Zwabiona. Блейк Пирс

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zwabiona - Блейк Пирс страница 13

Zwabiona - Блейк Пирс

Скачать книгу

nastąpiły negocjacje o ugodę sądową. Riley nie znosiła targowania się o ugodę. Jej nienawiść do tego zaczęła się właśnie od tej sprawy. Wtedy adwokat Mullinsa zaoferował ugodę: Mullins przyznałby się do zabójstw, ale nie do morderstwa z premedytacją, a jego wyroki biegłyby jednocześnie.

      To był naprawdę kiepski układ. Nawet nie miał sensu. Jeśli Mullins naprawdę zabił te dzieci, to jak można to było uznać za nieumyślne? Te dwa wnioski były całkowicie sprzeczne. Jednak prokurator nie widział innego wyjścia niż zaakceptowanie ugody. Mullins w końcu trafił na trzydzieści lat więzienia, z możliwością zwolnienia warunkowego lub wcześniejszego zwolnienia za dobre zachowanie.

      Rodziny były tym zdruzgotane i przerażone. Obwiniali Riley i Jake’a o to, że nie wykonali należycie swojej pracy. Jake przeszedł na emeryturę zaraz po zakończeniu sprawy jako zgorzkniały i gniewny człowiek.

      Riley obiecała rodzinom chłopców, że zrobi wszystko, co w jej mocy, aby zatrzymać Mullinsa za kratami. Kilka dni temu rodzice Nathana Bettsa zadzwonili do Riley, aby powiedzieć jej o przesłuchaniu warunkowym. Nadszedł czas, by dotrzymała obietnicy.

      Szepty wśród zebranych dobiegły końca. Julie Simmons, rzeczniczka praw stron, spojrzała na Riley.

      — Rozumiem, że agentka specjalna FBI Riley Paige chciałaby złożyć oświadczenie — powiedziała Simmons.

      Riley przełknęła ślinę. Nadeszła chwila, na którą przygotowywała się przez piętnaście lat. Wiedziała, że komisja do spraw zwolnień warunkowych poznała już wszystkie dowody, choć były one niepełne. Nie było sensu się nad tym zastanawiać. Musiała zaapelować do nich bardziej osobiście.

      Wstała i przemówiła.

      — Rozumiem, że Larry Mullins czeka na zwolnienie warunkowe, ponieważ jest „wzorowym więźniem”.

      Z nutką ironii dodała:

      — Panie Mullins, gratuluję panu osiągnięcia.

      Mullin skinął głową, a na jego twarzy nie malowały się żadne emocje. Riley kontynuowała.

      — „Przykładne zachowanie” — co to właściwie znaczy? Wydaje mi się, że ma to mniej wspólnego z tym, co zrobił, niż z tym, czego nie zrobił. Nie złamał zasad panujących w więzieniu. Zachowywał się poprawnie. I to wszystko.

      Riley starała się, by jej głos był spokojny.

      — Szczerze mówiąc, nie jestem zaskoczona. W więzieniu nie ma dzieci, które mógłby zabić.

      W pokoju rozległy się westchnienia i pomruki. Mullins zamienił uśmiech na niewzruszone spojrzenie.

      — Państwo wybaczą — powiedziała Riley. — Zdaję sobie sprawę, że Mullins nigdy nie przyznał się do morderstwa z premedytacją, a prokuratura nigdy nie doprowadziła do wydania takiego wyroku. Niemniej jednak, przyznał się do winy. Zabił dwoje dzieci. Nie ma mowy, żeby zrobił to, mając dobre intencje.

      Zatrzymała się na chwilę, starannie dobierając następne słowa. Chciała nakłonić Mullinsa do pokazania jego gniewu, pokazania jego prawdziwego „ja”. Ale oczywiście mężczyzna wiedział, że gdyby to zrobił, zniszczyłby historię swojego dobrego zachowania i nigdy by nie wyszedł. Jej strategia polegała na tym, aby sprawić, że członkowie komisji staną wobec czynu, który rzeczywiście popełnił.

      — Widziałam martwe ciało czteroletniego Iana Hartera następnego dnia po jego śmierci. Wyglądał, jakby spał z otwartymi oczami. Śmierć pozbawiła go mimiki, a jego twarz była zwiotczała i spokojna. Mimo to wciąż widziałam przerażenie w jego martwych oczach. Jego ostatnie chwile na tej ziemi były pełne przerażenia. Tak samo było z małym Nathanem Bettsem.

      Riley słyszała, jak obie matki zaczęły płakać. Nie cierpiała przywoływać tych okropnych wspomnień, ale po prostu nie miała wyboru.

      — Nie wolno nam zapomnieć o ich przerażeniu — powiedziała Riley. — Tak jak nie wolno zapomnieć, że Mullins wykazał niewielkie emocje podczas procesu, a na pewno nie przejawiał żadnych oznak wyrzutów sumienia. Wyrzuty sumienia pojawiły się u niego znacznie później — o ile w ogóle były prawdziwe.

      Riley wzięła głęboki oddech.

      — Ile lat życia odebrał tym chłopcom, gdybyśmy dodali je do siebie? Wydaje mi się, że o wiele więcej niż sto. Dostał wyrok trzydziestu lat pozbawienia wolności. Odsiedział tylko piętnaście. Ale to nie wystarczy. Nigdy nie przeżyje wystarczająco długo, by zrekompensować wszystkie stracone lata.

      Głos Riley teraz drżał. Wiedziała, że musi się kontrolować. Nie mogła zalać się łzami ani krzyczeć ze wściekłości.

      — Czy nadszedł czas, aby wybaczyć Larry’emu Mullinsowi? Pozostawiam to rodzinom chłopców. Przebaczenie naprawdę nie jest tym, o co chodzi w tym przesłuchaniu. Po prostu nie o to chodzi. Najważniejszą sprawą jest niebezpieczeństwo, które on wciąż stanowi. Nie możemy ryzykować, że z jego rąk zginie więcej dzieci.

      Riley zauważyła, że kilka osób z komisji do spraw przedterminowych zwolnień warunkowych sprawdzało zegarki. Trochę spanikowała. Rada dokonała już dziś rano przeglądu dwóch innych spraw, a przed południem mieli jeszcze cztery kolejne do ukończenia. Robili się niecierpliwi. Riley musiała to natychmiast zakończyć. Spojrzała prosto na nich.

      — Panie i panowie! Błagam, abyście nie udzielili warunkowego zwolnienia.

      A następnie dodała:

      — Może ktoś inny chciałby przemówić w obronie więźnia.

      Riley usiadła. Jej ostatnie słowa były obosieczne. Doskonale wiedziała, że ani jedna osoba nie przyszła tutaj, aby przemówić w obronie Mullinsa. Pomimo „przykładnego zachowania” nadal nie miał na świecie żadnego przyjaciela ani obrońcy. Nie była nawet pewna, czy w ogóle na to zasługiwał.

      — Czy ktoś chciałby jeszcze coś powiedzieć? — zapytał funkcjonariusz do spraw przesłuchań.

      — Ja bym chciał tylko dodać kilka słów — oznajmił głos z tyłu sali.

      Riley westchnęła. Dobrze znała ten głos.

      Odwróciła się i zobaczyła znanego sobie niskiego mężczyznę o beczkowatej piersiowej stojącego z tyłu sali. To był Jake Crivaro — ostatnia osoba, którą spodziewała się dziś zobaczyć. Riley była zachwycona i zaskoczona jednocześnie.

      Jake wystąpił do przodu i podał swoje nazwisko oraz rangę członkom komisji, a następnie rzekł:

      — Mogę państwa zapewnić, że ten facet jest mistrzem manipulacji. Nie wierzcie mu. Kłamie jak z nut. Nie okazał żadnych wyrzutów sumienia, kiedy go złapaliśmy. Wszystko, co widzicie, jest aktorstwem.

      Jake podszedł do stołu i pochylił się nad nim w kierunku Mullinsa.

      — Założę się, że nie spodziewałeś się zobaczyć mnie tutaj dzisiaj — powiedział głosem pełnym pogardy. — Nie przegapiłbym tego, ty mały, szczwany

Скачать книгу