Milion małych kawałków. James Frey

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Milion małych kawałków - James Frey страница 5

Milion małych kawałków - James  Frey

Скачать книгу

mi opaskę na ramię, boli.

      Kiedy ostatni raz brałeś?

      Pompuje.

      Jakiś czas temu.

      Co i ile?

      Wypiłem butelkę wódki.

      Jak to się ma do twojej normalnej dziennej dawki?

      Nie ma się.

      Obserwuje wskaźnik i wskazówki się ruszają i zapisuje coś i zdejmuje opaskę.

      Na chwilę cię zostawię, ale wrócę.

      Patrzę w ścianę.

      Musimy cię uważnie obserwować i pewnie będziemy musieli podać ci leki odtruwające.

      Widzę cień i wygląda, jakby się poruszał, ale nie jestem pewien.

      W tej chwili nic ci nie jest, ale chyba zaczniesz coś odczuwać.

      Widzę kolejny. Nienawidzę tego.

      Jeżeli będziesz mnie potrzebował, wezwij mnie.

      Nienawidzę tego.

      Wstaje i uśmiecha się i odstawia krzesło i wychodzi.

      Zdejmuję buty i wchodzę pod kołdrę i zamykam oczy i zasypiam. Budzę się i zaczynam się trząść i zwijam się w kłębek i zaciskam pięści. Pot ścieka mi po torsie, rękach, nogach. Kłuje mnie w twarz. Podnoszę się i słyszę czyjś jęk. W kącie widzę robala, ale wiem, że go tam nie ma. Ściany zamykają się i rozszerzają zamykają i rozszerzają i słyszę je. Zatykam uszy, ale to nie wystarcza.

      Wstaję. Rozglądam się. Nic nie wiem. Gdzie jestem, dlaczego, co się stało, jak uciec. Jakie jest moje imię, moje życie.

      Zwijam się w kłębek na podłodze i miażdżą mnie obrazy i dźwięki. Rzeczy, których nigdy nie widziałem ani nie słyszałem, ani nie wiedziałem, że istnieją. Nadchodzą z sufitu, drzwi, okna, biurka, krzesła, łóżka, szafy. Nadchodzą z pierdolonej szafy. Mroczne cienie i jaskrawe światła i przebłyski niebieskiego i żółtego i czerwieni tak intensywnej jak czerwień mojej krwi. Zbliżają się do mnie i wrzeszczą na mnie i nie wiem, czym są, ale wiem, że sprzyjają robalom. Wrzeszczą na mnie.

      Zaczynam się trząść. Trząść trząść trząść. Całe moje ciało się trzęsie i moje serce dygocze i widzę, jak wali mi w piersi, i pocę się i kłuje. Robale wpełzają na moją skórę i zaczynają mnie gryźć i próbuję je zabić. Szarpię skórę, wyrywam włosy, zaczynam się gryźć. Nie mam zębów i gryzę się i są cienie i jaskrawe światła i przebłyski i wrzaski i robale robale robale. Już po mnie. Już kurwa po mnie.

      Krzyczę.

      Szczam po sobie.

      Sram w gacie.

      Wraca Pielęgniarka i wzywa pomoc i przychodzą Mężczyźni w Bieli i kładą mnie na łóżko i przytrzymują. Próbuję zabić robale, ale nie mogę się ruszyć, więc żyją. We mnie. Na mnie. Czuję stetoskop i opaskę i wbijają mi igłę w ramię i przytrzymują mnie.

      Ciemność mnie oślepia.

      Nie ma mnie.

      Siedzę na krześle przy oknie i patrzę. Nie wiem, na co patrzę, i wszystko mi jedno. Jest ciemno i jest późno i nie mogę już spać. Leki przestają działać.

      Wchodzi Pielęgniarka.

      Nie możesz spać?

      Mierzy mi ciśnienie i puls.

      Nie.

      Mamy tu Świetlicę.

      Podaje mi leki.

      Można pooglądać telewizję.

      Podaje mi szlafrok i kapcie.

      I można palić.

      Odwracam się i wyglądam przez okno.

      Przebierz się, to cię zaprowadzę.

      Dobra.

      Wychodzi i biorę leki i przebieram się i kiedy otwieram drzwi, czeka na mnie. Uśmiecha się i podaje mi paczkę papierosów.

      Mogą być?

      Uśmiecham się.

      Dziękuję.

      Idziemy do Świetlicy. Telewizor, dwie kanapy, głęboki fotel, kilka automatów. Telewizor jest włączony.

      Chcesz coś do picia?

      Siadam na fotelu.

      Nie.

      W porządku?

      Przytakuję.

      Dzięki.

      Wychodzi i czuję, jak leki zaczynają działać. Oglądam telewizję, ale nic do mnie nie dociera. Palę papierosa. Piecze.

      Wchodzi mężczyzna i podchodzi do mnie i staje przede mną.

      Hej, Koleś.

      Jego głos jest głęboki i mroczny.

      Hej, Koleś.

      Sznyty krzyżują mu się na przedramionach.

      Mówię do ciebie.

      Blizny biegną w poprzek nadgarstków.

      Mówię do ciebie.

      Patrzę mu w oczy. Są puste.

      Co?

      Pokazuje.

      To mój fotel.

      Odwracam się do telewizora.

      To mój fotel.

      Leki zaczynają działać.

      Hej, Koleś, to mój fotel.

      Nic nie dociera.

      HEJ, KUTASIE. TO MÓJ JEBANY FOTEL.

      Oglądam telewizję, a on oddycha ciężko i przychodzi Pielęgniarka. Jakiś problem?

      Ten Kutas zajął mi fotel.

      To może usiądziesz na kanapie?

      Kanapa mi się nie podoba. Podoba mi się fotel.

      James siedzi na fotelu. Jest jeszcze kanapa albo podłoga albo do widzenia. Zdecyduj się.

      Jebać Jamesa. Każ mu spadać.

      Mam wezwać Ochronę?

      Nie.

      No to się zdecyduj.

Скачать книгу