Życie Eskimosów. Roald Amundsen

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Życie Eskimosów - Roald Amundsen страница 3

Życie Eskimosów - Roald Amundsen

Скачать книгу

tak się te różne plemiona ze sobą zmieszały, że mogą być uważane w rzeczywistości za jedno plemię. Ubiór, wygląd i obyczaje mają prawie takie same, co sprzyja jeszcze większemu stapianiu się tych plemion.

      Plemię Ogluli wyróżnia się tem, iż miało najwięcej stosunków z białymi. W ich to bliskości ludzie z ekspedycji Franklina oddali ostatnie tchnienie z nimi też później spotkali się podróżnicy (Clintock, Hall, Szwatka), którzy wyruszyli na poszukiwanie dokumentów Franklina i do dziś dnia zachowały się u nich pojedyńcze wyrazy angielskie np. uoter (woda) i naimine (nóż). Poza tem nie widać u nich było żadnych przedmiotów, któreby wskazywały na zetknięcie się z białymi. Tak np. mieli oni nadzwyczaj mało przedmiotów z żelaza. U innych szczepów, z wyjątkiem Nedżili, brakło wyrobów z żelaza zupełnie.

      W tym samym roku, w którym dotarliśmy do kraju Króla Williama, czterech Eskimosów wybrało się na południe celem sprzedaży futer. Przejawili tu pewien zmysł przedsiębiorczości, którego nie zauważyliśmy u żadnego innego plemienia. Zresztą przy pierwszem spotkaniu z Eskimosami nie zauważyliśmy nic, coby mówiło o ich stosunkach ze światem zewnętrznym; mieli zaledwie kilka żelaznych drągów i noży, które nabyli od Eskimosów południowych. A więc nagle znaleźliśmy się w obliczu ludzi z czasów kamiennych, zostaliśmy więc przeniesieni o kilka tysięcy lat wstecz, do ludzi, którzy nie znali jeszcze innego sposobu zapalania ognia, jak za pomocą tarcia dwóch kawałków drzewa i którzy jedzenie zagrzać mogli nad płomieniem lampki z tranem foki, podczas gdy na naszej nowoczesnej maszynce gotowało się ono po kilku minutach. Przyszliśmy z naszemi precyzyjnemi rodzajami broni do ludzi, którzy używali jeszcze dzid, strzał i łuków. Ich przyrządy do łowienia ryb stanowiły długie haczyki, zrobione z rogów reniferów. Godzinami całemi musieli cierpliwie wystawać, aby złowić jaką nadpływającą rybę, podczas gdy my zarzucaliśmy sieć i odrazu mieliśmy ryb do woli.

      Ktoby zresztą ujemnie oceniał rozum tych ludzi, sądząc po ich naczyniach domowych, broni i innych sprzętach, ten uczyniłby im krzywdę. Okazuje się bowiem, że te proste narzędzia i przedmioty odpowiadają tak doskonale celowi, dla którego zostały wykonane, że tylko długie doświadczenie i mądre próby, dokonywane w ciągu setek lat mogły wydać tak dobre owoce.

      Nedżili, ojczyzna i raj ziemski Eskimosów leży na przylądku Brothia. Jezioro północne Willem z brzegami, porosłemi mchem i mały strumyk płynący do morza nosi tę nazwę już od setek lat. To jest ojczyzna szczepu Nedżili, skąd ich ojcowie i przodkowie w jasne noce letnie wyruszali ze swych namiotów na polowanie. Tu biegali jako dzieci ze swemi łukami i, strzelając do małych ptaszków, zaprawiali się do łowów na grubą zwierzynę. Stąd jako młodzieńcy wyruszali w towarzystwie starszych, tu otrzymywali wiele cennych rad i wskazówek i poczynili cenne doświadczenia, aż wreszcie jako ojcowie i mężowie sami rozpoczynali walkę o byt w tem życiu, jakie było im przeznaczone.

      Mamy połowę czerwca, najpiękniejszego miesiąca tych okolic. W spokoju i ciszy możemy korzystać z cudownych wieczorów letnich, gdyż nie pojawiły się jeszcze komary, będące jedną z najstraszniejszych plag podbiegunowych – mogące najładniejszą noc zamienić w istne piekło. Dokoła leżą rozrzucone pojedyńczo namioty. Jeden z nas wybrał sobie wystającą skałę, z której rozciągał się widok na plac, pełen namiotów, inny – brzeg małej sadzawki, w której grube i tłuste pstrągi pływały we wszystkich kierunkach. Namioty nie wyglądają bynajmniej wspaniale. Przeważnie są pozszywane ze skór reniferów i fok. Namioty najlepszych łowców są zrobione tylko ze skór fok, zaś namioty najgorsze ze skór reniferów. Skóra foki jest cenniejsza niż skóra renifera.

      Atikleura tego lata rozbił namiot swój na najwyższej skale, z której mógł śledzić renifery, jak tylko się ukażą. Jego namiot jest okazały, bo składa się z cienkich, dobrze wyprawionych skór fok. Nawet szwy jego namiotów są ładniejsze, niż szwy namiotów innych. Otwór namiotu zwrócony jest pod wiatr. Bogaty człowiek jak Atikleura używa do swego namiotu trzech drągów, drąg główny podtrzymuje cały namiot, zaś dwa złożone na krzyż stanowią wejście. Aby namiot przylegał szczelnie do ziemi, dolne jego części obciążone są dużemi kamieniami. Gdy Eskimosi wyruszają dalej, kamienie te pozostają na miejscu i tworzą koła. Te koła nazywają się pierścieniami namiotowymi; znajdowaliśmy je rozsypane po całej Ziemi Króla Williama. Urządzenie w namiocie Atikleury nie jest wykwintne, ale wyjątkowo czyste i porządne, jak na mieszkanie Eskimosa. Grunt mchem porosły, na którym stoi namiot, jest pokryty licznemi skórami reniferów. Nigdzie nie widać naczyń kuchennych. Kuchnia znajduje się przed samem wejściem do namiotu. Olejną lampę używa się tylko w zimie, w lecie grzeje się strawę przy ognisku z suchego wrzosu. Ogień rozpala się między dwoma kamieniami, a garnek wstawia się w szparę między niemi. Garnki do gotowania bywają różnej wielkości. Są zrobione z miękkiego kamienia, który otrzymuje od swych przyjaciół Eskimosów Utkochidżalik.

      Mały Anni skacze i bawi się między namiotami, grozi mu niebezpieczeństwo, że zostanie rozpieszczony. Wszystkie dzieci w jego wieku muszą pracować, ale u ludzi bogatych jest inaczej. Errera, najstarszy syn jest wspaniałym chłopakiem. Wraca właśnie z połowu ryb. W jednem ręku niesie wędkę (kakiwa), a na barkach dźwiga plecak, w którym jest jego zdobycz. Rzuca plecak matce, która ze swą odwieczną robotą siedzi ciągle w namiocie, widły do łapania ryb opiera o namiot. Widły te składają się z czterech części: z drzewca, które im jest dłuższe, tem lepsze. Mniej, niż trzy metry mieć nie może. Na jednym końcu drzewca przymocowane są trzy inne części tego narzędzia za pomocą sznurów, zrobionych ze ścięgien reniferów. Dwie z nich są zupełnie równe, stanowią one części zewnętrzne wideł i obie zakończone są haczykami, zwróconemi do wewnątrz. Trzecią część stanowi ostrze, które wbija się mocno na koniec drzewca. To ostrze przebija rybę, a haczyki boczne nie pozwalają jej już się zsunąć. Początkowo to narzędzie robione było tylko z rogu renifera, w naszych czasach ostrze wewnętrzne i boczne haczyki bywają często zrobione z żelaza, a widełki zewnętrzne z kawałków kości piżmowca. Róg piżmowca jest materjałem bardziej elastycznym, niż róg renifera.

450px-Roald_Amundsen_-_Życie_Eskimosów_page025

      Mały Anni już uciekł do matki Nalungji, która zagląda do wnętrza plecaka, aby zobaczyć co w nim jest. Teraz chodzi o to, aby sobie zdobyć smaczny kąsek. Każdy chciałby dostać surowe oczy rybie, które są dla Eskimosów specjalnym przysmakiem. Mały Anni czeka, dopóki nie otrzyma swej porcji. Inni członkowie rodziny zjadają część łupu na surowo, resztę kładzie się w garnek do zagrzania. Właściwie pokarmów nigdy się nie gotuje, a ogrzewanie ich nie jest sprawą tak prostą, jakby się zdawać mogło. Eskimosi nie znają naszych zapałek, dających ogień w jednej chwili. Ich przyrząd do niecenia ognia jest bardzo pierwotny. Składa się on z dwóch kawałków drzewa, z których jeden jest płaski i ma w sobie zagłębienia, a drugi na obu końcach jest zaokrąglony, poza tem z kawałka kości reniferowej i grubego sznura ze ścięgna reniferowego. Do rozniecenia ognia nieodzowny jest nadto mały woreczek, napełniony mchem suszonym. Gdy trzeba ogień rozniecić, kładzie się ów płaski kawałek drzewa na twardej podstawie otworem ku górze; drugą część, a mianowicie krągły drążek wkłada się końcem ściśle dopasowanym do jednego z otworów, a drugi koniec tego drążka w odpowiedni otwór kości reniferowej, którą opiera się o pierś niecącego ogień. Ścięgno renifera okręca się raz około drążka, poczem pociąga je się szybko w jedną i drugą stronę. W zimie czynność ta trwa dość długo, w lecie jednak gdy drzewo jest suche, ogień rozpala się bardzo szybko. Wkrótce rozbłyskuje na obu kawałkach drzewa, a Eskimos, który ogień rozniecił odpoczywa i przygląda się. Jeżeli tarcie trwało dość długo, to wytworzył się drobny proszek drzewny, który teraz się żarzy. Ten rozżarzony

Скачать книгу