Europa in Flagranti. Stanisław Cat-Mackiewicz

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Europa in Flagranti - Stanisław Cat-Mackiewicz страница 9

Жанр:
Серия:
Издательство:
Europa in Flagranti - Stanisław Cat-Mackiewicz Pisma Wybrane

Скачать книгу

partie, ma ustrój dwupartyjny; monarchia spełnia tam rolę solidaryzowania całego narodu, budzenia w nim uczuć quasi-rodzinnych; pod względem politycznym król jest tylko notariuszem, stwierdzającym, że rządy należą się tej, a nie tamtej partii. Natomiast Rosja, Niemcy, a nawet Austria w 1900 roku były państwami monarchicznymi także w polityczno-ustrojowym tego słowa znaczeniu. Ministrów mianowali tam cesarze, wpływ parlamentu na te nominacje w Rosji nie istniał wcale, w Niemczech był nieduży, w Austrii się z parlamentem najbardziej liczono, ale decyzja zapadała poza parlamentem.

      Lubię te swoje szkice ozdabiać karykaturami – tym razem opowiem o karykaturach nie rysowanych, lecz napisanych. Kanclerz Bülow zostawił nam najzłośliwszą karykaturę Wilhelma II, a premier Witte takąż karykaturę Mikołaja II. Ci dwaj monarchowie odegrali wielką rolę w politycznych wydarzeniach pierwszego dziesięciolecia XX wieku i stąd karykatury ich są interesujące.

      Bülow i Witte to ludzie nierównej wartości. Witte był niewątpliwie największym mężem stanu cesarskiej Rosji. Był to człowiek idei, człowiek twardych i samodzielnych przekonań. Bülow był to zdolny felietonista; płytki, strasznie płytki, ale efektowny. Witte karierę zawdzięcza swej brutalności, niegrzeczności, twardym przekonaniom. Takich ludzi lubił Aleksander III. Jak czytamy pamiętniki Wittego, a potem pamiętniki lidera inteligenckiej opozycji w Rosji, słynnego Pawła Milukowa, to widzimy szalony dystans pomiędzy tymi dwiema indywidualnościami: Witte to tytan inteligencji, Milukow to ubożuchna znajomość pewnych pryncypiów na pamięć, umysłowość przeciętnego belfra.

      Witte w każdej sprawie państwowej miał program własny. W polityce azjatyckiej chciał utrzymać nienaruszalność terytorialną Chin, zgodę z Japonią. W ten sposób Witte chciał usadowić władztwo Rosji w Azji, chciał być przyjacielem narodów azjatyckich budzących się ze snu. W sprawach polityki wewnętrznej Witte upierał się przy równouprawnieniu wszystkich narodowości, wszystkich religii. Rosjanom nie przyznawał innych przywilejów prócz tych, które wynikały z ich liczebności.

      Witte był człowiekiem olbrzymiego wzrostu, był kanciasty i niezgrabny. I styl jego pism ma coś z tego w sobie. Witte pisze jasno i logicznie, ale z niesłychaną pogardą wszelkich prawideł stylistycznych. Powtarza nie tylko wyrazy, ale powtarza całe zdania, jeśli chce coś zaakcentować. To są uderzenia pięścią w stół, a nie stylistyczna gładkość, czyli innymi słowy wspaniała robota pisarska.

      Nie należy myśleć, że Witte był jakimś liberałem, wolnościowcem, republikaninem. Wręcz odwrotnie. Był to może ostatni w Europie obrońca i entuzjasta monarchicznego absolutyzmu, czyli – jak się wtedy mówiło – monarchii nieograniczonej. Dokonał on wielkich reform: wprowadził złotą walutę, monopol wódczany. Powiadał, że możność przeprowadzenia tych reform tak skomplikowanych zawdzięcza monarchicznemu ustrojowi w Rosji, owej kolosalnej sile, którą rozporządza centrum rządzące w Rosji.

      „Kocham samodzierżawie – mówił – kocham ten ustrój monarchiczny, jak się kocha kobietę wszeteczną, lecz piękną”.

      Pamiętniki Wittego i Bülowa to złość, którą na wierzchołkach biurokracji monarchicznej budziła osoba samego monarchy.

      Witte, ciągle oświadczając, że jest poddanym najwierniejszym Mikołaja II i że cesarz był najlepiej wychowanym człowiekiem na świecie, nie może się powstrzymać od nienawiści do tego niedużego, układnego, milczącego człowieka, który mu zniszczył jego politykę azjatycką, doprowadził do rozbioru Chin i wojny z Japonią, a stosunki wewnętrzne w państwie oddawał na żer chuligańskiej propagandzie nacjonalistycznej.

      Bülow był dworakiem, który się łasił, a nie miał żadnych przekonań. Co najwyżej miał je w jednej dziedzinie – oto bał się i nienawidził Polaków. Był zawziętym przeciwnikiem łączenia jakiejkolwiek polityki niemieckiej z polskimi aspiracjami. Są to jeszcze czasy, kiedy arystokracja polska gra rolę bardzo wybitną w życiu towarzyskim Europy. Sam kanclerz Niemiec książę Hohenlohe-Schillingsfürst, poprzednik Bülowa, jest dumny ze swojego pokrewieństwa z Radziwiłłami.

      Bülow jednak nienawidzi i ośmiesza jak może swego cesarza nie ze względu na jakiś program polityczny, bo takiego nie posiadał, lecz dlatego, że bufonady tych dwóch ludzi nie układały się wygodnie koło siebie. Swe pamiętniki ogłosił Bülow zresztą wtedy, kiedy Wilhelm II był na wygnaniu.

      Ale jako stylista Bülow jest doskonały, jest ciekawy i kulturalny, gdy cytuje myśli innych ludzi. Od niego się dowiedziałem, że Janina Schopenhauer, matka wielkiego filozofa, mówiła, że jedynymi malarzami w Anglii, malarzami pracującymi w formach olbrzymich, są ogrodnicy angielscy grupujący barwy drzew w angielskich parkach. Nic słuszniejszego!

      Przypisy

      Kraków

      I

      Szkice, które piszę, są rodzajem „biografii romansowych”, tylko tematycznie związanych nie z ludźmi, lecz z czasami, pewnymi epokami. Czasy secesji było to myślenie nieepokowe – wrażenia i wzruszenia z różnych epok wrzucało się do wspólnej kupy, do jednego przemówienia, jednego dramatu, co gorzej – jednego systemu myślenia. Natomiast epoka „biografii romansowych” przyszła później i wykonała właśnie robotę rozplątywania epok, wykazywania, że ludzie z jednej epoki nie są podobni do ludzi z innej epoki, a natomiast bardzo podobni między sobą. Mówiło się dużo o „duchu narodu”. Otóż niestety dla tych, którzy lubią przesadzać na temat tego ducha – Mickiewicz bardziej zbliżony jest duchowo do Puszkina niż do Przybosia; Lermontow bardziej do Byrona niż do Igora Siewierianina itd. Na kształtowanie typu człowieka najbardziej wpływa epoka, potem przynależność do pewnego typu wykształcenia, wreszcie, na trzecim dopiero miejscu, przynależność do pewnej narodowości.

      Wynalazłem rozkoszną metodę dla swej roboty opracowania epoki od 1900 do 1914. Oto oglądam gazety z tych lat. Przeglądam prasę paryską, londyńską, petersburską i jeszcze innych miast. Widzę rzeczywistość oczami współczesnych. Nie rozumieją oni często, a raczej przeważnie, co się dokoła nich dzieje, i na tym polega główny urok mej roboty. Czyta się gromowładne patosy, proroctwa, że będzie tak a tak, a przecież się wie, że będzie zupełnie inaczej.

      Zresztą czasami, choć rzadko, bywa dziwnie. Oto właśnie skończyłem przeglądać rocznik „Czasu” krakowskiego z 1900. Podczas kiedy prasa europejska uważa wydarzenia w Chinach za niemające większego znaczenia incydenty egzotyczne, właśnie dziennik wychodzący w malutkim Krakowie napisał wręcz proroczo:

      „Europa odnosi obecnie pirrusowy tryumf, groźniejszy w następstwach niż klęska wojenna”.

      Artykuł wstępny „Czasu” z 13 czerwca 1900 roku.

      II

      Trudno jest pisać o Krakowie po Boyu. Kraków leży w Polsce i w Krakowie wszystko, od gotyku do knajpy, w której upijał się Przybyszewski, wszystko, co jest piękne i brzydkie, co jest nawet najbrzydsze, zostało przepojone romantyzmem. Boy wspaniale sfotografował Kraków, ale sam Boy nie był całkowicie krakowski. Nie lubił romantyzmu, który go nie umiał porwać, a tylko śmieszył. Boy był to osiemnastowieczny racjonalista, najrodzeńszy syn literacki biskupa Ignacego Krasickiego.

      Stołeczność

Скачать книгу