Wyśniona miłość. Magda Kaczmarczyk

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Wyśniona miłość - Magda Kaczmarczyk страница 11

Автор:
Серия:
Издательство:
Wyśniona miłość - Magda Kaczmarczyk

Скачать книгу

style="font-size:15px;">      – Chyba musisz sam do siebie się zapisać na terapię – Jacek pokiwał głową ze zrozumieniem. – Znajdź wolny termin, tylko niezbyt odległy, bo widzę, że z tobą nie za dobrze.

      – Śmiej się – Piotr otwierał drzwi i odsunął się, żeby przepuścić gościa.

      – Stary, a co mi zostało – westchnął Jacek – przecież to ty jesteś moim terapeutą, a nie ja twoim. Ja jestem tylko prostym biznesmenem z problemami ezoterycznymi.

      – To nie jest taki zwykły, ezoteryczny problem. To jest sprawa, z którą nie mogę się do nikogo zwrócić – próbował wyjaśnić Piotr.

      – Nawet do żony? – zdziwił się Jacek.

      – Zwłaszcza do żony – odpowiedział Piotr podchodząc do barku.

      – Czego się napijesz?

      – Gin z tonikiem poproszę – odpowiedział bezwiednie Jacek przyglądając się Piotrowi uważnie.

      – Nie wydziwiaj – Piotr odwrócił się i spojrzał na kolegę gniewnie – wiesz przecież, że nie pijam ginu, może być Johnny W.?

      – Jasne, sorry, zapomniałem – Jackowi zrobiło się głupio – po prostu zaskoczyłeś mnie tą sprawą i zastanawiam się, jak ja mogę ci pomóc. I może powiesz wreszcie o co chodzi.

      Piotr podał mu szklaneczkę z whisky i usiadł na fotelu. Swoją szklankę postawił na stoliku i spojrzał na Jacka.

      – Chodzi o dziewczynę – zaczął.

      Jacek zamarł na krótką chwilę.

      – Piotrek, ty się zakochałeś? – wykrztusił wreszcie. – No stary, to w takim razie jesteś u właściwego terapeuty – Jacek rozparł się wygodnie na kanapie. Widać było, że po pierwszym szoku wrócił do równowagi i był gotów przekazać Piotrowi całą swoją praktyczną wiedzę na temat związków pozamałżeńskich.

      – Nie zakochałem się, tylko jedno ci w głowie – Piotr był wyraźnie poirytowany. – Chodzi o to, że poznałem dzisiaj dziewczynę, którą wcześniej już kilkakrotnie spotykałem…

      – No to w czym problem – przerwał mu zniecierpliwiony, że Piotr cedzi każde słowo przez zęby.

      – …we śnie – Dokończył nie zrażony niecierpliwością kolegi.

      – O kurwa – zaklął Jacek – ładna jazda.

      – Czy kurwa to akurat nie wiem – tym razem Piotr zażartował widząc, jakie wrażenie zrobiła ta informacja na Jacku – ale jazda zapowiada się niezła – Dodał.

      – Sorry, stary, nie miałem na myśli tej panienki, tak mi się wyrwało – Jackowi zrobiło się głupio – opowiedz mi wszystko od początku.

      – Sprawa była niby prosta – zaczął Piotr – koleżanka mnie poprosiła, żebym do niej wpadł, bo ma maturzystkę, która chce uczyć się w mojej szkole. Chodziło o to, żebym jej trochę opowiedział o ezoteryce w praktyce. W każdym razie wchodzę tam dzisiaj, patrzę na tę małą i widzę dziewczynę z moich snów: ten sam kolor oczu, włosów, fryzura, normalnie przez moment myślałem, że śnię. Tylko sceneria była inna, no i dziewczyna przemówiła, bo we śnie nic nie mówi.

      – Ale numer – Jacek pokręcił głową z niedowierzaniem. – Piotrek błagam cię, naucz mnie takiej projekcji w realu, też bym sobie chętnie stworzył taką laskę. Oddam ci wszystko co mam.

      – Kurwa, to jest poważna sprawa, przestań błaznować – wkurzył się Piotr.

      – Przepraszam cię – odpowiedział skruszony Jacek. – To jest tak niewiarygodne, że jakbym brał na poważnie to, co mówisz, musiałbym cię zawieźć do Czubkolandu.

      Piotrek spojrzał na niego groźnie.

      – Ok, sorki, żadnych żartów, przepraszam, odreagowałem się. Rozumiem, że to dla ciebie ważne – Jacek postanowił zachować powagę. – Ale teraz tak serio pytam, może wcześniej gdzieś widziałeś tę dziewczynę i dlatego ci się przyśniła? Wiesz o co chodzi: spodobała ci się i przerzuciłeś projekcję na sen.

      – Wiem, o czym mówisz, ale te sny z nią są bardzo dziwne. Nie żadne tam erotyczne, zresztą jest ładna, ale to nie jest dziewczyna, na widok której każdy się ślini. Rozumiesz co mam na myśli?

      – Dobra, o czym są te sny? – Jacek poczuł się jak terapeuta.

      – Za każdym razem śni mi się to samo i te sny już od roku powtarzają mi się raz na miesiąc, raz na dwa miesiące. Stoję sobie na polanie w lesie. Polanka nie jest duża, wokół mnie olbrzymie drzewa i nagle spośród drzew wyłania się ta dziewczyna w jasnej, zwiewnej sukience. Nie wchodzi na polanę, ale wie, że ją zauważyłem. Macha do mnie, żebym z nią poszedł w ten las, ale ja stoję jak zaczarowany, nie ruszam się. Rozmyślam, czy powinienem z nią iść, czy nie. Ciągnie mnie do niej, widzę, że nad polanę nadciągają czarne chmury, myślę sobie, że pewnie będzie burza, ale jednocześnie czuję się bezpiecznie. Zrywa się wiatr, siadam na polanie, a ona stoi między drzewami z wyciągniętą ręką i czeka na mnie aż podejdę do niej i podam jej rękę. A ja nic, siedzę na polanie, czuję, że jest mi zimno, patrzę na nią i widzę, że pada na nią słońce, tylko na polanie zrobiło się mroczno. Zaczynam się zastanawiać o co chodzi i dlaczego pięć metrów ode mnie świeci słońce, a nade mną są burzowe chmury. I patrzę na nią, ona stoi i czeka na mnie, a ja trwam w tym chłodzie zwinięty w kłębek i boję się do niej iść, ale boję się też, że ona odejdzie i właśnie kiedy ogarnia mnie strach, że ona sobie pójdzie, to się budzę – zakończył swoją opowieść Piotr i spojrzał na Jacka.

      Jacek spojrzał na Piotra, wziął ze stołu szklankę z whisky, wypił do dna i podał Piotrowi szklankę.

      – Jeszcze raz „rudą wódkę” do pełna – powiedział. – Nie mogę być trzeźwy, jak mi opowiadasz takie historie.

      Piotr podniósł się i podszedł do barku. Wrzucił dwie kostki lodu i zalał alkoholem.

      – Proszę – podał Jackowi szklankę. – Zupełnie nie wiem, co mam o tym myśleć. Normalnie tłumaczenie snów nie stanowi dla mnie problemu, ale tego snu nigdy nie potrafiłem wyjaśnić. Byłem u znajomego tarocisty i karty nic konkretnego nie powiedziały, medytowałem nad tym wielokrotnie, nawet poprosiłem znajomego, żeby mi zrobił regres i nic, po prostu nic. Nie przejmowałem się tym tak bardzo, dopóki nie poznałem dzisiaj tej dziewczyny. W ogóle nie potrafiłem się skupić, nie chciałem się na nią gapić, ale to było silniejsze. Zachowywałem się jak kretyn i byłem wręcz nieprzyjemny. Całe szczęście, że zadzwoniłeś, miałem możliwość stamtąd uciec. I szczerze mówiąc nie wiem, co mam teraz zrobić.

      Piotr spojrzał na Jacka i zobaczył, że jego szklanka znowu jest pusta.

      – Jeszcze raz do pełna – powiedział Jacek podając mu szklankę. – Ty jesteś przyzwyczajony do różnych dziwnych sytuacji, dla mnie to nowość i sorry, ale nie potrafię się w tym odnaleźć.

      Piotr

Скачать книгу