W Trójkącie Beskidzkim. Hanna Greń
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу W Trójkącie Beskidzkim - Hanna Greń страница 21
Uzupełniwszy zapis, cofnęła się kilka kroków. Tuż obok stanął Szot i zaczął studiować chronologię zdarzeń.
– Skoro wyeliminowaliśmy Tylżyckiego, to można go chyba usunąć z osi czasu, żeby nas nie mylił – zaproponował.
Benita zastanowiła się, potem pokręciła głową.
– Lepiej go zostawmy, kto wie, czy to się jeszcze do czegoś nie przyda. Przekreśl go, ale tak, żeby się dało odczytać.
– Podżorskiego też wykreślić? Bo widzę, że został prześwietlony na dziesiątą stronę. Nic nam nie mówiłaś o zatrzymaniu przez drogówkę i telefonie od jakiegoś Koala! – W głosie Michała zabrzmiała uraza. – Kto to w ogóle jest, ten Koal?
– Jan Legierski, pracownik Podżorskiego – odezwał się Forman. – No właśnie, skąd te nowe informacje i dlaczego je zataiłaś?
– Niczego nie zatajałam! – zdenerwowała się Benita. – Są na tablicy, dawno mogliście przeczytać! Zadzwoniłam do Podżorskiego już po naszej rozmowie, bo przyszło mi do głowy, że mógł odjechać kawałek, a potem wrócić pieszo pod pub. Wyjaśnił, co i jak, ja sprawdziłam, czy to prawda. Drogówka potwierdziła przebieg wydarzeń. Na wszelki wypadek poprosiłam Wisłę, żeby obejrzeli telefon Podżorskiego, i tu też wszystko pasuje.
– To co on tu jeszcze robi? Trzeba skreślić te zapiski, które go dotyczą.
Szot już podszedł do tablicy, gdy Herrera go powstrzymała.
– Ale tylko te od momentu wyjścia z Bielawą z pubu. One już niczego do sprawy nie wnoszą. Inne zostaw. Zaraz ci wyjaśnię, o co w tym wszystkim chodzi.
Michał, już nie protestując, przekreślił wskazane uwagi. Gdy to uczynił, w krótkich słowach przedstawiła mu swą teorię o możliwości zainicjowania zabójstwa przez Podżorskiego. Zauważywszy, że sierżant z niedowierzaniem kręci głową, wskazała palcem na tablicę.
– Przyjrzyj się. Naprawdę uważasz, że to niemożliwe?
Szot jeszcze raz uważnie prześledził oś czasu.
19.56 – mięśniak wchodzi
20.01 – mięśniak wychodzi
20.08 – Podżorski wchodzi
20.14 – Bielawa wchodzi
20.17 – Tylżycki wchodzi do pubu
20.52 – Bielawa i Podżorski wychodzą
20.57 – Tylżycki wychodzi
21.03 – porsche Podżorskiego wyjeżdża spod pubu
21.07 – Tylżycki dostaje mandat
21.09 – Podżorski zatrzymany przez drogówkę
21.26 – mięśniak wraca do pubu
21.41 – Podżorski odbiera telefon od Koala
21.52 – Podżorski odjeżdża w kierunku Wisły
– Chyba nie łapię – odezwał się po chwili, nie wiedząc, w jaki sposób zapiski mogłyby świadczyć na niekorzyść Gojnego. Wydawało mu się, że raczej potwierdzają jego niewinność.
– Popatrz, tu mięśniak wchodzi do pubu, żeby poprosić kelnerkę o podsłuchiwanie Podżorskiego. Zakładam, że wcale o to nie chodziło, chciał tylko mieć jakieś uzasadnienie swojej obecności na wypadek, gdyby ktoś go zapamiętał.
– Po co?
– Zaraz się dowiesz. Patrz dalej. Dokładnie w siedem minut po jego wyjściu pojawił się Podżorski. Jakie jest prawdopodobieństwo, że się spotkali i że zamienili z sobą kilka słów? Nie uważasz, że spore?
Michał musiał przyznać, że każde z tych założeń mogło być słuszne. W ciągu siedmiu minut dużo się może zdarzyć.
– Ale co to ma do sprawy, czy gadali ze sobą czy nie?
– Takie, że jeżeli Gojny zlecił mu zabójstwo kuzynki, mógł chcieć przekazać jakieś szczegóły, dodatkowe ustalenia czy coś w tym rodzaju. Albo po prostu kasę za robotę.
Sierżant już nie oponował, słowa Herrery trafiły mu do przekonania. Pozostał do wyjaśnienia tylko jeden punkt.
– Jeśli było, jak mówisz, to po co mięśniak wrócił później do pubu? Przecież już załatwił sprawę z Bielawą. – Szybko policzył w pamięci. – Trzydzieści cztery minuty. Miał dość czasu, żeby zabić i upozować ciało. Tylko po co wracał?
– Musiał wrócić, żeby zapytać Beatę, co podsłuchała. Byłoby podejrzane, gdyby tego nie zrobił, przecież dał jej stówę za informacje. Nie mógł wypaść z roli.
– Nie pasuje mi ten fragment z podsłuchem. – Michał był nadal nastawiony sceptycznie. – Jeżeli chciał tylko uzasadnienia swej wizyty w pubie, powinien wskazać kelnerce kogoś innego. A tak od razu rzuca nam w twarz swoje powiązania z Gojnym.
Benita już wcześniej wyłapała tę słabą stronę swojej koncepcji, lecz celowo odsunęła na bok wątpliwości.
– Mógł nie załapać, że w ten sposób podaje nam informację na tacy. Przestępcy na ogół nie bywają tytanami myśli, a ten wygląda mi na totalnego bezmózgowca.
– Racja. Co teraz? Do domu? – spytał Forman z nadzieją w głosie. Słysząc to, Szot spojrzał błagalnie.
– Kończymy zabawę – zdecydowała, wprawiając ich tym w zachwyt. – Poprosiłam naszych kolegów z komisariatu w Wiśle, żeby przekazali Podżorskiemu wezwanie na pojutrze. I chciałabym, żebyście uczestniczyli w przesłuchaniu.
Benita miała nadzieję, że Aleksander będzie na tyle mądry, by potraktować wezwanie poważnie. A co, jeśli je zlekceważy lub zacznie kombinować? Wtedy trzeba będzie zlecić doprowadzenie, a tego naprawdę wolałaby uniknąć. W głębi serca była przekonana, że mężczyzna stawi się na przesłuchanie. Dotąd okazywał chęć współpracy.
Wiedziała, że wezwanie sprawi mu przykrość, lecz nie miała innego wyjścia, osobiste sympatie czy antypatie musiały zostać odłożone na bok. Był potencjalnym sprawcą, więc musiała go przesłuchać. To, że żywiła głębokie przeświadczenie, iż Podżorski nie ma nic wspólnego z zabójstwem, nie mogło mieć wpływu na jej działania. Liczyła na to, że rozmowa z nim wykaże jego niewinność.
W domu, zamiast się zrelaksować, dalej rozmyślała o roli Aleksandra w sprawie zabójstwa Bielawy. Chcąc się uwolnić od natrętnych myśli, przygotowała sobie kąpiel z bąbelkami. Odświeżający aromat płynu do kąpieli zawsze ją odprężał.
Wdychając głęboko zapach kalifornijskiej jodły, zmusiła się do porzucenia tematu