Europa in Flagranti. Stanisław Cat-Mackiewicz
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Europa in Flagranti - Stanisław Cat-Mackiewicz страница 4
Oto w powieści Czerwona lilia, a lilia to herb Florencji, poetka angielska, w której domyślać się można przyjaciółki Browninga Katarzyny Mansfield, pokazuje francuskiej przyjaciółce ze swego balkonu widok na Florencję i mówi:
„Kochanie, ja nie mogę mówić, ja nie potrafię mówić… Ale patrz, kochanie, patrz jeszcze… To, co widzisz, jest jedyne… Przyroda nigdzie na świecie nie jest w tym stopniu subtelna, elegancka i finezyjna. Bóg, który stworzył te pagórki florenckie, był artystą. O! był snycerzem, jubilerem, rytownikiem medali, rzeźbiarzem, pracował w brązie i był malarzem – był florentyńczykiem. On nie stworzył niczego innego prócz tego, kochanie! Wszystko inne na świecie pochodzi od ręki mniej delikatnej, wykazuje robotę mniej doskonałą. Czyż naprawdę myślisz, że twórcą tego lila wzgórza, San Miniato, o profilu tak twardym i czystym, mógł być stworzyciel góry Mont Blanc? – Nie, to niemożliwe! Przecież San Miniato jest dziełem sztuki doskonałym w swoim umiarze. A oto rzecz inna, której nie umiem wypowiedzieć, której nie umiem zrozumieć i która jest rzeczą oczywistą. W tym mieście czuję się i ty się czujesz, kochanie, wpółżywą, wpółmartwą, w stanie bardzo szlachetnym, bardzo smutnym i bardzo rozkosznym. Patrz, patrz jeszcze, a odkryjesz melancholię tych pagórków otaczających Florencję i zobaczysz smutek, który nadchodzi z ziemi umarłych”.
Ale Anatol France umiał być czasami – jak by to powiedzieć – umiał być ekspresyjnie cierpkim.
Jego sekretarz, Brousson, napisał rozkoszną książkę: Anatol France w pantoflach. France był nie tylko znawcą historii i Kościoła, zbieraczem relikwii, autorem Życia Joanny d’Arc, dla której miał kult prawdziwy, ale był także bezbożnikiem i afiszował się tym. Huysmans, pisarz, który się odrodził w katolicyzmie, przesłał mu przez Broussona rady następujące:
„Mistrzu drogi, kiedy noc zapadnie, uciekaj od wszystkich Twoich pochlebców. Jak Twoja szanowna i dobra matka, idź do kościoła, do Świętego Seweryna na przykład. Umocz swe palce w wodzie święconej, jak to czynią służące i dzieci zamieszkałe w tym kwartale. Zapomnij o swej nędznej nieśmiertelności człowieka sławnego. Uklęknij pośrodku nawy, pod skrzyżowaniem kamiennym. I wtedy, w świetle witraży, zapytaj sam siebie, czy dlatego zostałeś odkupiony, aby wypisywać impertynencje?”
Kiedy Brousson powtórzył dokładnie France’owi słowa Huysmansa, ten pokiwał głową i odpowiedział: „Rada za radę. Powiedz mu pan, niech zaniesie swoją urynę do analizy”.
Cały rok 1900 jest w tym dwugłosie.
Opowiada Anatol France:
„Byłem całkiem młody i siedziałem we Włoskim Teatrze na placu Ventadour. Wchodzi mały człowieczek. Kurtyna już jest podniesiona, nie ma żadnego miejsca wolnego. Podchodzi do mnie i mówi: »Młody człowieku, może mi ustąpisz swego fotela. Jestem Ingres«”.
Sienkiewicz przyrównywał Anatola France’a do Petroniusza.
Wspaniałe były jego aforyzmy:
„Szczęściem, nie jesteśmy obowiązani być podobnymi do swoich portretów”.
„Kobieta jest jak książka. Przeglądając, zawsze się na coś natrafi”.
„Najlepsze moje książki? – To właśnie te, które nie mają żadnego powodzenia: Historia współczesna, Życie Joanny d’Arc. Moje ubogie książki? – To te, którymi cały świat się zachwyca: Tais, Czerwona lilia”.
O republice we Francji nie był Anatol France zbyt dobrego zdania.
„Potępia pan nasze czasy?
Tak. Całkowicie. Rzeczpospolita to panowanie brzydoty. Szkaradne szkoły, koszary, prefektury, pomniki. W swej brzydocie Republika jest nieomylna”.
Kiedy indziej Anatol France powiada:
„Wielbię Joannę d’Arc, ale to nie ona zbawiła Francję w 1430, lecz Ludwik Święty, ten cud królewskości”.
Anatol France nie był jednak zaliczany do rojalistów, lecz wręcz przeciwnie, do bezbożników, lewicy, komunistów.
Na pytanie, dlaczego jest socjalistą, odpowiedział:
„Dlaczego idę w stronę socjalizmu? – Bo lepiej jest być porwanym przez prąd, niż odrzucanym przez prąd”.
Istotnie, nic w Anatolu Fransie nie wskazywało na to, że może on myśleć kategoriami marksizmu. I na tym też polegała większa twardość charakteru Petroniusza nad Anatolem France’em. Petroniusz nie został chrześcijaninem.
Przypisy
1 Ketteler zginął 20 czerwca 1900.
2 Właśc. Gaetanego Bresciego.
Bokserzy
I
W czerwcu 1900 roku wybuchło w Chinach powstanie jednego ze związków tajnych tam działających, który się nazywał: „Pięść Zgody i Sprawiedliwości”1, a którego płycizna europejskich o Chinach informacji przerobiła na „Związek Wielkiego Kułaka”, skąd powstała nazwa: „bokserzy”, po dziś dzień używana, kiedy się pisze o wydarzeniach z 1900 roku.
Można się uczyć historii z dokumentów, pamiętników i opracowań, ale można ją także widzieć oczami gazet współczesnych. Pochłonięty jestem przeglądaniem prasy europejskiej z czasów powstania bokserów i delektuję się jej głupotą. Jak rzadko spotyka się zdanie, które później się sprawdziło! Cóż za różnica – powiem to z uprawnioną dumą – z mymi tak często proroczymi artykułami z czasów międzywojennego dwudziestolecia. Prasa europejska w tym okresie nienawidzi Chińczyków i pogardza nimi, uważa ich za morderców i sadystów. Oskarża rząd chiński, że popiera bokserów, i oburza się, że sfery oficjalne chińskie temu zaprzeczają. Z jakimże patetycznym oburzeniem pisze prasa paryska o orędziu cesarzowej chińskiej, która oskarżała bokserów, oświadczając, że nie lepsi są od chińskich chrześcijan. Jakże śmiała tak napisać podła baba intrygantka! – pieni się prasa europejska.
Czasy są wówczas bardzo rycerskie, a oto w korespondencji wydrukowanej przez bardzo szanujące się pismo paryskie czytamy, że w dniu 11 lipca 1900 roku, podczas oblężenia legacji dyplomatycznych, marynarze francuscy wzięli do niewoli osiemnastu bokserów ukrytych w jednej świątyńce. Byli to żołnierze cesarscy. Wydał ich Chińczyk chrześcijanin. Jeńcy ci zostali pozabijani przez marynarzy francuskich, a ponieważ oszczędzano naboi, zakłuto ich bagnetami. Mordowanie jeńców było dla ludzi z 1900 roku chyba najohydniejszym z przestępstw, a jednak o tym mordowaniu żołnierzy chińskich pisze się z tryumfem, oburzając się na to, że jeńcy przed śmiercią dawali bałamutne informacje wojskowe.
Prasa francuska oklaskuje wypowiedź cesarza Wilhelma II, która brzmiała:
„Nie zaznam spoczynku do chwili, w której sztandary niemieckie w towarzystwie chorągwi innych narodów cywilizowanych