego miasta. Chciał wypocząć w głuszy1, więc specjalnie wybrał domek nad jeziorem w samym sercu Borów Tucholskich.
Gdy dojechali na miejsce, wszyscy troje wyskoczyli z samochodu.
Domek był drewniany i ładny.
– Mam przeczucie, że będziemy tu mieli ciszę i spokój – powiedział tata.
Najpierw tata rozejrzał się po okolicy, a potem zaczął rozpakowywać walizki. Jednak Hani i Arturowi szkoda było na to czasu.
Pobiegli obejrzeć gospodarstwo rolnika, który wynajmował domki. Zagroda miała tak wysoki płot, jakby ktoś trzymał za nim co najmniej żyrafy. Jednak żyraf tam nie było. Był za to koń. I całe stado kóz. Gospodarz właśnie dawał kozom trawę. Zwierzęta pchały się, by zjeść jak najwięcej smakowitej trawki. Były niezwykle urocze, jednak żadna z kóz do dzieci nie podeszła. Trochę rozczarowani Hania i Artur udali się nad jezioro. Artur chciał zbudować zamek z piasku, ale Hania miała lepszy pomysł: zbudują tajemny szałas, o którym nikt nie będzie wiedział. Będą tam spędzać całe dnie, a jeśli tata im pozwoli, może nawet noce. Zaczęli ustalać, gdzie dokładnie powinien powstać, gdy usłyszeli głos taty:
– Haniu, Artku! Obiad!
W podskokach pognali do wynajętego domku. Szałas szałasem, a jeść trzeba.
Po obiedzie tata zapytał, co będą robić.
Artur bąknął, że pograją w piłkę. Nie mógł przecież zdradzić, jakie mają plany.
Brat i siostra błyskawicznie zmyli naczynia i pognali nad jezioro.
– Tylko nikomu ani słowa. Podnieś do góry prawą rękę i powtarzaj za mną: „Przysięgam, że nawet gdyby mnie obdzierano ze skóry, nie zdradzę miejsca budowy naszego szałasu”. – Hania ustaliła zasady.
Chcieli zacząć pracę, ale było na to zbyt późno. Umówili się, że następnego dnia od rana zabiorą się do budowy szałasu.
Na kolację tata usmażył naleśniki z jagodami i po raz kolejny powiedział, że tu jest cudownie jak w raju.
ROZDZIAŁ 2
W domu Artur miewał rano kłopoty ze wstawaniem. Zanim wygrzebał się z łóżka, mijały długie minuty. Tata kilka razy musiał wchodzić do jego pokoju i błagać, żeby Artur zwlókł się wreszcie z łóżka. Teraz jednak wszystko było inaczej. Gdy słońce oświetliło pokój, Artur zerwał się z pościeli. Usiadł na łóżku i zaczął przeglądać książkę, którą na koniec roku szkolnego dostał jako nagrodę. Książka była bardzo ciekawa. Zanim tata i Hania wstali, Artur przejrzał ją całą.
Umowa z tatą była prosta: oni obierają ziemniaki, on gotuje resztę obiadu. Brat i siostra obrali więc szybko ziemniaki, umyli, zalali wodą i zostawili na werandzie. Potem pobiegli do swego tajnego miejsca i natychmiast zabrali się do pracy.
– Rano czytałem, jak się stawia szałas. To wcale nie jest takie proste. Trzeba wyzbierać wszystkie szyszki, gałązki i liście w miejscu, gdzie będzie podłoga szałasu. Następnie trzeba znaleźć kilka grubych gałęzi, przytaszczyć2 je z lasu i tak poustawiać, żeby tworzyły dobre i mocne rusztowanie. Potrzebne są też stos mniejszych gałązek i dwa spore stosy zupełnie malutkich gałązek, które mają listki. Nimi uszczelnia się ściany. Takiego szałasu nie da się postawić w jeden dzień, a nawet w dwa dni.
Hania wcale się nie zraziła i wesoło zabrali się do pracy. Po godzinie udało im się przyciągnąć pierwszą gałąź z lasu. Zmęczeni położyli się na trawie, by chwilę odpocząć.
Nagle Hania usiadła i niespokojnie rozejrzała się wokół siebie.
– Nie masz wrażenia, że ktoś nas obserwuje?
Artur się rozejrzał, ale nikogo nie zauważył. Ich miejsce było bardzo dobrze ukryte wśród drzew i gęstych krzaków.
– Wydawało ci się. Pić mi się chce.
– Zabrałam ze sobą dwa jabłka… Tylko gdzie ja je położyłam?
Hania rozejrzała się wokół siebie, potem obeszła całą polankę, wreszcie zaczęła dokładnie przeszukiwać każdy centymetr trawy.
– Jestem pewna, że je tu kładłam.
– Może wcale ich nie wzięłaś?
– Wzięłam!
– Gdybyś je wzięła, to teraz by tu były. Po prostu się przyznaj, że o nich zapomniałaś.
– Nie zapomniałam!
Hania ze złości zrobiła się czerwona. Jeszcze raz dokładnie przeszukała trawę wokół szałasu, ale jabłek nie było.
– Czytałem, że wiele zwierząt zjada jabłka. Może porwała je sójka?
Hania popukała się w głowę.
– Sójka zjada, owszem, ale rajskie jabłuszka. Malutkie. Takich wielkich nawet by nie udźwignęła.
Oboje byli już dość zmęczeni. Udało im się przytargać z lasu jeszcze tylko jedną gałąź. Potem poszli na obiad.
– Gdzie wy byliście przez cały dzień? Chodziłem po okolicy, ale nigdzie was nie widziałem.
Rodzeństwo uśmiechnęło się do siebie. O to przecież im chodziło, żeby ich szałas był nie do odkrycia.
– Dlaczego nie obraliście ziemniaków, tak jak prosiłem?
– Jak to nie obraliśmy? – oburzył się Artur. – Zrobiliśmy to z samego rana.
– To gdzie są?
– W zielonym garnku – powiedziała Hania i zajrzała do garnka.
W naczyniu była woda i ani jednego ziemniaka.
– Dzieci, bardzo nieładnie jest tak kłamać. Jeśli o czymś się zapomni, to trzeba mieć odwagę do tego się przyznać.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию
2
przytaszczyć – przynieść coś ciężkiego