Wskrzeszona . Морган Райс
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Wskrzeszona - Морган Райс страница 7
– Jestem w szpitalu? – spytała zaskoczona. Zlustrowała salę, uświadamiając sobie, że to prawda. − RANY. Co ja tutaj robię? Naprawdę aż tak się pochorowałam?
Caitlin poczuła jeszcze większą ulgę, słysząc jej słowa – i widząc jej gesty. Siedziała na łóżku. Była w pełni sprawna umysłowo. Jej głos był całkiem naturalny. Jej oczy były jasne. Trudno było uwierzyć, że wydarzyło się coś nieprawdopodobnego.
Caitlin zamyśliła się, zastanawiając, jak zareagować, ile powiedzieć. Nie chciała jej nastraszyć.
– Tak, skarbie – wtrącił Caleb. – Byłaś chora. Szkolna pielęgniarka odesłała cię do domu, a my zabraliśmy cię dziś rano do szpitala. Pamiętasz coś z tego?
– Pamiętam, jak mnie odesłali do domu… jak byłam w łóżku, w moim pokoju… potem… Zmarszczyła brwi, jakby starała się coś przypomnieć. − … no i tyle. Co to było? Gorączka? Cokolwiek to było, czuję się już dobrze.
Caleb i Caitlin wymienili spojrzenia pełne niedowierzania. Najwyraźniej Scarlet wydawała się normalna i nic nie pamiętała.
Powinniśmy jej powiedzieć? zastanawiała się Caitlin.
Nie chciała jej przerazić. Ale jednocześnie miała wrażenie, że Scarlet powinna wiedzieć, musiała poznać jakąś część tego, co się jej przytrafiło. Czuła, że Caleb myślał tak samo.
– Scarlet, skarbie – zaczęła cicho Caitlin, starając się jak najlepiej ubrać to w słowa – kiedy byłaś chora, wyskoczyłaś z łóżka i wybiegłaś z domu. Pamiętasz?
Scarlet spojrzała na nią oczyma rozszerzającymi się ze zdumienia.
– Naprawdę? – spytała. – Wybiegłam z domu? Co masz na myśli? Że chodziłam we śnie, jak lunatyk? Jak daleko zaszłam?
Caitlin i Caleb wymienili spojrzenie.
– W zasadzie to pobiegłaś całkiem daleko – powiedziała Caitlin. – Przez jakiś czas nie mogliśmy cię znaleźć. Zadzwoniliśmy na policję i do niektórych twoich przyjaciół…
– Poważnie? – spytała Scarlet, siedząc prosto i czerwieniejąc na twarzy. – Zadzwoniliście do moich znajomych? Dlaczego? To takie żenujące. Skąd mieliście ich numery telefonów? I wtedy uprzytomniła coś sobie. – Grzebałaś w moim telefonie? Jak mogłaś?
Odchyliła się do tyłu, westchnęła i wpatrzyła w sufit. Była poirytowana.
– To takie żenujące. Nigdy mi tego nie zapomną. Jak mam teraz spojrzeć im w oczy? Pomyślą, że jestem jakimś dziwolągiem, czy coś.
– Skarbie, tak mi przykro, ale byłaś chora, a my nie mogliśmy cię znaleźć…
Nagle otworzyły się drzwi i do pomieszczenia wszedł mężczyzna, najwyraźniej lekarz, krocząc dumnie, autorytatywnie, w otoczeniu dwóch lekarzy rezydentów trzymających w dłoniach podkładki. Podeszli wprost do karty Scarlet u szczytu jej łóżka i zaczęli odczytywać dane.
Caitlin była wdzięczna za chwilę przerwy, która załagodziła ich kłótnię.
Za lekarzami przywlokła się pielęgniarka, podeszła do wezgłowia łóżka Scarlet i podniosła je do pozycji siedzącej. Owinęła ramię Scarlet i zbadała jej ciśnienie krwi, po czym włożyła jej termometr cyfrowy do ucha i odczytała wynik lekarzowi.
– W normie – oznajmiła, kiedy ten odczytywał jej kartę, kiwając głową. – Tak samo, jak wówczas, kiedy tu przyszła. Nic złego się z nią nie dzieje.
– Czuję się świetnie – wtrąciła Scarlet. – Wiem, że wczoraj byłam chora, chyba miałam jakąś gorączkę, czy coś podobnego. Ale teraz czuję się już lepiej. W zasadzie, naprawdę chciałabym już pójść do szkoły. Mam dziś wiele sprawdzianów. I muszę zredukować wyrządzone szkody – dodała, patrząc ze złością na rodziców. – I jestem głodna. Mogę już iść?
Caitlin zmartwiła się reakcją Scarlet, tym, jak uporczywie starała się zamieść to wszystko pod dywan i wrócić jednym susem z powrotem do swego normalnego życia. Spojrzała na Caleba z nadzieją, że czuł to samo, lecz wyczuła, że on również pragnął zapomnieć o wszystkim i wrócić do normalności. Wyglądał, jakby mu ulżyło.
– Scarlet – zaczął lekarz. – Czy mogę cię przebadać i zadać ci kilka pytań?
– Pewnie.
Podał swą podkładkę jednemu ze stażystów, zdjął stetoskop, przyłożył do jej klatki piersiowej i zaczął słuchać. Potem położył palce w różnych miejscach na jej brzuchu, po czym chwycił jej nadgarstki i wygiął jej ręce na różne strony. Przyłożył dłonie do jej węzłów chłonnych, potem gardła i zbadał jej punkty uciskowe za łokciami i kolanami.
– Powiedziano mi, że zostałaś wczoraj odesłana do domu z gorączką – powiedział. – Jak czujesz się w tej chwili?
– Wspaniale – odparła wesoło.
– Czy możesz opisać, jak czułaś się wczoraj? – nalegał lekarz.
Scarlet zmarszczyła brwi.
– Szczerze powiedziawszy, mam nieco mgliste wspomnienia – odparła. – Byłam w klasie i nagle zrobiło mi się naprawdę niedobrze. Rozbolała mnie głowa, światło raziło mi oczy i naprawdę byłam cała obalała… Pamiętam, że kiedy dotarłam do domu, było mi bardzo zimno… Ale poza tym, nic nie pamiętam.
– Czy pamiętasz cokolwiek z wczoraj, jakiekolwiek wydarzenie po tym, jak zrobiło ci się niedobrze? – spytał.
– Właśnie mówiłam o tym rodzicom, że nie. Przykro mi. Powiedzieli, że lunatykowałam, czy coś takiego. Ale nie pamiętam. W każdym razie, naprawdę chciałabym już wrócić do szkoły.
Lekarz uśmiechnął się.
– Jesteś silną i dzielną młoda damą, Scarlet. Podziwiam twój hart ducha. Chciałbym, aby inne nastolatki były podobne do ciebie – powiedział i mrugnął okiem. – Jeśli nie masz nic przeciwko, chciałbym porozmawiać przez chwilę z twoimi rodzicami. I owszem, nie widzę powodu, dla którego nie miałabyś wrócić do szkoły. Porozmawiam z pielęgniarkami i przygotujemy ci wypis.
– Super! – powiedziała Scarlet, zaciskając pięści, patrząc na niego swymi błyszczącymi oczyma.
Lekarz odwrócił się do Caitlin i Caleba.
– Możemy porozmawiać na osobności?
ROZDZIAŁ PIĄTY
Caitlin i Caleb podążyli za lekarzem do jego wielkiego, jasno oświetlonego gabinetu, przez którego okno wlewało się do wnętrza strumieniami światło porannego słońca.
– Proszę usiąść – powiedział uspokajającym, apodyktycznym głosem, wskazując gestem krzesła stojące naprzeciw jego biurka, kiedy zamknął za nimi drzwi.
Caitlin i Caleb