Lęk. Antoni Kępiński

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Lęk - Antoni Kępiński страница 13

Lęk - Antoni Kępiński

Скачать книгу

że są wyrzucone we wspólną dla istot żywych przestrzeń, tracą swój indywidualny charakter. Są dostępne dla innych istot żywych, zwłaszcza tego samego gatunku, inaczej zresztą nie mogłyby być nośnikami informacji. Mogą też być użyte przez inne istoty żywe. Tworzą jakby wspólny język, którego wspólnota jest oczywiście najwyraźniejsza w tym samym kręgu rodzinnym, a stopniowo coraz słabiej widoczna w kręgu szczepowym, narodowym, kulturowym, gatunkowym itd.

      Dzięki symbolom wchodzimy w różne kręgi wspólnoty, zacząwszy od wspólnoty rodziny generacyjnej i wspólnoty związku erotycznego, a więc wspólnot bezpośrednio związanych z prawem zachowania gatunku, poprzez kręgi szersze, tworzące się dzięki wspólnym celom, wspólnemu obcowaniu, wspólnej zabawie itd., do kręgów obejmujących jeden gatunek, jeden rząd świata ożywionego, a w końcu wszystkie istoty ożywione. Możemy między odrębnymi nawet gatunkami obserwować wymianę swoistych dla nich form zachowania się (struktur czynnościowych), np. pies przybiera nieraz struktury czynnościowe swego pana, a i jego panu się zdarza, że go w pewnych szczegółach zachowania naśladuje.

      Jeśli konsekwentnie akceptujemy zasadę ewolucji, powinniśmy też przyjąć, że człowiek jako jej efekt najwyższy mieści w sobie wszystkie struktury czynnościowe, jakie się rozwinęły w ciągu milionów lat w świecie ożywionym. Koncepcja ta zresztą tkwi w świadomości człowieka; zdarza się, że we śnie czy w psychozie schizofrenicznej czuje się on przemieniony w jakieś zwierzę lub jakaś forma zwierzęcego zachowania się staje się jego własną, a w wielu religiach i mitach łączność form ludzkich ze zwierzęcymi występuje już bardzo wyraźnie.

      Choć nieraz wydaje się nam, że nasze myśli, uczucia, marzenia, plany itp. są jak najbardziej własne, to jednak gdy zanalizujemy ich genezę, własność ta i autentyczność staje pod znakiem zapytania, powstały one bowiem ze struktur czynnościowych do kogo innego przynależnych, a nieraz w całości zostały przyjęte za własne (internalizacja). Jednocześnie w momencie, gdy zostaną one na zewnątrz wyrzucone, przestają być własne, a wchodzą we wspólnotę społecznego świata. I im dłużej są w tej wspólnocie, tym mniej są własne, można nawet z czasem stracić całkowicie poczucie ich własności. Dystans sprawia, że to, co było najbardziej nasze, przestaje być nasze.

      Istnieje wyraźna różnica w poczuciu własności między metabolizmem energetycznym a informacyjnym. W wypadku metabolizmu energetycznego granica między własnym światem a otaczającym jest ostra. To, co nie weszło jeszcze do wnętrza ustroju, nie jest własne, a to, co wyszło z niego, staje się już obce. Natomiast w wypadku metabolizmu informacyjnego ustrój łączy się ze światem otaczającym tak skomplikowaną siecią związków, iż trudno ustalić granice między nimi. W takim ujęciu duch jest bardziej wspólny, a ciało bardziej samotne.

      Lęki związane z problematyką ciała są też lękami samotności. Człowiek staje wówczas sam wobec otaczającego świata, który może go bezlitośnie zniszczyć. Świat symboli wprowadza nas we wspólną ludzką przestrzeń; już nie jesteśmy tak samotni, bo odczuwamy, cierpimy, cieszymy się i myślimy jak inni ludzie.

      Pomoc psychiatry w znacznej mierze polega na tym, by chorego uwolnić z jego samotności, by to, co było najbardziej własne i odizolowane, wprowadzić do wspólnego świata symboli.

      „Przylgnęła do prochu moja dusza” (Ps 119; 25). Metabolizm energetyczny ściąga nas na ziemię, do konkretności, określonych granic, zniszczalności i przemijalności. Metabolizm informacyjny wprowadza nas w świat symboli, świat bez określonych granic czasowych i przestrzennych, gdyż symbol na ogół nie zmienia swego znaczenia mimo zmiany konkretnej sytuacji, świat wspólny dla innych żywych istot, nie ma tu już tragicznej samotności, gdyż symbole-znaki łączą żywe istoty z sobą, a czasem znów oddalają, tworzą się różnorodne układy, jakby delikatna sieć osłaniająca jądro życia.

      Świat nasz nie jest tylko zbudowany z różnorodnych układów energetycznych (materialnych), lecz także z układów informacji (symboli). Ale ten drugi świat musi być już światem istot żywych, informacja nie może bowiem istnieć bez istot zdolnych do jej odbierania i wysyłania. Symbol, który już nikogo nie reprezentuje i do nikogo nie trafia, przestaje być symbolem; staje się pustym znakiem, minimalną cząsteczką energii, z której wszelkie znaczenie wywietrzało. Pustka kosmosu przeraża nas nie tylko swoim bezmiarem, ale też brakiem istot żywych, a przede wszystkim zewnętrznej warstwy życia, która tworzy jego bogactwo i różnorodność, warstwy delikatnej, „duchowej”, zbudowanej z różnorodnych znaków i symboli.

      RÓWNOWAGA MIĘDZY METABOLIZMEM ENERGETYCZNYM A INFORMACYJNYM

      Przedstawiony tu podział świata żywego na warstwę energetyczną i warstwę symboliczną (sygnalizacyjną) jest sztuczny, gdyż nie da się tych dwóch warstw od siebie oddzielić, wymiana energetyczna ze środowiskiem musi iść w parze z wymianą informacyjną, jedna bez drugiej istnieć nie może.

      U człowieka dzięki niezwykłemu rozwojowi metabolizmu informacyjnego równowaga między światem cielesnym a duchowym (symbolicznym) ulega niejednokrotnie zachwianiu. Zachwianie to może w dwóch kierunkach się przejawiać: człowiek chce być tylko duchem, ciało mu ciąży i przeszkadza, lub też chce zerwać ze swą duchową warstwą, pogrążyć się we własnej cielesności i w niej znaleźć rozkosz i jedyny sens życia.

      Obie tendencje prowadzą do powstawania lęku. Gdy człowiek chce być tylko duchem, wolnym, swobodnym, od ciała niezależnym, odtrącone ciało przypomina o swoich prawach, tłumione podstawowe potrzeby z tym większą siłą dochodzą do głosu, stwarzając napięcie lękowo-agresywne, nieraz nie do zniesienia. A gdy ciało na pierwszy plan zostanie wysunięte, człowiek gubi się w chaosie doznań z niego płynących, odrzucając porządek charakterystyczny dla świata symboli, staje bezradny wobec tajemnicy własnego ciała i samego siebie, gdyż ciało z sobą identyfikuje. Walka ciała z duszą, materii z duchem, tak charakterystyczna dla człowieka i tak wyraźnie występująca w różnych kręgach kulturowych, jest wyrazem zachwiania równowagi między cielesnością a duchowością, czyli między metabolizmem energetycznym a informacyjnym.

      Prawdopodobnie zachwiania tego rodzaju nie ma u zwierząt, harmonia u nich jest większa i ich symbole, wyrażające się np. w postawach i zachowaniach charakterystycznych dla pieszczoty, groźby, lęku itp. są blisko podstawowych praw biologicznych – zachowania życia własnego i gatunku, nie odbiegają tak daleko od jądra życia, jak dzieje się to u człowieka.

      Warstwa izolująca człowieka od sedna życia jest tak rozległa, że nieraz w niej cielesność jakby się rozpływa. Symbol staje się ważniejszy od jego materialnego podłoża, tzn. tego, co powinien on reprezentować. Symbol w świecie zwierzęcym nie odbiega daleko od podłoża, tzn. blisko wiąże się z podstawowymi prawami życia. Na przykład bez trudu można dojść do tego, co oznacza dany ruch, dźwięk, zapach itp., czy wiąże się on z prawem zachowania własnego życia, czy z prawem zachowania gatunku.

      U człowieka odległość symbolu od podstawowych praw życia jest już bardzo wielka i nieraz nie można dojść ich genezy, choć na pewno tak jak w świecie zwierzęcym wywodzą się one pierwotnie także od tych dwóch podstawowych praw. Rozwój metabolizmu informacyjnego jest jednak u człowieka tak niezwykle silny, że metabolizm energetyczny (a z nim dwa prawa biologiczne, z których co prawda metabolizm informacyjny się rozwinął), ten jakby rdzeń życia, jest przezeń przysłonięty. Nieraz symbol staje się od niego ważniejszy. Człowiek dla symbolu poświęca swe życie, może nawet umrzeć przekroczywszy symbole mające znaczenie tabu (śmierć voodoo, śmierć po zjedzeniu zakazanego pokarmu, opisana w Talmudzie itp.). Opleceni jesteśmy siecią znaków i różnorodnych znaczeń i już jakby nie możemy dojść do „nagiego” życia. Nawet w warunkach ekstremalnych, gdy liczy się tylko walka o przeżycie,

Скачать книгу