Pomóż dziecku mniej myśleć. Christel Petitcollin
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Pomóż dziecku mniej myśleć - Christel Petitcollin страница 9
Ponieważ czyni mu się wyrzuty z powodu wszystkich jego spontanicznych reakcji, insynuując, że to opanowana do perfekcji gra, dziecko zaczyna wstydzić się tego, kim jest. Dostosowuje się więc, stara się przypodobać, zgadnąć, czego się od niego oczekuje, i prewencyjnie zaczyna krytykować samo siebie, dodając krytykę wewnętrzną do tej zewnętrznej. Podwójna dawka w stereo! I w ten oto sposób dziecko rzeczywiście staje się chorobliwie wyczulone na krytykę, a równocześnie słyszy, że nie musi brać wszystkiego do siebie. Prawda, że można zwariować? Ale kto rozumie, co przeżywa takie dziecko?
PARANOJA
Nadwrażliwe dziecko ma prawo wpaść w paranoję. Kiedy jest się krytykowanym bez względu na to, co człowiek zrobi i jak bardzo się stara, faktycznie można odnieść wrażenie, że cały świat chce go w nią wpędzić. To dobry powód, aby poczuć się osobiście dotkniętym. Co więcej, ponieważ dziecko nie zostało poinformowane, że funkcjonuje inaczej, wyobraża sobie, że pozostali dysponują takimi samymi narzędziami jak ono, tylko robią z nich lepszy użytek. Nadwrażliwy młody człowiek zwraca baczną uwagę na szczegóły, które umykają innym. Ignoruje to jednak. Rejestruje natomiast każde wypowiedziane przy nim słowo, każde zdarzenie i wszystko bierze do siebie. Właśnie dlatego, kiedy pozostali nie zwracają uwagi na to samo co ono, dziecko sądzi, że działają umyślnie. Bo niby jak mogliby nie widzieć, nie rozumieć, nie pamiętać tego wszystkiego, co jemu automatycznie zapada w pamięć?
Poza tym mamy jeszcze wszystkie te sprzeczne informacje docierające od różnych ludzi z jego otoczenia. Dziecko wyłapuje niespójności, nieszczerość, brak logiki. Ponadto wyczuwa, że pewne rzeczy mu umykają: te przeklęte umowy społeczne. Powinno móc samo zrozumieć, domyślić się, wiedzieć to, czego nie mówi się wprost, a co wiedzą inni… ale w jaki sposób? Wbrew temu, co twierdzą niektórzy, i mimo sporadycznych napadów złości, nadwydajne dzieci są na wskroś dobre. Niektóre zachowują się tak, jakby nie rozumiały drwin albo złośliwości. Kiedy więc nie znajdują innego wyjaśnienia prócz tego, że same zachowują się nieodpowiednio, stają się surowe w stosunku do siebie i pełne goryczy wobec innych.
Sześcioletni Pavel jest zły na każdego, kto wejdzie mu w paradę. Nie odróżnia zachowań intencjonalnych od tych wynikających z niezręczności albo nieuwagi. Cierpi, złości się i oskarża. To zrozumiałe, ponieważ sam nie może liczyć na pobłażliwość ze strony innych, kiedy jego emocjonalne reakcje są traktowane jako działania zamierzone. Jeśli on nie ma prawa do błędów, dlaczego mieliby je mieć inni?
Aby oprzeć się krytyce, trzeba móc nadać sens temu, co się dzieje. Czyli pojąć, kim się jest, jak się funkcjonuje, a także jak funkcjonują inni. Wówczas można zrozumieć o wiele więcej. Nadwrażliwemu dziecku trzeba wyjaśnić, że pozostali nie wyłapują tego, co ono, i nie zapamiętują równie dużo. Kiedy więc zachowują się w sposób, który je rani, prawdopodobnie nie robią tego umyślnie. Nie dostrzegli, zapomnieli albo nie zrozumieli tego, co istotne. Ale istnieją również „niemili” ludzie, więc to ważne, aby dziecko nauczyło się rozpoznawać prawdziwą wrogość.
Osobiście nie wierzę, że krytyka może pomóc się poprawić. Uważam, że taką moc mają raczej zachęty i pochwały. Aby w prosty, skuteczny i przyjemny sposób porozmawiać z dzieckiem o krytykowaniu i komplementowaniu, warto sięgnąć po fantastyczną książkę Le conte chaud et doux des chauds doudous (Ciepła i miękka bajka o ciepłych pluszakach)16. Dowiesz się z niej, że zwolennicy przejmującego chłodu znajdują się pod wpływem złej czarownicy Belzéphy i że ci, którzy wolą komplementy, są przyjaciółmi Julie Doudou.
Aby fala krytyki mniej dotykała twoje dziecko, powinno wiedzieć, że neurotypowi krytykują wszystko, co wykracza poza ich normy. Istnieje znane japońskie przysłowie: „Młotek to najskuteczniejszy klucz”. Dlatego trzeba zostawić neurotypowym ich manię krytykowania i nie zawracać sobie nią głowy. Dziecku niełatwo odróżnić złośliwą krytykę od tej nieświadomej oraz od ewentualnie przydatnej informacji zwrotnej. Bez twojej pomocy i wnikliwości twoja pociecha nie zdoła ich rozróżnić i wybrać tego, co ostatecznie może okazać się przydatne.
Ponadto, aby twojemu dziecku dobrze żyło się z tym, jakie jest, musisz pokazać mu, że wysoka wrażliwość to zaleta, a nie niedojrzałość albo kruchość, a już na pewno nie słabość. Kto zdecydował, że umiejętność kochania, ekscytowania się albo oburzania to wada? Wrażliwi ludzie są kreatywni, spostrzegawczy i bardzo empatyczni. Potrafią dobrze oceniać ludzi i sytuacje. Znajdują oryginalne rozwiązania. Ich towarzystwo jest bardzo pożądane, ponieważ chętnie słuchają innych. Artyści są wysoko wrażliwi. To piękna cecha.
Wrażliwcy czują potrzebę wyrażania swojej wrażliwości. Pomocne mogą okazać się wszystkie aktywności artystyczne i sama sztuka. Ponadto potrzebują równie dużo odpoczynku, co wyszumienia się. Szanowanie tych dwóch potrzeb oraz pozostawanie w zgodzie ze swoją dociekliwą naturą może osłabić wahania nastrojów. I w końcu, aby odnajdywać się w swojej wrażliwości, trzeba żyć w otoczeniu ludzi, którzy ją rozumieją, akceptują, a jeszcze lepiej takich, którzy ją współdzielą. Może najwyższa pora, aby przestać krępować własną wrażliwość?
Rozdział 3
Burze emocjonalne
NADEMOCJONALNOŚĆ
Osoba wrażliwa przeżywa emocje ze zdwojoną siłą. Wrażliwe dziecko jest katalizatorem nieprzewidywalnych burz emocjonalnych, które je przerażają. Potrzebuje więc solidnego i opanowanego rodzica, który weźmie młodego człowieka pod skrzydła i uspokoi, kiedy zaleje go fala emocji. W obliczu kryzysu emocjonalnego, który przechodzi dziecko, dorosły musi być latarnią morską pośrodku nawałnicy, uspokajającą i wspomagającą. Nasze zadanie polega głównie na tłumieniu emocjonalnych cyklonów i przekładaniu ich na słowa.
Każda wyrażona emocja traci moc. Jeśli mogę powiedzieć, co czuję, i znajdzie się ktoś, kto mnie wysłucha, natychmiast poprawi mi się nastrój.
Eksperymentowanie na własny użytek masz już za sobą. Przetestuj teraz swoje dziecko. Na przykład w sytuacji, kiedy biegnie i upada. Płacze. Weź je w ramiona, zasugeruj, co może czuć: „Boisz się? Taki upadek musiał boleć! Czasem to przykre. Może jest ci trochę wstyd. Albo ogarnia cię gniew?”. Kiedy już nazwiecie mieszankę emocji ogarniających dziecko, z jego piersi wydobędzie się pełne ulgi „tak”, a płacz ustanie.
Ale żeby ze spokojem przyjąć emocje dziecka, trzeba najpierw uporządkować własne. „Jak poradzić sobie z gniewem mojego syna, jeśli przepełnia mnie tłumiona złość? A jeśli jest smutny, co jego żal może rozbudzić we mnie?” Właśnie dlatego wszyscy dorośli, zwłaszcza rodzice i nauczyciele, powinni popracować nad rozwojem osobistym i wyszkolić się w zakresie zarządzania emocjami. Nie możemy wymagać od dzieci radzenia sobie z emocjami, których sami nie potrafimy okiełznać. Musimy świecić przykładem – i nie chodzi mi tutaj o bycie nieczułym robotem z kontrolą absolutną, ale wręcz przeciwnie, o przyjmowanie emocji z życzliwością, zamiast im zaprzeczać i je tłumić. Rodzic, który rozpoznaje emocje, pokazuje je i wyraża, jawi się dziecku jako wyważony i autentyczny dorosły.
16
Claude Steiner, Le conte chaud et doux des chauds doudous, InterEditions, 2009.