Pokochać Jasona. Ella Maise

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Pokochać Jasona - Ella Maise страница 2

Pokochać Jasona - Ella Maise

Скачать книгу

jesteś kochany, Jasonie. Co powiesz na to, żeby dzisiejszego wieczoru zostać naszym gościem? Następnym razem mi pomożesz, dobrze? Mów mi Emily.

      – Dobrze, pani Tay… Emily. Dziękuję, że pozwoliłaś mi tu zostać na noc. Będę w twoim pokoju, Dylan.

      Usłyszałam jego kroki na schodach.

      Stałam nieruchomo i czekałam cierpliwie, aż właściciel tych kroków dotrze pod mój pokój. Doszłam do wniosku, że mogę się z nim zapoznać i powitać go w naszym sąsiedztwie, skoro Dylan został na dole.

      „Ach, ten Dylan…” – myślałam. „Niech sobie nie wyobraża, że jest moim panem i władcą tylko dlatego, że jest o cztery lata starszy”.

      Zastanawiałam się, czy Jason jest blondynem, czy też może ma ciemne oczy i włosy oraz wygląd marzyciela, jak Noah, starszy brat Kary, który kilka tygodni temu skończył osiemnaście lat. Mama powtarzała, że jest dla mnie trochę za stary, ale sama kiedyś powiedziała, że dziewczyna zawsze powinna mierzyć wysoko. Bardzo kochałam mamę, ale uznałam, że najwyraźniej nie zawsze ma rację. Ten Jason wydawał się kumplem Dylana, więc wątpiłam, żeby miał dołączyć do listy moich marzeń.

      A jednak nagle z jakiegoś nieznanego mi powodu coś we mnie zadrżało. Zamarłam i przygładziłam sukienkę. Kolega Dylana czy nie, był naszym gościem, więc uznałam, że powinnam być dla niego miła, skoro i tak już stresował się tym, że musiał u nas zostać.

      Tommy, jeden z moich najlepszych szkolnych kolegów, wierzył, że pewnego dnia się pobierzemy, ale ja nie powiedziałam mu „tak”. Nigdy nawet nie odczułam szczególnego podekscytowania w trakcie naszych zabaw w randki.

      Najpierw zobaczyłam trampki Jasona. Wciąż je pamiętam: były białe i bardzo czyste, jak na buty chłopca w jego wieku. Pomyślałam wtedy, że może nie będzie aż taki zły jak inni koledzy Dylana, którzy się ze mnie nabijali.

      Uśmiechnęłam się najładniej, jak potrafiłam, i powoli uniosłam głowę, żeby spojrzeć mu w oczy. Zatrzymał się, gdy zobaczył mnie schowaną przy ścianie. Na jego widok uśmiech powoli zaczął znikać z mojej twarzy. Stałam jak wryta z rozdziawioną buzią.

      „Jason? Jason jaki?” – pomyślałam.

      Czy to motylki? Czy te delikatne trzepoty w moim brzuchu to te motylki, o których opowiadała mi mama? Wszystko na to wskazywało. Tysiące motylków. Czy mama też je czuła, gdy poznała tatę?

      „Jak ma na nazwisko ten Jason?” – zastanawiałam się gorączkowo.

      Zapragnęłam – nie, cofam to – poczułam, że muszę nosić jego nazwisko.

      Nie dzień później, nie dziesięć czy dwadzieścia lat później. Chciałam, żeby to się stało tamtego dnia. Dokładnie w tamtej chwili.

      Przez chwilę wydawał się zaskoczony moim widokiem, ale doszedł do siebie znacznie szybciej niż ja. Posłał mi głupkowaty, słodki uśmiech, a na jego lewym policzku pojawił się dołeczek.

      – Masz dołeczek! – wypaliłam głupio, całkowicie zagubiona w tej maleńkiej szparce. Zdawała mi się niemalże magiczna.

      Zamknęłam usta i poczułam, jak moje policzki robią się gorące. W końcu zdołałam niepewnie odwzajemnić jego uśmiech.

      – Hej, maleńka. Pewnie jesteś młodszą siostrą Dylana. Jestem Jason.

      – Cześć – przywitałam się zakłopotana i pomachałam mu ręką.

      Uśmiechnął się nieco szerzej, a ja poczułam, że się rumienię. Założyłam luźne kosmyki włosów za ucho i uśmiechnęłam się jeszcze promienniej.

      O kurczę.

      Ależ on był słodki.

      Odchrząknęłam i wyciągnęłam rękę, tak jak robił to tata, kiedy się z kimś zapoznawał.

      – Jestem Olive. Moi przyjaciele nazywają mnie Liv lub Oli, bo uważają, że mam dziwne imię.

      Uniósł brew, spojrzał na moją rękę, a potem w moje oczy.

      – Tak? – zapytał i uścisnął mi dłoń, a ja skinęłam entuzjastycznie głową, chowając dłoń za plecami. – Uważam, że masz bardzo ładne imię, mała Olive. Trudno takie imię zapomnieć. Masz też bardzo piękne, zielone oczy. Pasuje ci to imię.

      Piękne?

      Piękne?!

      Postanowiłam, że już nigdy nie umyję ręki.

      Mój uśmiech się powiększał i to właśnie wtedy zakochałam się w tym tajemniczym chłopcu z uroczym dołeczkiem.

      – Jesteś naszym nowym sąsiadem? – zapytałam.

      Musiał być naszym nowym sąsiadem. Musiałam go znowu zobaczyć.

      – Tak, przeprowadziliśmy się tutaj w zeszłym tygodniu.

      Skinęłam głową. To była dobra wiadomość, wyglądało na to, że będę go częściej widywać.

      – Skoro podoba ci się moje imię, to może zechciałbyś mnie poślubić? – spytałam.

      Zaczerwienił się, ale nic nie odpowiadał, tylko raz po raz otwierał i zamykał usta.

      – Co? – zapytał w końcu ze śmiechem.

      Wzruszyłam ramionami.

      – Mój tata nie chce, żebym wychodziła za mąż przez co najmniej trzydzieści lat, ale myślę, że nie powinniśmy aż tak długo czekać. Możemy wziąć ślub szybciej?

      Podrapał się niezręcznie w głowę, ale nawet ten gest wyglądał uroczo.

      – Myślę że jesteśmy zbyt młodzi, żeby wziąć ślub, maleńka.

      Zdruzgotana wbiłam wzrok w swoje stopy.

      – Mój tata też tak mówi. Zawsze myślałam, że poślubię Noah, naszego sąsiada, ale tata się nie zgadza. Nawet mama uważa, że jest dla mnie za stary. Ale myślę, że mogłabym poczekać, aż trochę podrośniesz. Tylko ty też na mnie poczekaj, dobrze? Idę na dół pomóc mamie z kolacją. Dylan zawsze coś chrzani.

      Splotłam dłonie za plecami i spojrzałam w jego buty.

      – Wiesz… Pomogłam jej wcześniej upiec szarlotkę i przyrządzić sos waniliowy. Zadbam o to, żebyś dostał największy kawałek. Posmakuje ci. Dam tobie pierwszemu.

      Wiedziałam, że faceci lubią jedzenie, ponieważ tata zawsze doceniał dobry, domowy posiłek. Moje małe serduszko zakochało się po raz pierwszy i miałam nadzieję, że Jason również się we mnie zakocha, jak tylko skosztuje tego ciasta.

      Zachichotał i dotknął palcem mojego podbródka. Zrobiłam wielkie oczy, zupełnie zaskoczona tym dotykiem. Widząc jego uśmiechniętą twarz, musiałam przygryźć

Скачать книгу