Między Światami. Beata Pawlikowska
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Między Światami - Beata Pawlikowska страница 3
Gdybyś zobaczył na stole dwa jabłka na talerzu po lewej stronie i dwa jabłka po prawej stronie, to pomyślałbyś „dużo jabłek” albo „jak te jabłka fajnie pachną, mam ochotę na jedno”.
Gdybyś spotkał w lesie dwie wiewiórki na sośnie i dwie wiewiórki na świerku, to też nie myślałbyś o tym, że dwa plus dwa równa się cztery, i pewnie w ogóle nie interesowałoby cię to, że tych wiewiórek jest cztery, tylko powiedziałbyś, że widziałeś „całe stado wiewiórek”.
Dwa plus dwa równa się cztery mogłoby dla ciebie nie istnieć.
A jednak istnieje.
I wcale nie dlatego, że ludzie tego potrzebują, tylko dlatego, że jest to jeden z iluzorycznych schematów, które pozornie pomagają uporządkować świat, a w rzeczywistości krępują twoją wolność i sidłają wyobraźnię.
Dwa plus dwa równa się cztery ma sens tylko w matematyce. A matematyka jest tylko zbiorem pewnych umownych haseł, które bez specjalnie stworzonego dla nich kontekstu, po prostu nie istnieją.
W przyrodzie nie istnieje „dwa”.
„Dwa” jako liczba zapisana na tablicy.
Nie ma czegoś takiego.
Mogą być dwa lwy na sawannie, ale nawet kiedy to mówię, to oboje widzimy dwa lwy z powiewającą grzywą przechadzające się wśród żółtych afrykańskich traw, a nie dwie liczby, prawda?
Bo słowo „dwa” jest tylko dodatkowym określeniem, które fizycznie nie istnieje.
Lwy istnieją naprawdę.
Dwa to tylko pozór.
Dlatego nie można powiedzieć:
– Dwa przechadzają się po sawannie.
Dwa nie istnieje.
Prawda?
Powiem więcej.
„Dwa” wcale nie jest tym, czym myślałeś, że jest.
No bo czym jest „dwa”? Czymś więcej niż jeden, prawda?
A właśnie że nie.
W języku zuluskim dwa oznacza „sam, samotnie, w pojedynkę”.
Widzisz?
Jeżeli patrzysz na świat z zuluskiego punktu widzenia, to „dwa” jest czymś pojedynczym, samotnym, pozbawionym towarzystwa.
Tymczasem „dwa” w języku polskim to coś dokładnie przeciwnego, czyli wyposażonego w partnera, w towarzystwie.
I teraz łatwo ci udowodnię, że dwa plus dwa wcale nie równa się cztery.
Ponieważ dwa plus dwa równa się dwa – jeżeli przyjmiemy zuluskie symbole w pierwszej części równania, a polskie na jego końcu.
Zuluskie dwa (czyli jeden) plus zuluskie dwa (czyli jeden) równa się polskie dwa.
Prawda czy nie?
A zobacz na takie równanie:
Dwa plus dwa równa się four.
„Four” oznacza „cztery” po angielsku.
No, ale chyba zgodzisz się ze mną, że four nie jest tym samym co cztery. Tak samo jak jabłko nie jest tym samym, co pomarańcza. „Four” to jest „four”. Inaczej brzmi, inaczej jest napisane, mieszka w innym kraju.
Widzisz?
To wszystko tylko symbole i iluzje, którymi można łatwo manipulować.
Dwa plus dwa w gruncie rzeczy wcale nie równa się cztery.
Dwa plus dwa zuluskie równa się dwa.
Dwa plus dwa równa się quatro.
Quatro to hiszpańskie słowo używane dla określenia liczby „4”. Ale to znaczy, że dwa plus dwa wcale nie zawsze równa się „cztery”.
Rozumiesz?
Chodzi mi o to, że nasze umysły zostały w pewien sposób zmanipulowane, żeby jak papugi powtarzać bezmyślnie to, czego zostaliśmy nauczeni.
Przepraszam papugi za to porównanie. Papugi są znacznie bardziej bystre od pokoleń ludzi wytresowanych w jednym, ciasnym, schematycznym sposobie myślenia.
Ten schemat miał nam dać poczucie bezpieczeństwa – kiedy wszystko zostanie nazwane, opatrzone etykietką i umieszczone w segregatorze.
Tyle że schemat nigdy nie wystarcza i wciąż rośnie, wydając na świat następne schematy. Z tego moim zdaniem bierze się wielki chaos, bo ludzie przestają szanować to, co jest prawdziwe i etyczne, na rzecz tego, co jest sztuczne i fałszywe, ale stanowi uporządkowany element schematu. Przestają się kierować na co dzień uczciwością i wiarą w dobro. Zamiast tego stosują się tylko do przepisów. Nie mają problemu z nieetycznym zachowaniem – o ile jest to zachowanie zgodne z zapisami obowiązującego prawa.
Jeśli nieścisłość w jakiejś ustawie pozwala kraść, to ludzie kradną, nie zastanawiając się nad tym czy to jest dobre, czy nie.
Trzeba więc pisać następne przepisy – wraz z karami przewidzianymi za ich złamanie – które znów na pewien czas regulują zachowanie ludzi, ale tylko do czasu jak ktoś wpadnie na pomysł jak ten przepis obejść, żeby coś na tym zyskać.
Nasze życie publiczne polega więc na tym, żeby budować gigantyczną, nieustannie rosnącą piramidę przepisów szczegółowo regulujących każdy aspekt życia, a jednocześnie ludzie podlegający tym przepisom przez cały czas starają się znaleźć sposoby, żeby je podważyć, obejść i legalnie zignorować, co prowadzi do następnego rozmnożenia jeszcze bardziej szczegółowych przepisów.
Czy zauważyłeś, że w naszym współczesnym świecie prawie nikt już nie mówi o zwykłej uczciwości? Nikt już nie oczekuje, że ludzie będą po prostu uczciwi.
Mam wrażenie, że ludzie przestają używać swoich umysłów.
A raczej – że przestają ich używać w inspirujący, kreatywny sposób.
Koncentrują się na tym jak prześlizgnąć się przez dżunglę przepisów, oszukując ją zgodnie z prawem gdziekolwiek się da. Oszukiwanie zgodnie z prawem to specjalność naszych czasów. Dozwolone jest wszystko, co nie jest zabronione prawem. Może to być nieuczciwe, nieetyczne, niemoralne, złe, ale jeśli jest dopuszczone w świetle przepisów, to ludziom wydaje się, że to jest dobre.
Ale zło nie przestaje być złem, nawet jeśli jakiś przepis nie nazywa go po imieniu. Nieuczciwość pozostaje nieuczciwością, która plami twoją duszę i zatruwa twoje myśli. I co z tego, że zgodnie z prawem można oszukać? Każde takie oszustwo zostaje z tobą