Bieguni. Olga Tokarczuk
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Bieguni - Olga Tokarczuk страница 14
Nowe Ateny
Ale nie ma przecież książek tak szybko starzejących się jak przewodniki, co jest zresztą dobrodziejstwem dla przemysłu przewodnikowego. W swoich podróżach zawsze byłam wierna dwóm, a przedkładam je nad wszystkie inne, mimo iż zostały napisane dawno temu. Ponieważ powstały z prawdziwej pasji i pragnienia opisania świata.
Pierwszy został napisany w Polsce na początku wieku osiemnastego, gdy w Europie przebudzony Rozum podejmował podobne próby uwieńczone może i większym sukcesem, lecz na pewno pozbawione wdzięku. Jego autorem jest ksiądz katolicki, Benedykt Chmielowski, urodzony gdzieś na Wołyniu. To Józef Flawiusz okrytej mgłą prowincji, Herodot obrzeży świata. Podejrzewam, że mógł cierpieć na ten sam syndrom, co ja, lecz, w przeciwieństwie do mnie, nigdy nie ruszył się z domu.
W rozdziale o długim tytule „O innych cudownych y osobliwych ludziach w świecie: To jest Anacephalach, alias bez Głowy, o Cynocephalach, alias psią głowę mających; y o innych dziwney formy ludziach” pisze:
„…znayduie się Naród Blemij nazwany, który Isidorus nazywa Lemnios, a ci wszystkę naszyńców ludzi maiąc figurę y symmetryę, głowy cale nie maią, tylko twarz w pośrodku piersi. […] Pliniusz zaś, wielki rzeczy naturalnych badacz nietylko tenże sentyment de Acephalis, alias bezgłownych ludziach potwierdza, ale też ich niedaleko Troglodytów lokuie w Etyopij, albo w Murzyńskim Państwie. Tym Autorom nie małe powagi swoiey przydaie Momentum, oculatus Testis <znaczenie świadek naoczny> S. Augustyn, w tamtey Krainie (będąc Hipponeńskim w Afryce Biskupem ztamtąd nie bardzo daleko) peregrynuiąc y Świętey Chrześciańskiey wiary rozsiewaiąc semina <ziarna>, iako wyraźnie w Kazaniu swoim mianym in Eremo <na Puszczy> do Braci Augustynianów od siebie fundowanych mówi. […] <Byłem już biskupem Hippony i z kilku sługami Chrystusowymi udałem się do Etiopii, aby głosić św. Ewangelię Jezusa Chrystusa; i widzieliśmy tam wielu mężczyzn i niewiast bez głowy, ale mających ogromne oczy w piersiach, resztę zaś członków podobną do naszych>. […] Solinus, tyle razy wspomniony Autor, pisze, że na górach indyiskich znayduią się ludzie z głowami psiemi y głosem psim, alias szczekaniem. Marcus Polus, który zlustrował Indyę, twierdzi, że na Insule Angamen są ludzie o psich głowach y zębach; toż świadczy Odoricus Aelianus lib. 10, naznacza takowym ludziom pustynie y Knieie Egipskie. Te monstra ludzkie Pliniusz nazywa Cynanalogos, Aulus, Gellius, Isidonus nazywaią ie Cynocephalos, toiest, psie głowy. […] Xsiążę Mikołay Radziwiłł w swoiey Peregrynacyi w Liście 3 świadczy, że miał z sobą dwóch Cynocephalos, toiest z psiema głowami ludzi, y prowadził do Europy.
Tandem oritur questio <W końcu powstaje pytanie>: Takowe Ludzie monstrosi czy są capaces <Sposobni> do zbawienia? Na tę odpowiada kwestyą Katedry Hypponeńskiey Oraculum Augustyn Święty; że człowiek gdziekolwiek się rodzący, byle był prawdziwy człowiek, rozumne stworzenie, rozumną maiący duszę, luboby miał inną postać od nas, kolor, głos, chodzenie, nie trzeba wątpić, że iest z pierwszego ludzkiego Rodzica Adama pochodzący, a zatym capax zbawienia”.3
Drugim przewodnikiem jest „Moby Dick” Melville’a.
I gdy się ma od czasu do czasu dostęp do Wikipedii, to zupełnie wystarczy.
Wikipedia
Wydaje mi się najuczciwszym projektem poznawczym człowieka. Przypomina wprost, że cała wiedza o świecie pochodzi z jego głowy, jak Atena z boskiej głowy. Ludzie wnoszą do Wikipedii wszystko, co sami wiedzą. Jeżeli projekt się uda, to encyklopedia, która wciąż powstaje, będzie największym cudem świata. Znajdzie się w niej wszystko, co wiemy, każda rzecz, definicja, wydarzenie, problem, którym zajął się nasz mózg; będziemy cytować źródła i podawać linki. W ten sposób zaczniemy dziergać swoją wersję świata, otulać kulę ziemską naszą własną opowieścią. Umieścimy w niej wszystko. Bierzmy się do roboty! Niech każdy napisze choć jedno zdanie o tym, na czym się zna najlepiej.
Czasami jednak wątpię, czy to się uda. Bo przecież może tam być tylko to, co potrafimy wypowiedzieć, na co istnieją słowa. W tym sensie taka encyklopedia wcale nie będzie zawierała wszystkiego.
Powinien więc dla równowagi istnieć jakiś inny zbiór wiedzy – to, czego nie wiemy, spodnia – lewa strona, podszewka, nie do ujęcia żadnym spisem treści, taka, której nie poradzi żadna wyszukiwarka; przez jej ogrom nie stąpa się bowiem po słowach, lecz stawia się stopy między słowami, w przepastne otchłanie między pojęciami. Za każdym razem noga obsuwa się i spadamy.
Wydaje się, że jedynym możliwym ruchem jest ruch w głąb.
Materia i antymateria.
Informacja i antyinformacja.
Obywatele świata, do piór!
Jasmin, miła muzułmanka, z którą rozmawiałam kiedyś przez cały wieczór, opowiadała mi o swoim projekcie: chce zachęcić wszystkich ludzi w swoim kraju, żeby pisali książki. Mówiła: tak niewiele trzeba, żeby napisać książkę – trochę wolnego czasu po pracy, nawet niekoniecznie komputer. Zawsze może się takiemu odważnemu człowiekowi przydarzyć bestseller, wtedy jego wysiłek zostałby wynagrodzony awansem społecznym. To najlepszy sposób wyrwania się z biedy, mówiła. Gdybyśmy tylko wszyscy czytali wzajemnie nasze książki, wzdychała. Założyła forum w Internecie. Podobno przystąpiło do niego już kilkaset osób.
Bardzo mi się podoba traktowanie czytania książek jako braterskiego i siostrzanego obowiązku moralnego wobec bliźnich.
Psychologia podróżna.
Lectio brevis I
W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy spotykałam na lotniskach pary naukowców, którzy w podróżnym gwarze, między ogłoszeniami o odlotach i boardingach, organizują małe wykłady. Pewien człowiek wyjaśnił mi, że to jakiś ogólnoświatowy (a może zaledwie unijny) projekt informacyjny. Zatrzymałam się więc na widok ekranu w poczekalni i grupki ciekawskich.
– Szanowni państwo – zaczęła młoda kobieta, nieco nerwowym ruchem poprawiając kolorowy szal, jej towarzysz zaś, mężczyzna w tweedowej marynarce, ze skórzanymi łatami na łokciach, przygotowywał powieszony na ścianie ekran. – Psychologia podróżna zajmuje się człowiekiem podróżującym, człowiekiem w ruchu, i w ten sposób sytuuje się w opozycji do tradycyjnej psychologii, która zawsze rozpatrywała istotę ludzką w stałym kontekście, w stabilności i bezruchu – na przykład poprzez pryzmat jej biologicznej konstytucji, związków rodzinnych, usytuowań społecznych i tak dalej. Dla psychologii podróżnej nie są to sprawy leżące w centrum zainteresowań, są drugorzędne.
Chcąc opisać człowieka przekonująco, możemy to tylko uczynić, umieszczając go w jakimś ruchu, skądś – dokądś. Fakt powstawania tak wielu nieprzekonujących opisów człowieka stabilnego, stałego, wydaje się kwestionować istnienie „ja” rozumianego nierelacyjnie. To sprawia, że od jakiegoś czasu w psychologii podróżnej pojawiają się pewne idee supremacyjne głoszące, iż nie może istnieć inna psychologia niż psychologia podróżna.
Małe grono słuchaczy poruszyło się dość
3
– Benedykt Chmielowski,