Zakazana miłość. Magda Kaczmarczyk

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zakazana miłość - Magda Kaczmarczyk страница 6

Автор:
Серия:
Издательство:
Zakazana miłość - Magda Kaczmarczyk

Скачать книгу

Pytam po prostu z ciekawości, bez żadnych podtekstów, ale jeśli nie chcesz mi powiedzieć, to nie ma sprawy.

      – To nie jest jakaś tajemnica. Zarabiam sześć pięćset i to jest sporo jak na szkolnictwo.

      – To jest naprawdę bardzo dużo – Agata była w szoku.

      – Biorąc pod uwagę zawód jaki wykonuję to sporo, ale w ogóle, żeby utrzymać rodzinę, to nie są kokosy – stwierdził. – Poza tym ja pracuję więcej niż na jednym etacie i zależy im, żebym u nich pracował. Prowadzę zajęcia z kilku przedmiotów, więc tak naprawdę to nie jest bardzo dużo, ale mam sentyment do tej szkoły.

      – Przecież mógłbyś otworzyć własną szkołę, zamiast pracować u kogoś.

      – Nie chce mi się – odpowiedział szczerze. – Lubię uczyć, lubię gadać do ludzi. Gdybym miał własną szkołę, sprawy administracyjne by mnie zabiły. Pasuje mi ten układ. Mam wolne popołudnia i weekendy, mogę prowadzić u siebie terapię czy kursy, z tego też mam pieniądze, chociaż znacznie mniejsze odkąd jestem z tobą – uśmiechnął się. – W sobotę zaczynamy kurs z numerologii, będziesz?

      – Jasne, a jaki jest koszt? – zapytała odruchowo.

      – Dla ciebie? Będziesz musiała zostać ze mną do rana. – Delikatnie pocałował ją w usta.

      – Podoba mi się taka zapłata w naturze – zamruczała Agata pozwalając mu całować się po szyi. – Ale taka forma płatności jest zarezerwowana wyłącznie dla mnie, rozumiemy się? – Odsunęła Piotra od siebie i spojrzała na niego mrużąc oczy.

      – Jak sobie życzysz – odpowiedział próbując powrócić do pozycji sprzed chwili.

      – Kocham cię – powiedziała Agata i pocałowała go w usta.

      Przyciągnął ją do siebie.

      – Jedźmy już, bo nie zdążymy do knajpy na czas. – Odsunął się od niej po chwili.

      Podjechali pod dom Agaty. Piotr wyłączył silnik i włączył radio.

      – To biegnij, poczekam – powiedział.

      Agata zmarszczyła nosek.

      – Chodź ze mną, proszę. – Wzięła go za rękę. – Nie chce mi się wysłuchiwać kazania od mojego brata, przy tobie nie będzie miał odwagi robić mi głupich uwag. Wezmę tylko kilka rzeczy i pojedziemy do ciebie.

      Piotr uśmiechnął się i wyłączył radio.

      – To idziemy.

      – Dziękuję. – Uśmiechnęła się z wdzięcznością.

      Weszli do domu, z pokoju Maćka dobiegał straszliwy jazgot.

      – Nawet nie zauważy, że jesteśmy – powiedziała Agata wchodząc do swojego pokoju. Otworzyła szafę i zaczęła przeglądać ubrania. Wyciągnęła czarną sukienkę i wrzuciła ją do plecaka.

      – Z pasem czy samonośne? – zapytała oglądając się na Piotra. Stał przy akwarium i karmił Stefana.

      – Słucham? – Pytanie Agaty wyrwało go z zamyślenia.

      – Pończochy – powtórzyła – samonośne czy z pasem, które ci się bardziej podobają?

      – O kurcze, to mam taki wybór? – Podszedł do niej. – Weź jedne i drugie, zastanowię się. – Objął ją i pocałował.

      – Dobra, buty, kosmetyki, perfumy. – Wrzucała wszystko do plecaka. – To mam się nie przebierać? – spojrzała na Piotra pytająco.

      – Pięknie wyglądasz – odpowiedział.

      – OK, niech ci będzie. – Uśmiechnęła się.

      Nagle muzyka ucichła i w drzwiach pokoju Agaty stanął Maciek.

      – Cześć – powiedział, popatrzył na Piotra i podał mu rękę. – Wychodzisz? – zwrócił się do Agaty.

      – Tak, wpadłam tylko na chwilę – odpowiedziała oficjalnie. – A ty się nie uczysz? – zapytała kurtuazyjnie.

      Maciek po oczyszczeniu z zarzutów o hakerstwo, musiał nadrobić parę miesięcy w szkole. Cała sprawa nabrała rozgłosu po aresztowaniu Ediego i wykładowcy obiecali, że jeżeli nadrobi materiał, to nie straci roku. Miał więc pełne ręce roboty, kilka prac do napisania, ale liczył na to, że ostatecznie w sesji poprawkowej uda mu się wszystko zaliczyć. Koledzy ze studiów obiecali mu pomoc, ale Maciek nie chciał już nikogo dopuszczać do swojego komputera, stracił zaufanie, w końcu Edi był jego najlepszym kumplem.

      – Piszę pracę – odpowiedział. – W przyszły piątek jest impreza w klubie Avocado, zaczynamy o dwudziestej, może wpadniecie, będę grał. – Maciek powrócił do swojej pasji ze szkoły średniej, znów zaczął grać na gitarze.

      Agata spojrzała na niego zaskoczona.

      – To zabrzmiało jak zaproszenie – powiedziała z przekąsem.

      – To jest zaproszenie.

      – W takim razie dziękujemy, przyjdziemy. – Agata popatrzyła pytająco na Piotra. Kiwnął głową.

      – Super – ucieszył się Maciek. – Możecie przyprowadzić swoich znajomych, będzie paru moich kumpli z roku.

      – Znaczy konkretnie mam zaprosić koleżanki – zaśmiała się.

      – Im więcej nas będzie, tym lepiej. – Maciek odzyskał humor, Agata nie była już na niego zła za ten telefon. – Nie przeszkadzam wam już, wracam do pracy. – Poszedł do swojego pokoju i włączył muzykę.

      Agata pokręciła głową z dezaprobatą.

      – Zachowuje się jakby miał napięcie przedmiesiączkowe – westchnęła. – Najpierw się wścieka, a potem mu głupio.

      – Boi się – odpowiedział Piotr.

      – Czego?

      – Że cię straci.

      – Najprędzej to chyba straci słuch. Kupił sobie dodatkowe kolumny i słucha tego non stop.

      – To Rammstein, doskonały zagłuszacz myśli – stwierdził

      Piotr.

      Agata popatrzyła na niego z niedowierzaniem.

      – Słuchałeś tego?

      – Jasne – odpowiedział. – Też uciekałem od siebie, swoich myśli i lęków.

      – Nie przeszkadza mi taka muzyka, chociaż wolę inną, ale w życiu bym nie siedziała w pokoju w takim hałasie. Wiesz, co innego na koncercie, to super, cała oprawa, mogłabym iść na taką imprezę, ale w domu muszę słyszeć chociaż

Скачать книгу