Nocna droga. Kristin Hannah

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Nocna droga - Kristin Hannah страница 17

Nocna droga - Kristin Hannah Kolekcja 20-lecia

Скачать книгу

doświadczenie córki przebiegło idealnie. Dlatego umówiła je obie – i Lexi oczywiście też – na manikiur i pedikiur, a potem miały spędzić wieczór w centrum handlowym.

      Usłyszała skrzypnięcie drzwi sypialni, więc się odwróciła. W progu stanął, opierając się o framugę, Miles w wytartych levisach i koszulce z zespołem Aerosmith. W bladym jesiennym świetle roztaczał surowy męski urok. Jednodniowy siwy zarost uwydatniał jego rysy twarzy.

      – Wracam wcześniej z pracy, a ty wychodzisz?

      Podeszła do niego z uśmiechem, pozwoliła się wziąć w ramiona.

      – Doktorze Farraday, dlaczego wygląda pan na jeszcze większego przystojniaka nieogolony i siwiejący, a kiedy ja zapomnę się umalować, ludzie biorą mnie za leciwą staruszkę?

      – Nazywają cię tak tylko za twoimi plecami.

      – Bardzo śmieszne.

      Dotknął lekko jej policzka, jakby musnął go piórkiem.

      – Jesteś piękna, Jude, i wiesz o tym. Dlatego wszystko idzie po twojej myśli.

      Oboje mogli się uważać za w czepku urodzonych. Miles był złotym dzieckiem. Przystojny, błyskotliwy, ciągle uśmiechnięty, ujmował ludzi, nawet się nie starając. W szpitalu miał przydomek Doktor Hollywood.

      – Zabierz Zacha na kolację. Postaram się wrócić jak najszybciej. Może wieczorem posiedzimy na plaży i napijemy się wina. Dawno tego nie robiliśmy.

      Przygarnął ją i namiętnie pocałował. Potem klepnął po pośladku.

      – Lepiej już idź, zanim sobie przypomnę, jak bardzo lubię popołudniowy seks.

      – W przeciwieństwie do porannego i wieczornego, których nie znosisz?

      Wywinęła się zalotnie z uścisku i poszła na górę.

      Zapukała do Zacha, zaczekała, aż powie „proszę”, i otworzyła drzwi. Siedział w swoim nowym, drogim fotelu gamingowym i grał w coś na xboxie. Dotknęła jego głowy, zmierzwiła włosy. Były jeszcze wilgotne po treningu piłkarskim. Uniósł się pod dotykiem jej dłoni, wyciągając się jak kwiat do słońca.

      – Jedziemy do centrum kupić Mii sukienkę na bal. Wybierzesz się z nami?

      Roześmiał się.

      – Ja się nawet na ten bal nie wybieram, zapomniałaś? Amanda będzie z rodziną w Los Angeles.

      Jude usiadła na łóżku.

      – Przykro mi, że nie idziesz. To ostatni rok w liceum. A Mia mówi, że jesteś kandydatem na króla balu.

      Przewrócił oczami.

      – Wielkie mi coś.

      – Powinieneś zabrać na bal przyjaciółkę. Kiedyś obejrzysz się wstecz...

      – Jeżeli w przyszłości będą mnie interesowały takie duperele, to mnie zastrzel. Naprawdę.

      Mimo woli się uśmiechnęła.

      – Dobrze, zrozumiałam. Ale chociaż pójdź z nami na zakupy. To by wiele znaczyło dla Mii.

      – Myślałem, że i Lexi się wybiera.

      – Owszem. A co to ma do rzeczy?

      – Mia idzie z przyjaciółką. A ja nie będę siedział jak głupi przed przymierzalnią. Nie ma mowy.

      – Dobrze, ale balu ci jeszcze nie odpuszczam.

      – Co za szok! – rzekł z łobuzerskim uśmiechem. – Ty czegoś nie odpuszczasz. I nie kupuj mi znów dżinsów. Mówię serio, mamo. Nie kupujesz takich, jakie lubię.

      – Dobrze. Dobrze.

      Poczochrała syna ostatni raz przed odejściem.

      Wyszła z pokoju Zacha i w korytarzu natknęła się na Mię. Razem poszły do garażu. Kwadrans później odebrały Lexi i ruszyły do centrum handlowego.

      W pierwszym sklepie Mia przechadzała się między wieszakami trochę zagubiona i onieśmielona, aż nagle wyciągnęła sukienkę.

      – Spójrz na tę – powiedziała, unosząc długą łososiową kreację z koronkowymi rękawami i kilkoma warstwami u dołu. – Jak ci się podoba? – spytała Lexi.

      Ta uśmiechnęła się, ale była trochę rozkojarzona.

      – Jest cudowna. Przymierz.

      – Pod warunkiem że ty też coś przymierzysz. Proszę! Nie mogę sama. Wiesz, że nie mogę.

      Lexi westchnęła. Podeszła do wieszaka, wybrała suknię w kolorze akwamaryny, bez ramiączek, ozdobioną u góry koralikami, i podążyła za Mią do przebieralni.

      Kiedy wyszły, Jude zachwyciła się, pięknie wyglądały.

      – Idealny wybór – orzekła.

      Mia przejrzała się w lustrze, okręcając się dookoła.

      – To nasze suknie na bal absolwentów, prawda, Lexster?

      – Nie idę na bal – odparła Lexi. – Nie mam partnera.

      Mia przestała się obracać.

      – Wobec tego ja też nie idę.

      Lexi wymamrotała coś pod nosem i wycofała się do przymierzalni. Po chwili wyszła ubrana w dżinsy i koszulkę.

      – Ja już nic nie przymierzam – rzekła. – Nie stać mnie na sukienkę.

      – Daj spokój, Lexi – powiedziała błagalnie Mia. – Jesteś moją najbliższą przyjaciółką. Jeżeli ty nie pójdziesz na bal, to ja też nie.

      – Mogłaby pójść z Zachem – rzuciła Jude.

      Mia pisnęła.

      – Świetny pomysł, mamo. Podwójna randka.

      Lexi głośno westchnęła.

      – Nie będę zmuszać twojego brata, żeby zabrał mnie na bal.

      Po tych słowach się oddaliła. W oczach Mii zalśniły łzy.

      – Uraziłam ją, mamo? Nie chciałam.

      Jude patrzyła za Lexi, która wyszła ze sklepu.

      – Nie zrobiłaś nic złego – rzekła cicho. – Czasami po prostu... zapominamy, że Lexi nie ma takich możliwości jak ty. Powinnyśmy okazać więcej delikatności. Chodź. – Podeszły do kasy, gdzie Jude zapłaciła za obie sukienki. Kazała zapakować sukienkę Lexi do pudełka. – Idź się przebrać, skarbie. Ja zajmę się twoją przyjaciółką.

Скачать книгу