Punkt zero. Thomas Enger
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Punkt zero - Thomas Enger страница 9
– Szczerze mówiąc, to była moja propozycja – powiedział. – Mój pomysł.
– To znaczy, że zwrócił się pan do wydawnictwa i…
– Nie, urabiałem Sonję całymi miesiącami, zanim w końcu się zgodziła. Właściwie to było…
Nagle stracił zapał.
– Po co pani dzwoni?
– Mam wrażenie, że żałuje pan tej decyzji – powiedziała.
Przez chwilę zwlekał z odpowiedzią.
– Trochę. Głównie z powodu tego całego zamieszania. Nie spodziewałem się, że…
Urwał w pół zdania.
– …że co?
– Nic takiego – powiedział w końcu.
– Czy miał pan dzisiaj kontakt z Sonją? – spytała, gdy minęło kilka sekund.
– Nie.
– I nie ma pan pomysłu, gdzie może teraz być?
– Żadnego.
– Kiedy rozmawiał pan z nią ostatnio?
– Wczoraj wieczorem.
– I jak się zachowywała? Inaczej niż zwykle?
– Nie, była sobą. Zachowywała się zupełnie zwyczajnie. Poza tym, że…
Znowu nie dokończył zdania.
– Poza tym, że co?
– Nie, nic.
Usłyszała jakieś dźwięki w tle. Głosy, hałas. Josefson był gdzieś na zewnątrz.
– Rozmawialiście o promocji książki? O strategiach marketingowych?
Prychnął z pogardą.
– Myśli pani, że ja brałem w tym udział?
Zrozumiała, że Josefson zamierza odpowiedzieć na własne pytanie, i dlatego milczała.
– Posłużyła się mną, tak jak wszystkimi innymi – mówił dalej. – Zresztą wydawnictwo również potraktowało mnie przedmiotowo. Mają gdzieś, co ja o tym myślę.
Czekając z nadzieją, że dziennikarz rozwinie swoją wypowiedź, Emma rysowała bazgroły w notesie.
Na próżno.
– A więc nie wie pan, gdzie może być teraz Sonja?
– Nie. I nie obchodzi mnie to. Zrobiłem, co do mnie należało. I nie mam czasu dłużej z panią rozmawiać.
Rozłączył się.
Emma siedziała i przez chwilę wpatrywała się w telefon, zanim odłożyła go na stół. Stian Josefson był zły, pomyślała. Obrażony. A przecież nie tak rzadko zdarzało się, że współautor autobiografii, odgrywający taką rolę, jak Josefson w Wiecznej Jedynce, był pomijany i ignorowany, kiedy książka trafiała do rąk czytelników.
Historia Josefsona była jej czwartym wpisem o Nordstrøm, chociaż wszystko, co dotyczyło książki, było rzecz jasna mniej interesujące od zagadki zaginięcia jej autorki. I Emma, i czytelnicy news.no chcieli się dowiedzieć, co się z nią stało.
Wyjęła kartkę z numerem telefonu Alexandra Blixa i bawiąc się nią, zastanawiała się, czy nie jest za wcześnie na kontakt ze śledczym. Chociaż sam jej to zaproponował.
Postanowiła, że najpierw wyśle mu esemesa, żeby nie pomyślał, że jest zdesperowana albo natrętna. Zadzwonić mogła później.
10
Rozpytywanie po północnej stronie na niewiele się zdało. Większość sąsiadów była w pracy, za to starsza pani mieszkająca dwa domy dalej twierdziła, że widziała mężczyznę w czarnym samochodzie, który wielokrotnie odwiedzał Sonję Nordstrøm. Wnuk starszej pani prowadził salon samochodowy i jeździł autem tej samej marki. Chodziło o volkswagena tiguana. To była jedyna informacja, jaką Blix miał zapisaną w notesie, gdy wrócił do domu Nordstrøm, żeby spotkać się z Ann-Mari Sarą.
Technik kryminalistyki wjechała tyłem przez bramę i zaparkowała dużą furgonetkę tuż przy wejściu do budynku. Blix wprowadził ją krótko w sprawę, podczas gdy pozostali członkowie zespołu przygotowali sprzęt. Powiedział też, co zaobserwował w trakcie pobieżnego przeszukania domu, i wyjaśnił, które pomieszczenia już sprawdzili.
– Moim zdaniem to wygląda na uprowadzenie – zakończył.
Sara odpowiedziała skinieniem głowy, zanim włożyła biały, zakrywający całe ciało kombinezon ochronny. Uchodziła za osobę małomówną, lecz przy tym dokładną, systematyczną i skupioną na pracy. Blix lubił z nią pracować.
Zadzwonił telefon. Numer, który miał zapisany jako „Dziennikarz”. Blix odrzucił połączenie.
Kovic zakończyła rozpytywanie sąsiadów.
– Możliwe, że coś mamy – powiedziała, wskazując głową sąsiednią posesję. – Wczoraj późnym wieczorem przed domem Nordstrøm stał samochód.
– Jaki?
– Sąsiad, z którym rozmawiałam, tylko go słyszał. To było po tym, jak położył się spać, więc nie sprawdził tego dokładnie. Samochód przyjechał, przez kilka minut stał z włączonym silnikiem, a potem odjechał.
Znowu zadzwonił telefon Blixa. „Dziennikarz”. Blix wyłączył dźwięk i pozwolił, żeby komórka wibrowała w kieszeni kurtki.
– O której to było? – spytał.
– Tuż po „Urix”6 na NRK. Sąsiad oglądał program, zanim poszedł spać.
– To znaczy?
– Sprawdziłam porę emisji. „Urix” skończył się wczoraj o wpół do jedenastej.
Blix odwrócił się, wyjrzał na ulicę i zobaczył dwóch gapiów stojących przed domem.
– Czy w pobliżu są jakieś punkty poboru opłat?
– Sprawdzę to – odpowiedziała, notując pytanie. – Mamy tu coś jeszcze do zrobienia?
– Ostatnią rzecz – odparł.
Wszedł po schodach na piętro i przywołał Sarę. Kobieta ściągnęła z ust maskę ochronną.
– W kuchni leży egzemplarz jej książki – powiedział. – Potrzebuję go.
Sara