Europa in Flagranti. Stanisław Cat-Mackiewicz
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Europa in Flagranti - Stanisław Cat-Mackiewicz страница 12
Zresztą czasami Czechow także wypowiadał myśli polityczne. Tak na przykład pisał do Suworina:
„Niech pan pisze, aby pieniądze zaprzepaszczane na kiełbasowaty uniwersytet w Dorpacie, gdzie uczą niepotrzebni Niemcy, oddano na szkoły dla Tatarów, którzy są pożyteczni dla Rosjan. Sam bym o tym napisał, ale nie umiem”.
Suworin, jak zresztą także Czechow, w odróżnieniu od większości pisarzy rosyjskich nie podchodził ze szlachty ani popów. Jego ojciec był przez długie lata podoficerem piechoty, był bity pałkami za różne wykroczenia regulaminowe, pod koniec życia doczekał się wreszcie stopnia oficera, za co był carowi niesłychanie wdzięczny. Suworin rozpoczął życie jako biedak. Dziennik jego, wydany z odcieniem tryumfu po rewolucji, bo odsłaniał zgniliznę carskiego ustroju, nie był przeznaczony przez niego do publikacji. W tym Dzienniku Suworin zapisywał różne plotki, różne swe złe myśli, przechodzące przez mózg nienawiści, swoje żale, tęsknoty, ataki neurastenii, zwątpienia. Może dlatego, że brakowało Suworinowi krwi szlacheckiej, znalazły się tam takie na przykład poglądy:
„Potrzebny jest duży udział krwi despotycznej, aby stworzyć anarchię. Bakunin, książę Kropotkin, hrabia Tołstoj, Ludwika Michel, podpalaczka z czasów Komuny Paryskiej, była córką włościanki i arystokraty”.
Suworin pisze Dziennik, kiedy jest bogaty, bardzo bogaty. Wydaje rokrocznie trzydzieści tysięcy rubli na pokrycie deficytów swojego teatru, bo chociaż ta impreza przysparza mu mnóstwo przykrości, zgryzot, irytacji, to jednak bawi go zajmowanie się teatrem. Aby zrozumieć wysokość tej kwoty, należy sobie uprzytomnić, że pobory urzędnika na poczcie wynosiły miesięcznie piętnaście rubli. Ale Suworin nie tylko jest bardzo bogaty, ale czuje się także stary i zmęczony, jest zupełnie wyczerpany nerwowo. Cierpi na bezsenność, nie może spać przez całą noc, zasypia dopiero nad ranem. Zwłaszcza okropne są dla niego petersburskie białe noce. Zamiast spacerować wtedy wzdłuż granitu Newy lub pojechać na „Strzałkę”, to znaczy na wyspy odgraniczające Petersburg od morza, aby zobaczyć, jak słońce wychodzi zza wód, Suworin chodzi po swoim wielopokojowym, pustym mieszkaniu, czuje się bardzo samotny. Jeden z synów zrobił mu ogromne afronty, założył gazetę konkurencyjną, w której zamieszczał potwarze na ojca. Suworin wspomina inne swe dzieci. Wspomina, jak z powodu jednej jego powiastki płakała jego córeczka, Olesia, i pisze: „Oto, czyjej miłości nie doceniałem. Gdybym ją kochał tak, jak ją kochałem, kiedy była małym dzieciątkiem. Kilka miesięcy kąpałem ją sam w balii, w ciepłej wodzie, i przy całej swej ówczesnej rozpaczliwej biedzie, przy pensji nauczyciela wynoszącej miesięcznie 14 rubli 67 kopiejek, kupowałem Xeres, po dwa ruble butelka, aby po dwa kieliszki wlać do tej kąpieli, aby wzmocnić jej malutkie ciałko. Potem lubiła włazić na mój stół, pakować pióro do kałamarza i mazać po moich papierach. Rzadko się na nią gniewałem za to”.
Dziwna jest pamięć ludzka – jakaż szkoda, że medycyna nasza, jeśli chodzi o badanie mózgu, stoi na tak rozpaczliwie niskim poziomie. Po raz pierwszy czytałem Dziennik Suworina lat kilka po pierwszej wojnie światowej. Później, w Londynie, napisałem felieton, jak siedzieliśmy we dwoje u Lyonsa na Coventry, i tytuł tego felietonu: Muchy chodzą po mózgu, przeniosłem na zbiór moich szkiców literackich wydanych kilka lat temu w Krakowie1. I oto teraz, czytając powtórnie Dziennik Suworina, spotkałem tam wiersz, który sam autor charakteryzuje jako dekadencki, i w wierszu tym ustęp:
Czuję, jak muchy pełzają Po mej błonie mózgowej.
Gdzieś widać tkwiło to w mojej pamięci i stąd popełniłem mimowolny plagiat.
III
Suworin pisał nie tylko dekadenckie wiersze, ale lubował się jak gdyby w fotografowaniu wszelkiej dekadencji w krótkich, wrażliwych notatkach. Podróż do Francji. Wyścigi w Longchamps: tłum dwustutysięczny i dwadzieścia tysięcy powozów prywatnych, nie licząc dorożek. Zwróćmy uwagę, że utrzymanie pary koni, powozu, karety i stangreta kosztowało o wiele więcej niż dzisiaj utrzymanie auta. Było to więc bogactwo, któremu brakowało we własnym samopoczuciu moralnego uzasadnienia. Kabaret „Czarny Kot”, najmodniejszy wówczas w Paryżu, wyraz nastrojów młodej literatury. Dźwięki fortepianu… Na szklanych drzwiach profil osła. Na ścianach mnich z terakoty i mnóstwo rysunków. Nad bufetem Republika w postaci gołej kobiety. Potem ukrzyżowany Rotszyld z bakenbardami, a na dwóch innych krzyżach gołe prostytutki. Czerwone światła przyćmione, jeszcze jeden osioł i na nim kobieta ubrana w czarne pończochy, poza tym goła.
Ale nazywam dekadentem Suworina nie z powodu takich zapisek, lecz dlatego, że on, który nie był ani człowiekiem głupim, ani nawet jakimś skrajnym karierowiczem czy oportunistą, i który reprezentował rząd cesarski, politykę cesarską, pisał zupełnie co innego w swoich artykułach w „Nowoje Wriemia”, a zupełnie co innego w swoim Dzienniku. W tym ostatnim, w czasie bezsennych nocy, wyśmiewał się z tego, co propagował w swoim piśmie.
Tutaj nie wiem, czy potrafię się dobrze wytłumaczyć. Suworin nie był takim publicystą, który przyciśnięty do muru przez cenzurę, wygłupia się, pisząc rzeczy, w które zupełnie nie wierzy. Nie było to takie proste. Suworin w swoje artykuły wierzył i nie wierzył, pisał je w dzień, przeinaczał w nocy. Opowiada się na przykład za parlamentaryzmem, podczas kiedy „Nowoje Wriemia” broniły ustroju autokracji policyjnej.
Zwłaszcza zwrócił moją uwagę incydent całkowicie głupi. Oto w związku z polityką na Dalekim Wschodzie zapisuje Suworin pewne dotkliwe upokorzenie wyrządzone Rosji przez Anglików na tamtym terenie. Syn Suworina zapytuje go: Czyżby cesarz to zniósł? Suworin odpowiada: Zniesie, przecież on jest tylko pułkownikiem.
Chodzi o to, że Mikołaj II w chwili śmierci ojca miał rangę pułkownika. Nie chciał sam siebie awansować. Stąd mówiono, że cesarz dorósł do rangi tylko pułkownika, i argument ten działał i poniżał go. Suworin powtarza ten żart. Hrabia Henryk z Nieboskiej… swój brak wiary przesłania patosem, Rosjanin XX wieku – dekadenckim żartem.
IV
Kilka lat później, w czasie wojny japońskiej, Kuprin, utalentowany nowelista rosyjski, przedtem zawodowy oficer i wychowanek szkół wojskowych, ogłasza nowelkę o szpiegu japońskim. Szpieg ten schwytany zostaje w domu publicznym, ponieważ podła prostytutka rozpoznała Japończyka, a jej amant, podły policjant tajny, skorzystał z radością z tej wiadomości dla swojej kariery. Jak najgorętsze sympatie autora skierowane są w stronę tego szpiega państwa, z którym Rosja właśnie toczyła wojnę, a jak największa antypatia do osób, które go schwytały i wydały. Można mieć obrzydzenie do każdej łapanki, ale w tych sympatiach rosyjskiego oficera do obcego szpiega wolno upatrywać dekadencji.
Przypisy
1 S. Mackiewicz, Muchy chodzą po mózgu, Kraków 1957.
Edward VII
I
Największym zakrętem historycznym początków XX wieku było powstanie sojuszu francusko-angielskiego, który później przeistoczył się w trójprzymierze francusko-angielsko-rosyjskie,