Europa in Flagranti. Stanisław Cat-Mackiewicz
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Europa in Flagranti - Stanisław Cat-Mackiewicz страница 6
Dynastia czuła się niepewnie na tronie chińskim, ponieważ była to dynastia obca, mandżurska. Przeżywała też kłopoty rodzinne, które ją tym bardziej osłabiały. Cesarz Kuang Si [Guangxu] był chorowity i zdaje się, że głupowaty. Od roku 1898 całą władzę zagarnęła cesarzowa-wdowa, która nie była jednak matką, lecz jakąś ciotką panującego cesarza, a nazywała się, jeśli dobrze stosujemy transkrypcję nazwisk chińskich, Tsu Hi, czy też Tsu Hsi [Cixi]. Ta cesarzowa sprzyjała bokserom. Wyobraźmy sobie Stanisława Augusta sprzyjającego konfederatom barskim. Ale ulegała dwom wpływom: z jednej strony realista i zwolennik pokoju Li Chun-czang [Li Hongzhang], którego tak wysoko cenił Witte, z drugiej strony książę Tuan, wyraźny ksenofob i zwolennik bokserów.
Dodajmy na tym miejscu, że „Pięść Zgody i Sprawiedliwości”, czyli bokserzy, nie była bynajmniej jedynym związkiem politycznym w Chinach, była tylko jedynym promandżurskim, jedynym, który godził się na pozostawanie dynastii mandżurskiej u władzy. Stąd cesarzowa musiała z nim sympatyzować. Ale jednocześnie wobec cudzoziemców próbowała się wyprzeć tych swoich sympatii. Podczas oblężenia legacji posyłała oblężonym melony i inne łakocie. Wszystko to było mieszaniną jakiegoś wyrafinowania z naiwnością.
Wspomnijmy o innych związkach, tak zwanych „tajnych”, choć ta tajność oznaczała tylko, że były nieuznane oficjalnie, poza tym jednak działały jak najbardziej jawnie w sensie propagandy, skrywając tylko swe sprawy organizacyjne i personalne.
Najstarszą z tych organizacji był związek „Białych Dzbanuszków”, powstały jeszcze w początkach XIX wieku i kilka razy porywający się do wypędzenia dynastii mandżurskiej. „Białe Dzbanuszki” obradowały nocą, nie uznawały Pekinu za stolicę i w każdej z chińskich prowincji miały swego rządcę, który konkurował z wicekrólem mianowanym przez cesarza. Ci rządcy nie byli obierani, ale, rzecz szczególna, wylosowywani. Cóż zrobić, taka sama dobra metoda jak każda inna.
Inną organizacją było „Towarzystwo Nieba i Ziemi”, również dążące do wypędzenia mandżurskiej dynastii. Ta organizacja za najmniejsze nieposłuszeństwo zabijała swoich członków. Uprawiała prowokację. Członkowie jej wstępowali do wojska i administracji, aby rządowi robić jak największe świństwa i utrudniać rządzenie krajem.
Wreszcie trzecia organizacja nazywała się „Chiny dla Chińczyków”. Była również wroga dynastii mandżurskiej, ale o cudzoziemcach rozpowszechniała wiadomości, że biali ludzie wciągają do swych mieszkań młodociane Chinki, aby im ucinać piersi, z których potem robią sobie lekarstwa, jak również, że polują na chłopców Chińczyków, wyłupiają im oczy i używają ich do aparatów fotograficznych.
Cesarzowa Tsu Hi nie miała więc słodkiego ani wesołego życia.
IV
Jaki był stosunek do Chin mocarstw, które w 1900 roku okupowały Pekin?
Anglicy, jak zawsze najzręczniejsi w intrygach, proponowali, aby międzynarodowy mandat na poskromienie bokserów dać Japonii. Byłoby to szczucie jednego państwa rasy żółtej na drugie.
Ale Wilhelm II ryczał, że przypomni Chinom „rżenie konia Attyli”. W swoich książkach: Muchy chodzą po mózgu oraz Był bal, wyjaśniam, dlaczego uważam Wilhelma II za typowo secesyjną figurę. Natomiast Bülow, kanclerz niemiecki, nie interesuje się zagadnieniem chińskim, uważa Chiny za dziesięciorzędne zagadnienie polityczne.
Austria i Włochy pojawiły się w Chinach tylko dlatego, że były członkami trójprzymierza niemiecko-austriacko-włoskiego, a Wilhelm II chciał tej sprawie nadać możliwie najszersze międzynarodowe znaczenie, słusznie uważając, że pomniejszy w ten sposób znaczenie Anglii na Dalekim Wschodzie.
Francuska polityka ówczesna nie miała tych uniwersalnych aspiracji, które miała za czasów Ludwika XIV, Napoleona I czy Napoleona III albo de Gaulle’a.
Sami Chińczycy w owych czasach, a zwłaszcza postępowi ich działacze, mają więcej zaufania do Ameryki.
Sergiusz Witte, najinteligentniejszy rosyjski mąż stanu, uważał, że Rosja nie powinna dopuszczać do rozbioru Chin. Była to polityka Panina, dygnitarza Katarzyny II, w stosunku do Rzeczypospolitej Polskiej. Uważał, że Rosja powinna być przyjacielem i protektorem Chin. Było to istotnie bardzo mądre i dalekowzroczne, ale tego nikt poza Wittem w Rosji nie rozumiał. Mikołaj II wahał się. Liczył się jeszcze wtedy ze zdaniem genialnego ministra skarbu, to jest Wittego, ale Wilhelm II gwałtownie go popychał w inną stronę. Toteż Rosja traci wtedy wielką okazję wygrania sprawy Dalekiego Wschodu we własnym interesie i podpisuje wraz z innymi państwami układ o otwartych drzwiach w Chinach, który można nazwać: rabuj, kto może.
Najwięcej dziwi mnie jednak Japonia. Oto w petersburskich „Nowoje Wriemia” z dnia 21 lipca 1900 roku czytam wywiad z sekretarzem poselstwa japońskiego w Rosji, panem Tanu. Wypowiada się on w sposób możliwie antychiński. Wykrzykuje nawet: „Wspólna polityka chińsko-japońska, ależ to jest marzenie, marzenie – marzenie nieosiągalne!”.
Przypisy
1 Właśc. Pięść w Imię Sprawiedliwości i Pokoju. Rozruchy na prowincji trwały już od 1899, w czerwcu 1900 powstanie dotarło do Pekinu.
2 Wojska interwentów wkroczyły do Pekinu 14 sierpnia 1900.
Wielkie zagadnienia filozofii historii
I
Odważmy się otworzyć dyskusję na tematy najbardziej zasadnicze. Czy idziemy naprzód, czy w tył? Czy świat się doskonali, czy jest coraz bardziej prostacki?
Odpowiedź na to pytanie nie jest tak łatwa, jak się zdaje.
Nie będę tu poruszał dobrobytu ludzkości. Z danych dotyczących XIX i XX wieku wynika, że dobrobyt ten powiększa się co każde dziesięciolecie. Można to uznać za regułę działającą zupełnie pewnie, przynajmniej jeśli chodzi o Europę, Amerykę i inne terytoria zamieszkane przez rasę białą. Ale ten temat, aczkolwiek niesłychanie interesujący i może najbardziej ważny, chciałbym pominąć w tym rozdziale.
Również można uznać za rzecz zupełnie pewną, że na świecie wzrasta ilość ludzi objętych jakimś wykształceniem szkolnym. Analfabetyzm ulega likwidacji, czytelnictwo się ogólnie zwiększa. Teza ta znów znajdzie poparcie statystyczne, jeśli chodzi o rasę białą i o wiek XIX i XX. Jak to było dawniej, nie wiemy.
Od dwustu lat obserwujemy niesłychany postęp techniczny. Odbywa się on olbrzymimi skokami.
Da się to najlepiej zaobserwować w dwóch dziedzinach: transportu i wojny.
W ciągu lat tysięcy jedynym transportem były konie, a ściślej mówiąc: zwierzęta pociągowe, bo prócz koni pedant tu wymieni słonie i wielbłądy, muły i osły. I oto raptem olśniewający skok w ciągu lat stu kilkudziesięciu. Dopiero w XIX wieku zaczęto jeździć kolejami – w roku 1900 pierwsze auta nie przekraczają trzydziestu kilometrów na godzinę (tak!), dziś latają