Wspomnienie o przeszłości Ziemi. Cixin Liu

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Wspomnienie o przeszłości Ziemi - Cixin Liu страница 16

Автор:
Серия:
Издательство:
Wspomnienie o przeszłości Ziemi - Cixin  Liu s-f

Скачать книгу

nie pojawili się jeszcze wszyscy pracownicy. Oprócz szefa Wade’a wzięli w nim udział jego trzej zastępcy: jeden z Chin, drugi z Francji, trzeci z Wielkiej Brytanii.

      Pierwszy zabrał głos wicedyrektor Yu Weiming. Cheng Xin nie miała pojęcia, czym zajmował się w Chinach, a miał twarz, którą można było zapamiętać dopiero po wielu spotkaniach. Na szczęście nie miał powszechnego wśród chińskich biurokratów zwyczaju wygłaszania długich, zawiłych przemówień. Chociaż powtarzał banały o misji PAW, przynajmniej mówił zwięźle.

      Powiedział, że rozumie, iż skoro wszyscy członkowie zostali wysłani tam przez swoje kraje, obowiązuje ich podwójna lojalność. PAW nie wymaga, a nawet nie oczekuje od nich, by przedkładali lojalność wobec agencji nad obowiązki wobec państw, z których pochodzą, ponieważ jednak zadaniem PAW jest obrona całego rodzaju ludzkiego, ma nadzieję, że wszyscy obecni będą przynajmniej się starali zrównoważyć te odmienne zobowiązania. Zważywszy na to, że PAW ma się przeciwstawiać zagrożeniu ze strony Trisolaris, powinni być najbardziej zjednoczoną z nowych agencji.

      Cheng Xin zauważyła, że podczas przemówienia Yu Wade odpychał się od nogi stołu konferencyjnego i powoli odsuwał ze swoim krzesłem, jakby nie chciał tam być. Później, ilekroć proszono go, by powiedział kilka słów, potrząsał odmownie głową.

      Odezwał się dopiero wtedy, kiedy wypowiedzieli się wszyscy, którzy chcieli. Wskazując stertę pudeł i świeżo dostarczonych materiałów biurowych w sali zebrań, oświadczył:

      – Chciałbym, żeby reszta z was zajęła się tymi sprawami w swoim zakresie. – Najwyraźniej miał na myśli szczegóły administracyjne związane z rozpoczęciem pracy agencji. – Proszę, byście nie zajmowali czasu ani mnie, ani im. – Wskazał Wadimowa i podległy mu personel. – Wszyscy, którzy mają doświadczenie w inżynierii kosmonautycznej, zostają. Reszta wychodzi.

      W znacznie mniej zatłoczonej sali konferencyjnej pozostało kilkanaście osób. Gdy tylko zamknęły się ciężkie dębowe drzwi, Wade zrzucił swoją bombę:

      – PAW musi wysłać w kierunku floty trisolariańskiej sondę szpiegowską.

      Oszołomieni członkowie personelu popatrzyli po sobie. Cheng Xin też była zdumiona. Oczywiście miała nadzieję, że szybko dostanie coś konkretnego do zrobienia, ale nie spodziewała się aż takiego tempa i takiej bezpośredniości. Z uwagi na to, że PAW została dopiero utworzona i nie miała na razie żadnych oddziałów krajowych ani regionalnych, wydawała się nieprzygotowana do realizacji tak wielkich projektów. Jednak naprawdę szokująca była śmiałość propozycji Wade’a – wyzwania technologiczne i inne przeszkody zdawały się niemożliwe do pokonania.

      – Jakie są konkretne wymogi? – zapytał Wadimow. Był jedynym człowiekiem, który przyjął oświadczenie Wade’a bez mrugnięcia okiem.

      – Konsultowałem się z przedstawicielami stałych członków ROP, ale ten pomysł nie został jeszcze oficjalnie zgłoszony. W oparciu o to, co wiem, członków ROP najbardziej interesuje jeden konkretny wymóg, i w tej sprawie nie pójdą na żaden kompromis: sonda musi osiągnąć jeden procent prędkości światła. Jeśli chodzi o inne parametry, członkowie ROP mają różne pomysły, ale jestem pewien, że w toku oficjalnych dyskusji dojdą do porozumienia.

      – Pozwólcie, że ujmę to krótko – powiedział ekspert NASA. – Przy tych parametrach misji i przy założeniu, że będziemy się martwić tylko przyspieszeniem i nie damy sondzie żadnych możliwości hamowania, dotarcie do Obłoku Oorta zajmie jej dwa do trzech stuleci. Tam przechwyci i zbada hamującą flotę trisolariańską. Proszę mi wybaczyć, ale zdaje się, że ten projekt lepiej zostawić na przyszłość.

      Wade potrząsnął głową.

      – Odkąd sofony latają z prędkością światła wokół Ziemi, stale nas szpiegują i blokują wszystkie badania w naukach podstawowych, nie jest pewne, czy w przyszłości uda się nam dokonać znaczącego postępu technologicznego. Jeśli ludzkość jest skazana na wleczenie się w ślimaczym tempie przez przestrzeń kosmiczną, to lepiej zacząć te prace jak najszybciej.

      Cheng Xin podejrzewała, że plan Wade’a jest przynajmniej częściowo motywowany polityką. Pierwsze próby nawiązania aktywnego kontaktu z cywilizacją pozaziemską bardzo podniosłyby prestiż PAW.

      – Ale w obecnym stanie naszej technologii kosmicznej dotarcie do Obłoku Oorta zajmie dwadzieścia, może trzydzieści tysięcy lat. Nawet gdybyśmy wystrzelili tę sondę teraz, to za czterysta lat, kiedy przybędzie tu flota trisolariańska, nie znaleźlibyśmy się daleko od drzwi Ziemi.

      – I właśnie dlatego musi ona osiągnąć jeden procent prędkości światła.

      – Mówi pan o stukrotnym zwiększeniu naszej obecnej prędkości maksymalnej! To wymaga zupełnie nowej formy napędu. Nie da się tego zrobić z zastosowaniem współczesnej technologii i nie ma powodu przypuszczać, że w przewidywalnej przyszłości nastąpi w tej dziedzinie przełom. Ta propozycja jest po prostu niewykonalna.

      Wade walnął pięścią w stół.

      – Zapominacie, że mamy teraz środki! Wcześniej podróże kosmiczne były luksusem, teraz są absolutną koniecznością. Możemy prosić o środki znacznie przekraczające to, co było wcześniej wyobrażalne. Możemy je wykorzystywać w pracy nad tym problemem, dopóki nie ugną się prawa fizyki. Użyjcie brutalnej siły, jeśli będzie trzeba, ale musimy przyspieszyć tę sondę do jednego procenta prędkości światła!

      Wadimow instynktownie rozejrzał się po sali. Wade zerknął na niego.

      – Niech się pan nie martwi. Nie ma tu żadnych dziennikarzy ani osób postronnych.

      Wadimow się roześmiał.

      – Bez urazy, ale jeśli nasza agencja ogłosi, że chcemy wykorzystywać środki do pracy nad tym problemem, dopóki nie ugną się prawa fizyki, to staniemy się dla całego świata pośmiewiskiem. Proszę, niech pan nie powtarza tego przed ROP.

      – I tak już wiem, że wszyscy się ze mnie śmiejecie.

      Wszyscy zamknęli usta na kłódki. Chcieli, żeby to zebranie już się skończyło. Wade spojrzał na każdego po kolei, a potem zwrócił wzrok na Cheng Xin.

      – Nie, nie wszyscy. Ona się nie śmieje. – Wskazał ją palcem. – Co pani myśli, Cheng?

      Pod jego przenikliwym spojrzeniem poczuła się tak, jakby kierował w jej stronę nie palec, lecz miecz. Rozejrzała się bezradnie. Kim była, żeby zabierać głos w tej sprawie?

      – Musimy wcielić tu DM – powiedział Wade.

      Cheng Xin była jeszcze bardziej skonsternowana. DM? Doktor medycyny?

      – Przecież jest pani Chinką! Jak może pani nie wiedzieć, co to jest DM?

      Spojrzała na pozostałych pięciu Chińczyków w sali. Wyglądali na tak samo skołowanych.

      – Podczas wojny koreańskiej Amerykanie odkryli, że nawet wzięci do niewoli zwykli żołnierze chińscy dużo wiedzieli o strategii swoich wojsk. Okazało się, że wasi dowódcy przedstawiali żołnierzom plany bitw do masowej dyskusji, licząc na to, że w ten sposób znajdą sposoby,

Скачать книгу