W zasadzie tak. Jacek Fedorowicz
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу W zasadzie tak - Jacek Fedorowicz страница 5
Do łez doprowadzają mnie ludzie, którzy złamawszy jakieś przepisy, mówią rzeczowo:
– Tak, ma pan rację. Ile płacę?
Pozornie stosują moją radę, bo przyznają rację. Ale to jeszcze nie wszystko. Proszę zrobić kiedyś doświadczenie i zachować się właśnie w ten sposób:
– Ma pan rację. Ile płacę?
Władza powie:
– Chwileczkę. Czy obywatel wie, że deptanie trawników to niszczenie dobra społecznego, wytężonej pracy przedsiębiorstwa Zieleń Miejska, dawanie złego przykładu młodzieży szkolnej, która dziś podepce trawnik, a jutro spokojnego przechodnia...
I tak dalej, i tak dalej; następuje kilkuminutowe pouczenie obywatela, potem długie i mozolne przeglądanie jego dowodu osobistego, spisywanie protokołu i cały szereg innych czasochłonnych czynności i dialogów. Dlaczego? Wyłącznie dlatego, że nie usatysfakcjonowaliśmy człowieka. Pozornie logicznie pomyśleliśmy sobie, że skoro złamaliśmy przepisy, to poniesiemy karę i wszystko będzie w porządku. Niestety. Bez pokazania naszego strachu, naszej czołobitności nic nie wskóramy.
Proszę kiedyś przy okazji zaobserwować, co się dzieje po umieszczeniu w mieście jakiegoś nowego znaku drogowego. Przypuśćmy, że jest to zakaz skrętu w lewo. Znak został ustawiony słusznie, a jego celem jest zwiększenie bezpieczeństwa ruchu drogowego. Logicznie wydawać by się mogło, że funkcjonariusz stanie przy znaku lub na skrzyżowaniu i będzie się starał zwrócić uwagę na nowy znak. Nic podobnego. Funkcjonariusz zaczaja się po skręcie i wymierza mandaty. Bo nie chodzi tu o żaden ruch drogowy. Chodzi o to, żeby władza miała rację.
Wdzięcznym przykładem może być również portier lub strażnik. Wiele instytucji instaluje przy wejściu portiera, którego zadaniem jest informowanie kto, w którym pokoju, na którym piętrze i obok której windy wchodzić po schodach, aby trafić. Jeżeli sami wiecie którędy iść, nigdy nie próbujcie minąć portiera bez słowa. Udajcie, że nie wiecie, spytajcie, a potem drżącym i cichym szeptem powiedzcie: „To ja tam pójdę, pozwoli pan?”. Portier nie tylko pozwoli, ale jeszcze – kto wie – może otworzy Wam drzwi. Bo otrzymał swoją porcję adoracji. A gdybyście go ominęli, wybiegnie za wami z krzykiem: „Dzieeee?!”, złapie za rękaw i przez dziesięć minut będzie Was wypytywał do kogo i w jakiej sprawie. Nie zdeprymuje go wcale, jeżeli odpowiecie, że macie zamiar udać się do działu technicznego w celu załatwienia konsygnacji akomodacyjnej dla infrastruktury specjalistycznej normalizacji. Kiwnie głową, że zrozumiał i dalej będzie rozważał, czy jest to sprawa wystarczająco ważna, aby Was wpuścić, czy nie. Potem dojdzie do wniosku, że lepiej nie i dopiero po Waszej pokornej prośbie pozwoli Wam na zatelefonowanie do działu technicznego, przestudiowawszy przedtem Wasz dowód osobisty i wszystkie legitymacje, jakie macie przy sobie. Całe zdarzenie zamiast jednej minuty będzie trwało dwadzieścia.
Nie rozpatrywaliśmy jeszcze przypadków, w których władza była stroną niemającą racji obiektywnej. Nie rozpatrywaliśmy celowo, ponieważ nie jest ważne, kto ma rację obiektywną. Niepodważalne prawo mówi, przypominam, że rację ma zawsze władza i niewybaczalnym błędem byłoby udowadnianie władzy, że jest inaczej. Udowadnianie swojej racji trwa godzinami i do niczego nie prowadzi, bo władza nie dość, że nie otrzymała swojej porcji adoracji, to jeszcze została boleśnie dotknięta Waszym udowadnianiem. W takiej sytuacji władza zawsze znajdzie Wasz brak racji gdzie indziej i im dłużej będzie się doszukiwać, tym gorzej dla Was.
Ogromnie naiwni są wszyscy ci, którzy idą do jakiegoś urzędu po stempelek czy jakieś zaświadczenie, które im się ustawowo należy, i wymagają tego stempelka czy zaświadczenia, zamiast pokornie poprosić. Urzędnik, od którego się czegoś wymaga, czuje się strącony z piedestału, pozbawiono go czegoś najdroższego: władzy. Nie ścierpi tego na pewno i stempelka nie przyłoży. Wy wtedy uniesiecie się gniewem i podniesionym głosem będziecie żądać tego, co Wam się słusznie należy. Urzędnik tylko zatrze ręce z zadowolenia, bo Wasz podniesiony głos to awantura w publicznym miejscu, a więc pełne uzasadnienie odmowy. Jeżeli będziecie żądać cicho acz kategorycznie, też nic nie wskóracie, bo urzędnik zawsze znajdzie tysiąc powodów, które usprawiedliwią odmowę. Jeżeli nawet nie znajdzie, też odmówi i gotów jest zaryzykować, że pójdziecie gdzieś na skargę. Jest rzeczą mało prawdopodobną, aby został ukarany nawet po Waszych interwencjach, w każdym razie stroną poszkodowaną będziecie zawsze Wy, bo stracicie masę czasu i nerwów.
A to przecież takie łatwe podejść do okienka i poprosić, dając tym samym do zrozumienia, że całkowicie oddajemy swój los w ręce naszego pana i władcy.
Jeżeli kiedyś na dworcu kolejowym usłyszycie błagalną prośbę skierowaną do kasjerki:
wiedzcie, że to będę ja lub ktoś, kto jak ja zgłębił tajemnice rozmów z władzą i na pewno nigdy z władzą nie ma żadnych kłopotów.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.