Antropologia pamiÄ™ci. ОтÑутÑтвует
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Antropologia pamiÄ™ci - ОтÑутÑтвует страница 16
Gdy psychologowie mówią o wspomnieniu jako o nabytej zmarszczce, jako o impresji, która powtarzając się, utrwala się coraz głębiej, zapominają, że olbrzymia większość naszych wspomnień dotyczy wydarzeń i szczegółów naszego życia, których istotą jest posiadanie pewnej daty, a więc ich istotą jest to, że nie mogą się powtórzyć. Tylko wyjątkowe, niektóre wspomnienia nabywa się dobrowolnie, przez powtórzenia. Pamięć natomiast, przeciwnie, rejestruje fakty i obrazy jedyne w swoim rodzaju w każdej chwili trwania. Ponieważ jednak wyuczone wspomnienia są najbardziej użyteczne, częściej się je zauważa. A ponieważ nabywanie tychże wspomnień przez powtarzania tego samego wysiłku jest podobne do znanego już procesu [nabywania] nawyku, chętniej ten rodzaj wspomnienia wysuwa się na pierwszy plan, czyni się zeń wspomnienie modelowe, natomiast wspomnienie spontaniczne traktuje się już jedynie jako to samo zjawisko w stanie rodzenia się, pierwsze czytanie jakiejś lekcji wyuczonej na pamięć. Jak jednak nie uznać, że istnieje radykalna różnica między tym, co musi tworzyć się przez powtarzanie, a tym, co ze swej istoty nie może się powtarzać? Wspomnienie spontaniczne jest od razu gotowe; czas nie będzie mógł nic dodać do jego obrazu bez jego zniekształcania; dla pamięci zachowa jego miejsce i jego datę. Wspomnienie wyuczone, przeciwnie, wyjdzie z czasu [sortira du temps], w miarę jak lekcja będzie coraz lepiej umiana; będzie ono stawać się coraz bardziej nieosobowe, coraz bardziej obce dla naszego przeszłego życia. A zatem powtarzanie w żadnym wypadku nie dokonuje się po to, aby przekształcić pierwsze w drugie; jego zadaniem jest po prostu coraz większe spożytkowanie ruchów, poprzez które pierwsze [spontaniczne] się przedłuża, aby je między sobą powiązać i montując mechanizm, stworzyć nawyk ciała. Nawyk ten pozostaje zresztą tylko dlatego wspomnieniem, ponieważ przypominam sobie, że się go wyuczyłem; a przypominam, że wyuczyłem się go, gdyż odwołuję się do pamięci spontanicznej, tej, która datuje wydarzenia i rejestruje je tylko jeden raz. A więc z dwóch rodzajów pamięci, które właśnie rozróżniliśmy, wydaje się, że pierwsza jest pamięcią w pełnym tego słowa znaczeniu. Druga natomiast, ta, którą zazwyczaj badają psychologowie, jest raczej nawykiem oświetlonym przez pamięć niż samą pamięcią.
Podstawa wyboru: Henri Bergson, Materia i pamięć: esej o stosunku ciała do ducha, przeł. Romuald J. Weksler-Waszkinel, przekł. przejrzał, poprawił i posłowiem opatrzył Marek Drwięga, Wydawnictwo Zielona Sowa, Kraków 2006. Fragment rozdziału drugiego, Dwa rodzaje pamięci, s. 61–66.
Maurice Merleau-Ponty
Fenomenologia percepcji
Prezentowany poniżej fragment z ważnej rozprawy Maurice’a Merleau-Ponty’ego stanowi czytelną kontynuację rozważań Henriego Bergsona nad mechanizmami pamięci nawykowej. Dla Merleau-Ponty’ego nawyki są przede wszystkim sposobem, w jaki nasze ciało – niezbędny warunek podmiotowości, jaką znamy, „zamieszkuje” otaczający nas świat. Myśl ta kojarzy się z utrzymanymi w podobnym tonie rozważaniami Martina Heideggera (Bycie i czas) czy Jean-Paula Sartre’a (Byt i nicość). Czytając poniższy fragment, warto zwrócić uwagę na charakterystyczne zarówno dla egzystencjalizmu, jak i dla fenomenologii częste zderzanie abstrakcyjnych rozważań filozoficznych oraz praktyk i zjawisk codziennego, „potocznego” życia. Koncepcja Merleau-Ponty'ego znalazła wyraźne odbicie w przedstawianych w niniejszym tomie teoriach pamięci Paula Connertona oraz Bjornara Olsena.
Te wyjaśnienia pozwalają nam wreszcie jednoznacznie zrozumieć motoryczność jako oryginalną intencjonalność. Świadomość przejawia się źródłowo nie jako „myślę, że”, ale jako „mogę”. […] Widzenie i ruch są specyficznymi sposobami naszego odnoszenia się do przedmiotów i jeżeli we wszystkich tych doświadczeniach wyraża się jakaś jedna funkcja, jest to ruch egzystencji, który nie znosi radykalnej rozmaitości treści, ponieważ tych treści nie łączy w ten sposób, że wszystkie je umieszcza pod panowaniem „Ja myślę”, ale w ten sposób, że ukierunkowuje je na międzyzmysłową jedność „świata”. Ruch nie jest myśleniem ruchu, a przestrzeń cielesna nie jest przestrzenią myślaną lub przedstawianą. „Każdy dobrowolny ruch zachodzi w pewnym środowisku, na tle, które jest określone przez sam ten ruch… Wykonujemy nasze ruchy w przestrzeni, która nie jest „pusta” i pozbawiona relacji z nimi, ale która, przeciwnie, pozostaje z nimi w bardzo określonym stosunku. Prawdę mówiąc, ruch i tło są tylko sztucznie wyodrębnionymi momentami jednej całości”. W geście ręki, która unosi się do jakiegoś przedmiotu, zawiera się odniesienie do przedmiotu nie jako przedmiotu przedstawianego, ale jako tej bardzo określonej rzeczy, w stronę której się projektujemy, przy której jesteśmy z wyprzedzeniem, którą nawiedzamy. Świadomość jest byciem przy rzeczy za pośrednictwem ciała. Ruchu nauczyliśmy się wtedy, gdy nasze ciało go zrozumiało, to znaczy gdy wcieliło go do swojego „świata”. Poruszać swoim ciałem to zmierzać dzięki niemu ku rzeczom, to pozwalać mu odpowiedzieć na ich wezwanie, które dociera do niego bez żadnego przedstawienia. Motoryczność nie jest więc jakby służebnicą świadomości, przenoszącą ciało do punktu przestrzeni, który najpierw sobie przedstawiliśmy. Abyśmy mogli poruszyć nasze ciało w stronę jakiegoś przedmiotu, ten przedmiot musi najpierw istnieć dla naszego ciała, nasze ciało nie może zatem należeć do regionu „bytu w sobie”. Dla ręki chorego na apraksję przedmioty już nie istnieją i właśnie dlatego pozostaje on nieruchomy. Przypadki czystej apraksji, kiedy percepcja przestrzeni pozostaje nienaruszona, kiedy nawet „intelektualne pojęcie gestu, który należy wykonać”, wydaje się niezakłócone, kiedy jednak chory nie potrafi skopiować trójkąta, przypadki apraksji konstrukcyjnej, kiedy chory nie przejawia żadnego zaburzenia poznawczego poza tym, że nie potrafi zlokalizować bodźców na swoim ciele, a jednak nie jest w stanie narysować krzyżyka, litery v lub o, pokazują, że ciało ma swój świat i że przedmioty lub przestrzeń mogą być obecne dla naszego poznania, a nieobecne dla naszego ciała.
Nie należy więc utrzymywać, że nasze ciało jest w przestrzeni, tak samo zresztą jak nie należy mówić, że jest w czasie. Zamieszkuje ono przestrzeń i czas. Kiedy moja ręka wykonuje w powietrzu skomplikowany ruch, aby poznać jej ostateczną pozycję, nie muszę dodawać do siebie ruchów w jedną stronę i odejmować od nich ruchów w drugą stronę. „Docierając do świadomości, każda identyfikowalna zmiana zawiera już relację z tym, co ją poprzedzało, tak jak na taksometrze odległość ukazuje się już przeliczona na szylingi i pensy”. W każdej chwili wcześniejsze pozycje i ruchy dostarczają gotowej miary. Nie chodzi o wzrokowe lub ruchowe „wspomnienie” pozycji, jaką ręka zajmowała w punkcie wyjścia, bo uszkodzenia mózgu mogą pozostawić wspomnienie wzrokowe w stanie nienaruszonym, niszcząc jednak świadomość ruchu. Co się tyczy natomiast „wspomnienia ruchowego”, jest jasne, że nie mogłoby ono określać obecnej pozycji ręki, gdyby percepcja, która je zrodziła, sama nie zawierała absolutnej świadomości „tutaj”, bez której przechodzilibyśmy od wspomnienia do wspomnienia, nigdy nie mając aktualnej percepcji. Z konieczności ciało jest „tutaj” i istnieje „teraz”; nigdy nie może stać się „przeszłe” i jeżeli w stanie zdrowia nie możemy zachować żywego wspomnienia choroby albo w dorosłym wieku wspomnienia naszego ciała z okresu, kiedy byliśmy mali, te „luki w pamięci” wyrażają tylko czasową strukturę naszego ciała.