Zaginiona . Блейк Пирс
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Zaginiona - Блейк Пирс страница 12
Riley niemal usłyszała własne słowa.
„Jak one mnie wkurzają!”.
Tak, nawet z rzepami mu się nie śpieszyło.
Westchnęła głośno i gwałtownie otworzyła oczy. Obracając rzep w dłoni, zauważyła, że bardzo się czepia. I że jego kolce mogą przebić skórę do krwi.
– Zbierz te rzepy – nakazała. – Może uda się z nich wyciągnąć trochę DNA.
Oczy Billa zrobiły się okrągłe. Natychmiast wyjął torebkę na dowody i pensetę.
Tymczasem mózg Riley pracował na najwyższych obrotach. Jeszcze nie skończył.
– Wszyscy się myliliśmy – powiedziała. – To nie jest jego drugie morderstwo. To już trzecie.
Bill przerwał i spojrzał, wyraźnie zdumiony.
– Skąd wiesz? – zapytał.
Ciało Riley napięło się, gdy spróbowała opanować drżenie.
– Jest już zbyt dobry. Czas nauki już za nim. Teraz jest zawodowcem. Znać pewną rękę. On kocha to, co robi. To musi być jego trzecie morderstwo. Co najmniej.
Mimo ściśniętego gardła Riley przełknęła głośno ślinę.
– A na kolejne nie trzeba będzie czekać zbyt długo.
ROZDZIAŁ 7
Bill znalazł się w morzu niebieskich oczu, z których ani jedna para nie była prawdziwa. Nie miewał raczej koszmarów związanych ze sprawami, które prowadził, i teraz też o tym nie śnił. Ale nie opuszczało go takie właśnie wrażenie. Stojąc pośrodku sklepu z lalkami, widział niebieskie oczy wszędzie, wszystkie szeroko otwarte, błyszczące i czujne.
Rubinowoczerwone usta lalek, w większości uśmiechnięte, też budziły niepokój. Podobnie jak pieczołowicie uczesane sztuczne włosy, sztywne i nieruchome. Patrząc na te wszystkie szczegóły, Bill zastanawiał się, jak to możliwe, że nie domyślił się intencji zabójcy, żeby jak najbardziej upodobnić ofiary do lalek. Dopiero Riley na to wpadła.
Dzięki Bogu, że wróciła!, pomyślał.
Mimo wszystko nie mógł przestać się o nią martwić. Był zadziwiony jej świetną robotą tam, w parku Mosby’ego. Ale potem, kiedy odwoził ją do domu, zdawała się wykończona i zniechęcona. W drodze powrotnej niemal nie odezwała się do niego słowem. Może to było dla niej za dużo?
Mimo wszystko żałował, że Riley nie ma teraz przy nim. Zdecydowała, że lepiej będzie, jeśli się rozdzielą, żeby szybciej zbadać więcej wątków. Nie mógł się z tym nie zgodzić. Zaproponowała, żeby on zajął się okolicznymi sklepami z zabawkami, podczas gdy ona pojedzie ponownie na miejsce zbrodni, które badali sześć miesięcy temu.
Bill rozejrzał się, przytłoczony widokiem, i zastanowił, co w tym sklepie wywnioskowałaby Riley. Ze wszystkich, które dzisiaj odwiedził, ten był najbardziej elegancki. Usytuowany na przedmieściach Waszyngtonu, gdzie prawdopodobnie przyjeżdżało wielu klientów z klasą z bogatych hrabstw północnej Wirginii.
Chodził po sklepie i patrzył. Wpadła mu w oko mała lalka. Jej mocno uniesione kąciki ust i blada cera przypominały ostatnią ofiarę. Wprawdzie była w pełni ubrana, w różową sukienkę z bogatą koronką przy kołnierzyku, mankietach i obszyciach, siedziała jednak w niepokojąco podobnej pozycji.
– Myślę, że szukasz w nieodpowiednim dziale – usłyszał znienacka z prawej strony.
Odwrócił się i zobaczył korpulentną niewysoką kobietę o ciepłym uśmiechu. Miała w sobie coś, co kazało mu sądzić, że jest tutaj szefową.
– Dlaczego tak twierdzisz? – zapytał.
Kobieta zachichotała.
– Bo nie masz córek. Potrafię rozpoznać na kilometr mężczyznę, który nie ma córki. Nie pytaj mnie jak. To chyba rodzaj instynktu.
Jej intuicja zrobiła na zaskoczonym Billu ogromne wrażenie.
Kobieta wyciągnęła rękę.
– Ruth Behnke – przedstawiła się.
Bill uścisnął jej dłoń.
– Bill Jeffreys. Zgaduję, że jesteś właścicielką.
Zachichotała ponownie.
– Widzę, że też masz instynkt. Miło cię poznać. Ale synów masz, prawda? Trzech, jak zgaduję.
Bill się uśmiechnął. Intuicja była porażająca. Ta kobieta i Riley świetnie by się dogadywały, pomyślał.
– Dwóch – odparł. – Ale byłaś blisko.
Roześmiała się.
– W jakim wieku? – Chciała wiedzieć.
– Osiem i dziesięć lat.
Rozejrzała się po sklepie.
– Nie sądzę, żebym znalazła tu dla nich dużo rzeczy. Chociaż właściwie mam kilka całkiem ciekawych żołnierzyków w następnym rzędzie. Ale to nie jest to, co lubią teraz chłopaki, prawda? Teraz wszyscy chcą mieć gry wideo. W dodatku z przemocą.
– Obawiam się, że masz rację.
Rzuciła Billowi krytyczne spojrzenie.
– Nie przyszedłeś tutaj, żeby kupić lalkę, prawda? – zapytała.
Uśmiechnął się i potrząsnął głową.
– Dobra jesteś – odparł.
– To może jesteś gliną?
Bill zaśmiał się cicho i wyjął odznakę.
– Nie do końca, ale blisko.
– O matko! – powiedziała przejęta. – Czego FBI szuka w moim sklepie? Jestem na jakiejś liście?
– W pewnym sensie – powiedział Bill. – Ale nie masz się czym martwić. Twój sklep pojawił się w wynikach wyszukiwania okolicznych sklepów z zabytkowymi i kolekcjonerskimi lalkami.
Tak naprawdę nie miał pojęcia, czego dokładnie szukać. Riley poradziła mu, żeby sprawdził kilka miejsc tego typu, zakładając, że zabójca mógł w nich bywać lub przynajmniej odwiedzać je od czasu do czasu. Czego dokładnie oczekiwała, nie wiedział. Czy spodziewała się, że zabójca tam będzie? Albo że któryś z pracowników miał z nim styczność?
Wątpliwe. Nawet jeśli, to mało prawdopodobne,