Samobójstwo. Wiktor Suworow
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Samobójstwo - Wiktor Suworow страница 9
Ale Żukow potrafił opublikować liczącą 700 stron książkę, a o wojnie nie powiedzieć nic. Wszystko osłonił mgłą tajemnicy, nic dziwnego więc, że Wspomnienia i refleksje pełne są bzdur oraz nonsensów.
Lata 1917–1941 to prawie ćwierć wieku. W tym czasie marksiści (wśród nich Żukow) wymordowali dziesiątki milionów ludzi, unicestwili całe warstwy społeczne, całe pokolenia, roztrwonili dziesiątki tysięcy ton złota, zniszczyli wielką kulturę, która dała światu Tołstoja, Gogola, Riepina, Czajkowskiego, zdziesiątkowali środowiska naukowe. Co było tego powodem? Żukow usprawiedliwia owe działania: potrzebne było uzbrojenie. „Od stycznia 1939 do 22 czerwca 1941 roku jednostki Armii Czerwonej zostały wyposażone w ponad 7 tysięcy czołgów”[23]. „Według zweryfikowanych danych archiwalnych od 1 stycznia 1939 do 22 czerwca 1941 roku na uzbrojenie Armii Czerwonej przemysł przekazał 17 745 samolotów bojowych”[24].
Trzeba tutaj zaznaczyć, że Armia Czerwona otrzymywała uzbrojenie również przed 1 stycznia 1939 roku. I to bynajmniej nie przestarzałe. Czołgi i samoloty, w które została wyposażona w latach 1936–1938, wyprodukowano od trzech do pięciu lat wcześniej. Ale tego Żukow nie wspominał ani nie analizował. A przecież zgodnie z ogólnie przyjętymi normami było to zupełnie nowe, absolutnie nowoczesne uzbrojenie, zwłaszcza w porównaniu z przestarzałym uzbrojeniem Niemiec. Także i to, co wojsko otrzymywało do przemysłu zbrojeniowego przed 1936 rokiem, było wcale przyzwoite. Żeby nie być gołosłownym: wojna toczyła się na czołgi, a sercem czołgu jest silnik. Radziecki czołg BT-2, który trafił do jednostek w 1933 roku, miał silnik M 5 o mocy 400 KM. Do końca 1942 roku, czyli do bitwy pod Stalingradem, która stała się punktem zwrotnym w dziejach wojny, ani jeden seryjny czołg niemiecki nie miał silnika o takiej mocy.
Na temat liczby czołgów i samolotów w armiach Niemiec i ich sojuszników Żukow wspomina dwa razy. Na stronie 237 pisze o 3712 czołgach i działach pancernych (informacja nieco przekłamana) i 4950 samolotach (informacja mocno przekłamana). Następnie, podając te same liczby, stwierdza, że przewaga liczebna wojsk nieprzyjaciela była ogromna – pięcio-, sześciokrotna, a nawet większa, zwłaszcza jeśli chodzi o czołgi, artylerię, samoloty.
Pochodząca od Żukowa wersja o pięcio-, sześciokrotnej przewadze przylgnęła na dobre do naszej historii. Ale nie przyjmujemy tych danych na wiarę. Niemieccy generałowie zgromadzili 3712 czołgów. Składały się na tę liczbę pojazdy wyprodukowane przez niemiecki przemysł zbrojeniowy w okresie przedwojennym oraz zdobyte w całej podbitej Europie podczas działań wojennych. Armia Czerwona zaś w ciągu dwóch i pół roku poprzedzających agresję niemiecką otrzymała ponad 7000 czołgów. Ale dostawała je również wcześniej. O jakiej więc pięcio-, sześciokrotnej przewadze Niemców mowa?
Z samolotami sprawa wygląda jeszcze zabawniej. 22 czerwca 1941 roku na froncie wschodnim Niemcy mieli ich 2510. Żukow, nie powołując się na żadne źródła, podaje liczbę 4950. Jeśli nawet uwierzymy, że to prawda, i zapomnimy o samolotach, w które została wyposażona Armia Czerwona przed 1 stycznia 1939 roku, to i tak liczba 4950 nie może być pięcio ani sześciokrotnie większa niż 17 745.
Pytanie: Kto to pisał?
III
Już słyszę głosy sprzeciwu: Niemcy są znani z wysokiej jakości swoich wyrobów. Stop. Do jakości jeszcze dojdziemy. Teraz mówimy o ilości.
Jeśli Niemcy mieli 3712 czołgów, czyli (według Żukowa) pięć razy więcej niż my, znaczy to, że Armia Czerwona winna posiadać 742 czołgi.
A gdyby przyjąć, że Niemcy mieli sześć razy więcej czołgów, Armia Czerwona liczyłaby ich tylko 618. Ale Żukow wspomina o jeszcze większej przewadze. Oznacza to przewagę siedmio czy ośmiokrotną? A może dziesięciokrotną? Dlaczego wielki dowódca mówi zagadkami? Czemu musimy się domyślać, jakimi siłami dysponował?
Zły przykład bywa zaraźliwy. Wspomnienia i refleksje znalazły naśladowców i kontynuatorów. Członek korespondent Wojskowej Akademii Nauk, generał major M. Biełow, pisał o „zbawczym geniuszu Żukowa” i ośmiokrotnej przewadze Niemców[25]. Przyjmijmy to za dobrą monetę. A zatem Armia Czerwona posiadała 464 czołgi. Jak to się ma do wszystkich znanych liczb? Przecież w Armii Czerwonej 22 czerwca 1941 roku samych tylko czołgów średnich T-34/76 było 1363. Ponadto Armia Czerwona posiadała 677 równie nowoczesnych czołgów ciężkich KW-1 i KW-2.
Oprócz T-34/76 i KW Armia Czerwona miała czołgi innych typów, i to w o wiele większej liczbie. Były to czołgi ciężkie T-35, średnie T-28 oraz cała gama czołgów lekkich, T-37, T-38, T-40, T-26 i BT-7.
Jak pogodzić to wszystko z informacjami generała Biełowa na temat ośmiokrotnej przewagi niemieckiej? I gdzie się podziało 7000 czołgów, które Armia Czerwona otrzymała w ciągu dwóch i pół roku poprzedzających napaść hitlerowską?
Gdzie przepadło 17 745 samolotów bojowych?
IV
Wspomnienia marszałka to kolejna hańba domowa Rosji. To przestępstwo przeciwko narodowi, o wiele poważniejsze niż publikacja sześciotomowej chruszczowowskiej historii wojny. Brednie Żukowa przetłumaczono na wszystkie języki. Cudzoziemcy czytają te bzdury i ogarnia ich zdumienie: To ma być dzieło geniusza? Przecież on nawet nie potrafi liczyć. I takiego Żukowa powołano do Sztabu Generalnego? Osobnikowi jego pokroju nie powinno się powierzać nawet zajęcia dozorcy. Jeśli to pisał rosyjski geniusz wojskowy, to jaki poziom prezentują prości dowódcy?
Sekret światowej popularności wspomnień Żukowa jest bardzo prosty. Niemcy zwyczajnie lubią czytać o naszej głupocie, zwłaszcza jeśli potwierdzają ją tak autorytatywne źródła. Z kolei dla Francuzów wspomnienia Żukowa to prawdziwy balsam na rany. Francja skapitulowała po miesiącu. Wstyd, prawda? A tu proszę – Rosjanie są jeszcze bardziej beznadziejni. W Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii książkę Żukowa wprost rozchwytywano, wyraźnie z niej bowiem wynika, że wojnę wygrali zachodni sojusznicy, bo czego mogły dokonać rosyjskie przygłupy, skoro ich największy geniusz wojskowy nawet nie potrafi rachować? Cztery tysiące niemieckich czołgów, według niego, stanowiło pięcio-, sześciokrotną, a nawet większą przewagę wobec 7 tysięcy czołgów rosyjskich!
Mnie jednak nie tyle zadziwiają kłamstwa Żukowa, ile jego kompletna nieporadność w mijaniu się z prawdą. Zdarza się, że kierownik magazynu jest złodziejem. Kradnie, ale sprytnie. Przywłaszcza sobie cudze dobro, potrafi się jednak wykręcić od odpowiedzialności. Bywa jednak, że złodziej jest durniem, niezdolnym nawet do zręcznego kłamstwa. Żukow to właśnie kawał bandziora durnia. Robił to tak głupio, że Stalin wiedział o wszystkich jego przekrętach.
Marszałek kradł nie tylko brylanty z korony cesarzowej Niemiec, nie tylko sztaby złota, obrazy dawnych mistrzów, całe galerie unikatowych starodruków w tłoczonych złotem oprawach, nie tylko kilometry jedwabiu, brokatu, aksamitu, walizy szmaragdów i wagony mebli. Wynosząc pod niebiosa rzekomą potęgę hitlerowskich Niemiec, Żukow skradł naszemu narodowi jego sławę wojenną. Była to kradzież na wielką skalę, dokonana – jak zwykle – bardzo nieumiejętnie i głupio. Wszystkie zmyślone informacje o naszej słabości i zacofaniu, które znalazły się w tak zwanych wspomnieniach Żukowa, można obalić i zdementować na podstawie jego własnej książki.
V