Porwana . Блейк Пирс
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Porwana - Блейк Пирс страница 14
Zapadła cisza. Riley i Lucy nadal przeglądały raporty i zdjęcia.
Ciała pozostawiono w miejscach odległych od siebie o dziesięć mil. To mogło sugerować, że morderca prawdopodobnie mieszka niedaleko. Jednak zwłoki pierwszej kobiety zostały bezceremonialnie porzucone na brzegu rzeki. W ciągu pięciu lat, jakie dzieliły oba morderstwa, sposób działania zabójcy uległ zmianie.
– I co myślicie o tym facecie? – zapytał Alford. – Po co mu te kaftany i łańcuchy? Czy to nie przesada?
Riley zamyśliła się na chwilę.
– Nie w jego odczuciu – odparła. – Chodzi o władzę. On chce zniewolić ofiary nie tylko w sensie fizycznym, ale i symbolicznym. Robi to nie tylko ze względów praktycznych. Chce im odebrać wszelką moc. I bardzo wyraźnie pragnie to podkreślić.
– Ale dlaczego wybiera kobiety? – zapytała Lucy. – Jeśli chce pozbawiać ofiary mocy, czy nie osiągnąłby bardziej spektakularnego efektu, gdyby były mężczyznami?
– Dobre pytanie – powiedziała Riley. Powrócił do niej obraz ciała starannie zrównoważonego obciążnikami. – Trzeba pamiętać, że nie jest zbyt silny – dodała. – Może wybiera po prostu łatwiejszy cel. Kobiety w średnim wieku, jak te, raczej nie stawiają dużego oporu. A jego wyobraźnia przypisuje im jakieś dodatkowe znaczenie. Nie wybrał ich, bo to akurat miały być one, ale dlatego, że były kobietami i symbolizowały w jego głowie coś, co w kobietach dostrzega.
– Czyli twierdzi pani, że to nie było nic osobistego – mruknął sceptycznie Alford. – Że te kobiety nie zrobiły niczego, co mogło skłonić go do ich porwania i zabicia. Że morderca być może nawet nie uważał, że zasługują na śmierć.
– Często tak właśnie bywa – odparła Riley. – Ostatnia sprawa, nad jaką pracowałam, dotyczyła mordercy, który zabijał kobiety kupujące lalki. Wystarczało mu, że widział, jak kupują.
Alford spojrzał na zegarek.
– Za pół godziny mam konferencję prasową – powiedział po chwili milczenia. – Czy musimy omówić coś jeszcze, zanim się zacznie?
– Cóż, im wcześniej razem z agentką Vargas przesłuchamy najbliższa rodzinę ofiary, tym lepiej – westchnęła Riley. – Jeszcze dzisiejszego wieczoru, jeśli to możliwe.
Alford zmarszczył brwi.
– Nie sądzę, żeby było to możliwe – odparł. – Jej mąż umarł młodo, jakieś piętnaście lat temu. Pozostaje dwójka dorosłych dzieci, syn i córka. Każde z nich ma już swoje rodziny. Mieszkają tutaj, w miasteczku. Moi ludzie przesłuchiwali ich przez cały dzień. Z pewnością są już wykończeni. Poczekajmy do jutra, zanim zafundujemy im drugą rundę.
Riley zauważyła, że Lucy chce się sprzeciwić, więc powstrzymała ją gestem. Zamiar przesłuchania najbliższych jeszcze tego samego dnia był jak najbardziej słuszny, ale trzeba było zadbać o dobrą współpracę z lokalną policją. Zwłaszcza gdy wydawała się tak kompetentna, jak Alford i jego zespół.
– Rozumiem – powiedziała. – Może jutro rano się uda. A co z rodziną poprzedniej ofiary?
– Myślę, że da się odnaleźć jeszcze jakichś jej krewnych w Eubanks – stwierdził Alford. – Sprawdzę to. Nie ma się co śpieszyć. Zabójca nie działa w pośpiechu. Tamto morderstwo popełnił pięć lat temu, teraz raczej nie uderzy zbyt szybko. Zróbmy wszystko tak, jak trzeba. – Wstał z krzesła. – Powinienem się przygotować do konferencji – dodał. – Czy mają panie ochotę dołączyć i wygłosić jakieś oświadczenie?
Riley szybko przemyślała propozycję.
– Nie, raczej nie – odparła. – Lepiej, żeby FBI na razie się nie wychylało. Nie chcemy, żeby morderca poczuł, że poświęcamy mu nadmierną uwagę. Jeśli nie będzie wiedział, jak starannie go rozpracowujemy, jest większa szansa, że się zdemaskuje. Będzie lepiej, jeśli na razie ludzie zobaczą tylko pana.
– Proszę się zatem rozgościć – powiedział Alford. – Zarezerwowałem dla pań dwa pokoje w lokalnym pensjonacie. Przed komendą stoi auto, z którego możecie korzystać.
Przesunął po biurku wydruk z rezerwacją wraz z kluczykami do auta.
Riley i Lucy opuściły budynek.
*
Tego samego wieczoru Riley siedziała w wykuszu i patrzyła przez okno na główną ulicę Reedsport. Zapadł już mrok i włączały się latarnie. Nocne powietrze było przyjemnie ciepłe. Reporterzy znikli i zapanowała cisza.
Całkiem przyjemne pokoje znajdowały się na drugim piętrze pensjonatu. Jego właścicielka przygotowała pyszną kolację, po której Riley i Lucy spędziły około godziny w salonie na dole, przygotowując plan na następny dzień.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.