Gomułka. Piotr Lipinski

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Gomułka - Piotr Lipinski страница 19

Gomułka - Piotr  Lipinski Reportaż

Скачать книгу

Pachołki Rosji.

      Gomułka został sekretarzem Komitetu Warszawskiego. W drugiej połowie sierpnia 1942 roku objął stanowisko po aresztowanym przez gestapo Jerzym Albrechcie. Dlaczego od razu powierzono mu znaczącą funkcję? Kadry partii prezentowały się bardziej niż skromnie. Komórka działała już siedem miesięcy, ale była w opłakanym stanie. Po latach Gomułka nie potrafił nawet przypomnieć sobie kierownictwa komitetów dzielnicowych. Ze zdumieniem więc czytał publikowane przez partyjnych historyków nazwiska działaczy. W praktyce byli to zwykli członkowie, których później PRL-owska propaganda uznała za lokalnych przywódców.

      W wojennych wspomnieniach Gomułki niemal równie często jak idee pojawiają się pieniądze. Denerwował się, że przypisywano im rzekę gotówki płynącą z Moskwy. Tymczasem na wszystko brakowało środków. Kiedy partia sprowadziła go do Warszawy, obiecano mu – a zrobił to Finder – zapomogę. Nie miał tu przecież mieszkania ani rodziny.

      W połowie 1942 roku komunistyczne podziemie wyemitowało obligacje Daru Narodowego na kwotę miliona złotych i dwustu pięćdziesięciu tysięcy marek. Sprzedaż miała wzmocnić budżet partii i spopularyzować komunistów. Ale akcja cieszyła się umiarkowanym powodzeniem. Oferenci bali się ujawnienia. Połowę warszawskiej zbiórki pozyskał jeden z członków, który prawdopodobnie nikomu niczego nie proponował, a po prostu wpłacił pieniądze z kradzieży, zwanej wówczas „eksem”, od akcji ekspropriacyjnej.

      Potem Gomułka i cała partia utrzymywali się dzięki napadowi na Komunalną Kasę Oszczędności, podczas którego komuniści zrabowali milion złotych. A po skokach na sklepy jubilerskie rozdawali łączniczkom zegarki, żeby te nie spóźniały się na spotkania.

      Gomułka – już pod pseudonimem Wiesław – wchodził w warszawską konspirację. Podczas jednego z zebrań planowano palenie zboża, aby wygłodzić Niemców. Gomułka przedstawił swój projekt ładunku wybuchowego. Narysował butelkę z płynem zapalającym, a zatykać ją miała prezerwatywa.

      Ignacy Robb-Narbutt wspominał: „Nas to nieco rozśmieszało. Ale powoli powaga Wiesława udzieliła się i nam. My zresztą wszyscy na Lewej Podmiejskiej [jedna z warszawskich komórek PPR – P. L.] byliśmy pod silnym urokiem Wiesława. Stwierdzam, że ten prymitywny środek okazał się potem w akcji doskonały”50.

      Powołując swoje siły zbrojne, komuniści zagarnęli nazwę Gwardia Ludowa. Tej używali dla swoich żołnierzy socjaliści z Wolności, Równości, Niepodległości, czyli wojennego wcielenia PPS.

      O symbole komuniści walczyli też między sobą. Nie wszyscy jeszcze zrozumieli nową patriotyczną strategię. Początkowo gwardziści na czapkach nie nosili orłów, tylko za swój symbol przyjęli czerwoną opaskę na ramieniu z literami GL wpisanymi w trójkąt. Stopnie wojskowe wzorowali na radzieckich, więc zamiast szeregowców mieli gwardzistów.

      Gomułka uważał to za „nihilizm narodowy”. Pomysł nazwał „supersekciarskim”51. Zapamiętał, że tej symboliki długo bronił Franciszek Jóźwiak, a sprzeciwiał się jej Ignacy Robb-Narbutt.

      Gomułka usłyszał o tych, jak napisał, „»rewolucyjnych« emblematach mających wyróżniać, a właściwie oddzielać i izolować formacje bojowe Gwardii Ludowej od innych polskich organizacji wojskowych”52, a co więcej – i od narodu polskiego, dopiero na początku 1943 roku. Spór rozstrzygnął Komitet Centralny, wprowadzając w czerwcu 1943 roku nowy regulamin Gwardii Ludowej. Wtedy zatwierdzono na czapkach orły, choć bez korony, mundury wzorowane na przedwojennych i zrezygnowano z trójkątnych czerwonych naszywek. Rzecz wydawałaby się dosłownie symboliczna, ale Gomułka z tego powodu zdobył nowego poważnego wroga: Franciszka Jóźwiaka.

      Moskwa bez przekonania wspierała polskich komunistów. Ignorowała słane z kraju prośby o zrzuty broni. Ale może Stalin po prostu uważał spełnienie tych żądań za zbyteczne, bo w PPR widział tylko przydatną w przyszłości siłę polityczną, a nie zbrojną? Może Stalin pragmatycznie uznał, że nie ma sensu pomaganie oddziałom, które wystawiają garstkę żołnierzy? Co myślał o ich zdolnościach bojowych, jeśli później, podczas powstania warszawskiego kpił, że AK to żadna armia, bo nie ma dział ani czołgów?

      W połowie czerwca 1942 roku, kiedy polscy komuniści nawiązali zerwaną przez utratę radiostacji na pół roku łączność z Moskwą, pierwszy sekretarz PPR Marceli Nowotko donosił, że partia liczy cztery tysiące członków, a organizacja wojskowa trzy tysiące. Prawdopodobnie przy tym i tak zawyżył liczebność – uważał Gomułka. Komunistyczne podziemie wypadało skromnie w porównaniu z wojskową Armią Krajową i cywilną Delegaturą Rządu na Kraj, które zresztą powstanie PPR uznały za dywersję. Być może PPR liczyła zaledwie między siedemset a tysiącem osób53.

      31 lipca Nowotko bardziej meldował Dymitrowowi swoje marzenia, niż relacjonował mu rzeczywistość. Pisał wówczas, że partie burżuazyjne nie zdołały zohydzić w oczach społeczeństwa komunistów. Według Nowotki wśród Polaków rosła nienawiść do Anglii i jej polityki, przeklinała ją już nawet „parszywa polska inteligencja”54.

      Wojna nie zjednoczyła Polaków. Może nawet rozjątrzyła. Dając niektórym broń do ręki, skłaniała do bratobójczych rozliczeń.

      Komunistów wymordowali pod Borowem narodowcy. Z rąk Polaków zginęli Ludwik Widerszal i Jerzy Makowiecki, służący w Biurze Informacji i Propagandy Armii Krajowej. Wszyscy przerzucali się wzajemnymi oskarżeniami o denuncjowanie konkurentów politycznych do gestapo.

      Ale jednocześnie spora część konspiratorów wcześniej czy później trafiała pod komendę Polskiego Państwa Podziemnego. Jednak skrajna lewica, czyli cała PPR, i skrajna prawica, czyli część Narodowych Sił Zbrojnych, wciąż przedkładały przeświadczenie o niepodważalnej wyższości swoich przekonań nad wspólnotę walki.

      Więcej było oczywiście wystrzelonych w politycznego rywala słów niż kul, lecz wzajemna niechęć podczas wojny żywiła się buńczucznymi manifestami, kto bardziej walczy z okupantem. Kto stoi z karabinem u nogi, kto nieprzemyślanymi akcjami sprowadza nieszczęście na cywili.

      Gomułka nigdy podczas wojny nie zdołał wznieść się ponad te partyjne podziały. Choć podejmował próby rozmów z Polskim Państwem Podziemnym, to za sprawą przekonań swoich współtowarzyszy skazany był na tkwienie w partyjnym zakonie. Komuniści raczej markowali chęć współpracy z podziemiem podporządkowanym władzom z przedwojenną legitymacją.

      16 października 1942 roku Niemcy przez powieszenie zamordowali pięćdziesięciu więźniów Pawiaka, wśród nich komunistów.

      Tydzień później, 24 października, PPR-owcy się zemścili – wrzucili granaty do niemieckich restauracji Café Club i Mitropa na Dworcu Głównym oraz do drukarni „Nowego Kuriera Warszawskiego”.

      Ale mimo tych akcji zbrojnych komuniści wciąż byli wśród Polaków ciałem obcym. Zanim jeszcze wystrzelili pierwszy nabój, zanim dokonali zamachów na Niemców, już zajęli się pouczaniem całego podziemia, że stoi z bronią u nogi, a nie walczy. Tadeusz Żenczykowski stwierdził, że krytykowanie rzekomej bierności Polski Podziemnej i nawoływanie do natychmiastowej walki zbrojnej nie przyniosło komunistom żadnych korzyści. Polacy konspirowali

Скачать книгу


<p>50</p>

Ignacy Robb-Narbutt, Nigdy nie stawiał siebie na pierwszym miejscu [w:] Władysław Gomułka we wspomnieniach, dz. cyt., s. 119.

<p>51</p>

Władysław Gomułka, Pamiętniki, t. 2, dz. cyt., s. 270.

<p>52</p>

Tamże, s. 271, 272.

<p>53</p>

Piotr Gontarczyk, Polska Partia Robotnicza…, dz. cyt., s. 118.

<p>54</p>

Tajne oblicze GL–AL i PPR. Dokumenty, t. 1, wybór i oprac. Marek J. Chodakiewicz, Piotr Gontarczyk, Leszek Żebrowski, Warszawa: Burchard Edition, 1997, s. 102, 103.